Czy rak kości to wyrok dla Soni

W najgorszych snach nam się to nie śniło…

Sonia - pełna energii, zupełnie sprawna fizycznie suczka, zawsze chętna do zabawy, nagle zaczęła kuleć na prawą łapkę. Myśleliśmy, że to zwykłe nadwyrężenie, że "źle stanęła" albo lekko ją skręciła. Jadąc do kliniki na prześwietlenie i badanie, zupełnie nie spodziewaliśmy się tego, co potem wyszło w badaniu.

Diagnoza okazała się druzgocąca... NOWOTWÓR KOŚCI.

Jedynym rozwiązaniem, aby ratować życie Soni okazała się amputacja palca i dużego marginesu wokół zmienionego miejsca. Tak też się stało - październik Sonia przywitała w sali operacyjnej.

Dzisiaj opatrujemy Sonię, sprawdzamy, czy rana dobrze się goi i czekamy na wynik badania histopatologicznego. Jeśli nowotwór okaże się złośliwy, Sonia straci całą łapę.

Martwimy się o Sonię, ale także sen z powiek spędzają nam koszty leczenia. A te są ogromne.

Koszty operacji, leków, które Sonia przyjmuje teraz na stałe, koszty opatrunków, wizyt weterynaryjnych, niestety wzrosły wraz z pogorszeniem stanu Soni. A to tylko jedna podopieczna naszego ośrodka. Oprócz niej  mamy pod opieką praktycznie same stare i schorowane psy, które w okresie jesienno-zimowym potrzebują specjalnej opieki. 

Dlatego też bardzo prosimy Was o wsparcie, abyśmy nie musieli stawać przed ciężkimi wyborami typu: komu pomóc, komu zapewnić najlepszą opiekę, a komu tylko minimum... Chcemy mieć pewność, że będziemy mogli zrobić wszystko dla Soni, a także dla pozostałych naszych podopiecznych.