Ostatnia deska ratunku dla Jo

Cześć, jestem Ania i od 1.5 miesiąca jestem wraz z partnerem szczęśliwym właścicielem Jo, przynajmniej tak mogłoby się wydawać.

Jo ostatnie 2 lata swojego życia spędziła w schronisku, jak każdy kot który posiadał kiedyś dom nie umiała się tam odnaleźć. Mogłaby myśleć, że wygrała życie uciekając z Ukrainy na terenie której toczy się wojna... nic bardziej mylnego. 

Wczorajsza diagnoza ( 29.01.2024) spadła na nas jak grom z jasnego nieba- zapalenie otrzewnej w jej brzuszku zaczął zbierać się płyn. Teraz Jo musi stoczyć najważniejsza walkę jej życia, jej być, albo nie być. Teraz ma dla kogo żyć, ma swoje miejsce na ziemi, swoje zabawki, ulubiony kocyk, przyjaciółkę z którą spędzała swoje dni w schronisku- tak zaadoptowaliśmy 2 koty tak by nie stresować ich niepotrzebnie. Teraz okrutny los chce ją nam zabrać, nie możemy na to pozwolić...

Jej życie wycenione jest na ok. 6000 zł, dla jednych to kwota którą można wydać od ręki, dla Nas niestety nie. Dlatego pierwszy raz w swoim życiu musze zwrócić sie z prośbą o pomoc, gdyby chodziło o mnie to ta zbiórka by nigdy nie powstała, ale nie mogę pozwolić na to by ledwo co zaczęte dobre życie Jo skończyło się w chwilę, w bólu i cierpieniu...

Ja nie proszę, ja Was błagam o pomoc w zebraniu pieniędzy na jej leczenie, każda chwila jest na wagę złota. Jo już się nacierpiała w swoim życiu przez człowieka, nie pozwólmy by takie wspomnienia zostały w jej głowie, jej stan pozwala na wprowadzenie leku, który postawi ją na te krótkie puchate łapki i będzie mogła hasać radosna i zdrowa. W końcu doczekała się domu nie możemy jej tak po prostu pozwolić odejść.

Dziś wieczorem będę miała informacje o wstepnych wynikach badań jakie zostały zrobione, niestety na kolejne wyniki musimy czekać 5 dni. 

Post będzie edytowany na bieżąco i wszystkie koszta jakie poniesiemy będą dodawane na zrzutkę tak by nikt nie posądził nas o kłamstwo. Jeśli zostanie nadwyżka pieniążków to będą one przekazane schronisku w Korabiewicach z którego adoptowana została Jo wraz z Channel.

Wizyta w Livet u Pani Marty przebiegła pomyślnie, Jo ku mojemu zdziwieniu czuła się bardzo dobrze w rękach Pani doktor ( Koteł nie lubi wizyt u weterynarzy ) I nawet znalazła sobie specjalne miejsce by wyciszyć stres, oczekujemy na opis badania USG jakie zostało wykonane u Jolinki.

Zgodnie z zaleceniem Pani doktor wprowadzilismy suplementacje, czekamy jeszcze na dostawę Lizyny.

Leczymy Jo z www.curefip.com

Pozdrawiam.