Rehabilitacja i leczenie Marka

ENGLISH BELOW

DZIEŃ DOBRY

Mój mąż Marek przez 54 lata swojego życia był bardzo aktywny fizycznie, kochał sport i ciężką pracę. Nigdy nie potrafił siedzieć bezczynnie. Wszystko to zmieniło się 21 kwietnia. Marek źle się czuł. Wziął tabletki na uspokojenie gdyż tego dnia odeszła moja mama i był to dla nas ciężki emocjonujący dzień. Położyliśmy się spać i nic nie wskazywało na to, że mogłoby się coś stać. Po upływie dwóch godzin obudziły mnie dźwięki bliżej nieokreślone które wydobywał z siebie mój mąż. Tak jakby mu zabrakło powietrza w płucach. Została wezwana karetka pogotowia reanimacja trwała 30 minut , po czym Marek został zabrany do wojewódzkiego szpitala w Elblągu na Oddział Kardiologii gdzie przebywał przez 7 tygodni. Mój mąż przebył rozległy zawał serca oraz doszło do niedotlenienia mózgu. Aktualnie borykamy się z wieloma problemami między innymi problemy logopedyczne i neurologiczne. Niestety bez wystarczającej ilości pieniędzy nie jestem w stanie zapewnić mojemu mężowi powrotu do zdrowia który wymaga całodobowej opieki wraz z przebieraniem, karmieniem..

Zdecydowałam się na prywatną klinikę w której aktualnie mąż przebywa od dwóch tygodni. Sprzedałam wszystkie wartościowe rzeczy i pozadłużałam się gdzie tylko mogłam. Leczenie jest bardzo kosztowne i nie jestem w stanie go sama udźwignąć. Marek dokonuje małych postępów jednakże lekarze nie są w stanie powiedzieć ile jeszcze będzie musiał zostać w klinice rehabilitacyjnej. 

Błagam wszystkich dobrych ludzi o chociażby minimalne wsparcie. Myśleliśmy, że nigdy nie dotknie nas taka tragedia a tymczasem zapukała do naszych drzwi. Nie jestem w stanie pokryć dalszych kosztów leczenia sama stąd pomysł aby założyć zbiórkę. Koszt jednego miesiąca w klinice to 22 tysiące. 

Zebrane pieniądze pokryją leczenie mojego męża. 

Dziękuje za każde dobre słowo, modlitwę o zdrowie mojego męża Marka oraz każdą złotówkę.

Angelika.

IN ENGLISH

My husband Marek has always been very active physically, he was never able to sit still - sport was always his thing and he loved hard work. On April 21st, everything changed. My mother has passed away so we were both emotionally hit and had a very rough day. Mark didn’t feel well so he took some tranquilizers and went to sleep as normal.  There was nothing indicating that anything deeper is going on with my husband.

After two hours, I was awakened by strange sounds coming from my husband.  It sounded like he ran out of air in his lungs. I called an ambulance straight away. Resuscitation was performed for about 30 minutes, after which Marek was taken to the hospital in Elbląg to the Cardiology Department where he stayed for 7 weeks. My husband had an extensive heart attack and suffered cerebral hypoxia. He is currently struggling with many health problems, including speech and neurological problems.

Unfortunately, without enough money, I am unable to ensure my husband's full health recovery, he requires round-the-clock care including changing and feeding.. In the best intentions for my husband I decided on a private clinic where my husband has now been staying for two weeks. In order to do that I had to sell everything I could, all personal valuables and went into debt wherever I could. The treatment is very expensive and I can't afford it alone. Luckily, Marek is a strong character and is making small progress everyday, however, the doctors are not able to tell us how much longer he will have to stay in the rehabilitation clinic.

We never thought that such a tragedy would affect us, but instead it knocked straight to our doors. I am not able to cover further treatment costs myself, hence the idea to set up a fundraiser. From the bottom of my heart, I am begging all good people for support. Thank you for every support and prayer for my husband's health.

Angelika.