Michałek, kot z gnijącym okiem

To jest Michałek, kot, którego dopiero dzisiaj udało nam się złapać. Przez kilka miesięcy unikał klatki - łapki. Udało nam się go przez ten czas przekonać do dobrego jedzenia w stałym miejscu. Bał się, byłyśmy przekonane, że jest kotem wolno żyjącym. W końcu przestał uciekać przed nami, a dzisiaj musiałyśmy wykorzystać jeden moment i w końcu go złapać. Jesteśmy przekonane, że kiedyś miał opiekuna. Nie broni się, choć nadal unika dotyku człowieka. 

Michałek ma gnijące oko, wszystko w nim charczy i bardzo potrzebuje pomocy. Natychmiast zawiozłyśmy go do lekarza. Wszystko wskazuje na to, że czeka go operacja usunięcia pozostałości gałki ocznej i z całą pewnością kastracja. Niestety w obecnym stanie nie jest to możliwe. Ropa cieknie mu z oczu, dużo złych dźwięków z płuc, zatkany nos i świszczący oddech. Do tego w obu uszach świerzbowiec. Lekarz powiedział, że długie leczenie przed nami, aby doprowadzić Michałka do takiego stanu, by móc operować. 

Na szczęście nasz dzielny chłopak nie jest wychudzony (był stałym gościem naszej kociej stołówki) i biorąc pod uwagę jego stan jego oka - to bardzo dzielne i chcące żyć kocisko.

W tej chwili, do wtorku, naszą rolą jest podawać mu antybiotyk oraz pełna higiena czyli kilka razy dziennie przemywanie oraz podawanie kropli do oka. 

Bardzo prosimy Państwa o wsparcie leczenia Michałka. Za każdą pomoc będziemy ogromnie wdzięczni.

Kolejną wiadomość napiszemy we wtorek, po wizycie kontrolnej, trzymajcie kciuki aby to były dobre wieści o tym, że wdrożone leczenie przynosi efekty.