Leczenie bezdomnego Kocurka

Kochani

Zwracam się z prośbą o pomoc w zorganizowaniu środków na pokrycie leczenia bezdomnego kota, który poruszył moje serce.

Pod koniec września tego roku przy ulicy Kruczej w Warszawie zobaczyłam leżącego na ławce kota. Zaciekawiona podeszłam bliżej. Przyjaźnie nastawiony, duży, rudy kot zaczął miauczeć i łasić się do mnie. Miał świeżą ranę na uchu, wyczułam też wystający twardy guzek na końcu kręgosłupa i brak ogona. Zapach z kociego pyszczka świadczył o zaawansowanej próchnicy. Zaniepokoił mnie również kaszel, który go męczył, był suchy i głęboki. Początkowo myślałam, że kot się czymś zakrztusił, ale doszłam do wniosku, że niestety ma zapalenie górnych dróg oddechowych i wymaga wizyty u weterynarza. W związku z tym zaczęłam szukać pomocy dla kota.

Początkowo leczenie kota sponsorowała fundacja Szanowny Pan Kot. Dalej przebiegało ono już na mój koszt, gdyż kot został wypisany z kliniki niewyleczony do końca, miał jedynie usunięte chore zęby, a klinika nie chciała dalej go leczyć w ramach podpisanej umowy z Fundacją. Zalecono jedynie podawanie kapsułek Vetomune i robienie inhalacji.

Z uwagi na pogarszający się stan kota po kilku dniach zabrałam go pilnie do kliniki Multiwet przy ulicy Gagarina 5. Mam do niej zaufanie, gdyż tam leczyłam mojego kota.

Nie było już czasu na szukanie innej fundacji, bo stan zdrowia kota był krytyczny.

Koszty leczenia w Multiwecie wyniosły 1300zł. Jest to dla mnie duża kwota w mojej obecnej sytuacji finansowej i byłabym wdzięczna za pomoc w pokryciu kosztów leczenia. Obecnie kot przebywa w domu tymczasowym i szuka odpowiedzialnego opiekuna. Rudasek czuje się znacznie lepiej, z uwagi na zwyrodnienie dolnego odcinka kręgosłupa musi przyjmować na stałe leki.

Posiadam całą historię choroby Rudaska z obu klinik. Obszerną dokumentację mogę przesłać osobom zainteresowanym.