Na leczenie białaczki u Rysi

Hej nazywam się Wiktoria i mam 19 lat, opowiem wam historię kota którego przygarnęłam ze wsi, który najprawdopodobniej by tam nie przeżył ze względu na zarobaczenie i koci katar. Na ogół Rysia jest bardzo szczęśliwym i kochanym kotem, uwielbia się przytulać, bawić i zawsze ma apetyt, a jej ulubioną rzeczą jest tuńczyk. Pewnego razu zauważyłam, że jest apatyczna, nie chce się bawić, jeść i cały czas spała. Udałam się z nią do weterynarza gdzie została  postawiona błędna diagnoza, czyli koci katar. Dostała leki ale nie polepszyło się jej, więc poszłam znowu. Weterynarz wykonał test na FeLV czyli kocią białaczkę. Powiedział, że niestety ale będzie ją trzeba najprawdopodobniej uśpić. Na szczęście napisała do mnie kobieta która też ma kota z białaczka i powiedziała mi żebym udała się do innej kliniki do której uczęszcza jej kot. Tak więc zrobiłam. Zostały wykonane badania krwi  biochemia oraz morfologia. Okazało się, że kot ma sporą anemię, a białaczka przeszła na wątrobę. Pani weterynarz powiedziała, że możemy spróbować leczyć objawy ale nie ma 100% pewności, że to pomoże. Zwracam się do was z prośbą o wsparcie. Niestety ze względu na to, że dopiero co skończyłam szkołę i za rogiem mam maturę, nie mogę się podjąć pracy. Koszty leczenia mnie przerastają. Na te wizyty musiałam pożyczyć od znajomych. Na codzień mieszkam sama i tata pomaga mi finansowo, ale na pomoc z kotem nie mogę liczyć, tak samo od żadnej strony z rodziny. Jestem świadoma tego, że wiele osób ma pewnie poważniejsze problemy ale wierzę w to, że są też ludzie którzy będą chcieli pomóc Rysi wyzdrowieć. Za wpłaty mogę napisać wierszyk :). Bardzo pozdrawiam i życzę dużo zdrowia! 

Rozmawiałam z dziewczyną której kot był chory na białaczkę, zastosowano lek o nazwie Interferon, którego koszt wynosi 1500 złoty. Jest to drogie ale warte swojej ceny. Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie uzbierane pieniądze i jestem wdzięczna :)