Gdy śmierć puka przedwcześnie...

Cześć nazywamy się Karolina i Agata i jesteśmy córkami najwspanialszego ojca na świecie... Błagamy, przeczytaj do końca, nie przechodź dalej obojętnie, od Ciebie zależy życie naszego Taty - Krzysztofa Machyńskiego.

Wyobraź sobie, że jesteś lekko po 50-tych urodzinach. Przeżyłeś w swoim życiu wiele pięknych chwil. Widziałeś, jak na świat przychodzą Twoje córki, a lata później wcieliłeś się w rolę najlepszego dziadka na świecie.  Masz swoją firmę – byłeś wstanie utrzymać dzięki niej całą swoją rodzinę. Czujesz spełnienie życiowe.  Nagle przychodzi on. BEZWZGLĘDNY, BRUTALNY NOWOTWÓR JELITA GRUBEGO. Tracisz wszystko, co miałeś – firma bez Ciebie przestaje istnieć. Potrzebne są pieniądze na leczenie. Nie zostają ci żadne oszczędności, a regularne zarobki są melodią przeszłości. Walczysz z czasem. Codziennie kładziesz się spać zmyślą, że możesz się jutro nie obudzić. W dzień przeszywający ból nie pozwala Ci myśleć o niczym innym, niż o chorobie. Twoja rodzina wydaje cały swój dorobek na Twoje leczenie. Jednak to za mało. Liczy się czas. Masz przecież dopiero 56 lat. Chcesz jeszcze zobaczyć uśmiech Twoich wnuczek, chcesz szczęśliwie zasiąść z całą rodziną w niedzielę do obiadu. Chcesz nadal być najlepszym mężem, ojcem i dziadkiem. Jedyne, co stoi na przeszkodzie, to choroba i pieniądze, których nadal jest za mało...

Brzmi strasznie, prawda? Niestety, z taką rzeczywistością na co dzień boryka się mój Tata. Nowotwór uderzył niespodziewanie, a zła diagnoza lekarzy pół roku temu tylko pozwoliła mu na dalsze rozrastanie się. Kiedy Tata zaczął uskarżać się  na bóle brzucha lekarz stwierdził u Niego cukrzycę i na tym poprzestał. Tymczasem rak rósł w siłę, zajął w tym czasie jelito grube, naciekł na jelito cienkie oraz węzły chłonne.

Obecnie Tata ma problemy z odżywianiem, założona ileostomia powoduje, że wszystko, czym Tata się odżywia w bardzo szybkim tempie jest wydalane z organizmu, nie ma możliwości, aby organizm wchłonął z pokarmu to, czego potrzebuje. Przez około 3 miesiące Tata schudł ponad 20 kilogramów, jest bardzo słaby, potrzebuje wyselekcjowanego pokarmu i napojów witaminowych. 

W  Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku najwcześniejszy termin przyjęcia na oddział szpitalny wyznaczono za miesiąc. Tata nie ma tyle czasu, a chemioterapia refundowana przez NFZ może go w obecnym stanie zabić.

Mimo wszystko nie tracimy nadziei. Otrzymaliśmy ją od profesora z prywatnej kliniki, który podejmie się leczenia Taty. Koszt leczenia ustalono na co najmniej 100000zł.  Jest to dla nas dodatkowym ciosem, bo wiemy, że bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie uzbierać tak ogromnej kwoty.

Potrzebujemy pieniędzy, żeby nadal móc być z Tatą – pragniemy, aby nasze córki, nasza mama i my same mogły znów widzieć uśmiech na Jego twarzy. Nie możemy pozwolić na to, żeby cierpiał. Z rakiem da się wygrać, a my w to gorąco wierzymy. Niestety, bez Waszej pomocy nie uda się to nam – potrzebujemy Waszego wsparcia! Każda złotówka, każdy grosz jest kolejną cegiełką do tego, żeby udało się nam wyleczyć tatę. 

Błagamy Was, pomóżcie nam go ratować!