Na ratunek Vincentowi

Vincent – nasze oczko w głowie.

Vincent dołączył do naszej rodziny w 2020 roku. Przyszedł do nas po długiej tułaczce i okresie bezdomności, jego droga życiowa była trudna i pełna cierpienia. Gdy przyjęliśmy go pod swój dach, był chudziutki i zmarnowany, ale jego oczy pełne tęsknoty i nadziei sprawiły, że od razu go pokochaliśmy.Pod naszą opieką i w domu pełnym miłości, spokojny i łagodny Vincent przekształcił się z chudego, zaniedbanego kociaka w prawdziwą piękność. Z każdym kolejnym dniem jego sierść stawała się gęsta i lśniąca, a waga 6,5 kg czyniła go dostojnym. Coraz jaśniejsze oczy wypełnione radością i ufnością zdradzały psotny temperament.Stał się naszym powodem do uśmiechu, naszym promykiem nadziei w codziennej szarości.

Pierwsza walka o szczęśliwe życie.

Jednak los był dla niego okrutny. Kiedy Vincent zaczął wykazywać objawy choroby, nasze serca rozerwał strach. Skonsultowaliśmy się z weterynarzem, od razu kiedy zauważyliśmy zmianę w jego zachowaniu. Każdy kot w naszej rodzinie znajduje bezpieczne schronienie, a Vincent stał się jej najważniejszym członkiem. Strach o niego podciął nam nogi. Diagnoza wirusa kociej białaczki była jak grom z jasnego nieba. To jednak nie sprawiło, że się poddaliśmy - walczyliśmy każdego dnia, każdej minuty, każdej sekundy. Pomyśleliśmy -  białaczka to nie wyrok, damy radę. Natychmiastowo wdrożyliśmy leki podnoszące odporność.Trzy lata szczęśliwego życia to było nasze pierwsze zwycięstwo.

FIP – mrożąca krew w żyłach diagnoza

Po trzech latach szczęśliwego wspólnego życia i radości Vincent znowu troszkę posmutniał, schudł, sierść zmatowiała. Poczuliśmy, że czeka nas druga walka o zdrowie i życie nieodłącznego członka naszej rodziny. Kolejna wizyta u weterynarza łączyła się ze strachem i niepokojem. Mimo iż komplet badań nie był wykonywany u Vincenta po raz pierwszy, gardło ściskał nam strach i złe przeczucia. Z podejrzenia zwykłej infekcji zrodziło się podejrzenie wirusowego zapalenia otrzewnej. Dodatkowe badanie (elektroforeza białek) potwierdziło chorobę. FIP (Feline Infectious Peritonitis) - to straszna choroba, która atakuje układ odpornościowy kotów. Jest to wynik mutacji koronawirusa. Nasze serca wypełniły strach i panika. Dlaczego on? Przecież życie go już wystarczająco poturbowało!

Wsparcie jest nam potrzebne

.Zapadła natychmiastowa decyzja – walczymy. O rodzinę walczy się do końca i jeden dzień dłużej.FIP to koszmar, który zawsze czai się kącie każdego wypełnionego szczęściem i kocim futrem domu, każde zwycięstwo wspiera wiarę innych rodzin w to, że naszych najbliższych można uratować. Jednakże, sami nie jesteśmy w stanie pokonać tej choroby. Koszty leczenia są ogromne, a nasze środki wyczerpane. Dlatego zwracamy się do Was, ludzi dobrej woli, z prośbą o pomoc. Każdy grosz, każde słowo wsparcia przyniesie nam nadzieję i siłę w tej niesamowicie trudnej walce.FIP nie musi oznaczać końca. Wasza pomoc może podarować i Vincentowi i nam kolejne szczęśliwe lata. Z całego serca dziękujemy za okazaną dobroć.