Ratujemy szpicusiowe maleństwo

Kochani... pod naszą opiekę trafiło maleńkie 9tygodniowe, szpicusiowe dziecko.
Nie mamy dla was żadnych chwytających za serce, dramatycznych zdjęć. Maleństw wygląda przesłodko. Mała puchata kuleczka... 

Jednak wszystko co złe dzieje się w środku tego małego, coraz bardziej słabnącego ciałka... Nasz wróg jest niewidzialny. Co wieczór zasypiamy z obawą, że kruszynka może niedożyć do rana. Nie wiemy z czym walczymy. Cały czas szukamy przyczyny, badamy, jesteśmy w stałym kontakcie z lekarzami.
Maleństwo ma problem z jedzeniem. Nie je samodzielnie. Musi jeść maciupeńkie porcje bo inaczej wszystko zwraca. Karmiona jest praktycznie co chwilę.  
bywają momenty ożywienia, wtedy wchodzi po schodkach na kanapę i kładzie się obok innych psów i kotów. Uwielbia się przytulać. Za chwilę nie ma siły iść, robi kilka kroków i się kładzie.
Wyniki krwi są fatalne, większość norm znacznie przekroczona, jest miedzy innymi duża anemia i złe wyniki wątrobowe.  Jedyny słaby plusik w tym całym nieszczęściu to to, że maleństwo nie ma pasożytów.
Nasz mały skarb jest już zapisany do kardiologa, oraz na badanie USG narządów wewnętrznych i główki. Jest też podejrzenie ZWO. Pod tym kątem również zostanie przebadana.
W planach mamy też wizytę u neurologa ale najpierw poczekamy do wyników USG. 

Walczymy i nie poddajemy się. Nie pozwolimy jej odejść. Mamy już dla niej  zaplanowaną przyszłość. Zaplanowaliśmy, że jak już będziemy wiedzieli co jej dolega, zrobimy wszystko aby była zdrowym pieskiem, a potem znajdziemy jej wspaniały, kochający dom, w którym wyrośnie na szczęśliwego, pięknego i radosnego szpicusia. 

Ile będzie kosztowało jej diagnozowanie i leczenie, nie wiemy... Nie wiemy jakie jeszcze badania nas czekają. Wiemy jednak, że potrzebujemy waszej pomocy. Pianka jej potrzebuje... Bardzo...