Wsparcie dla Tinki

Tinka to około 6 letnia sunia.
Pod naszą opiekę trafiła nagle. Śmierć jednego opiekuna, szpital drugiego... Fundacja... 

Nie zdążyliśmy nawet lepiej jej poznać. Wszystko zadziało się tak szybko... Mnóstwo zielonego płynu z dróg rodnych ale żadnej akcji porodowej, żadnych skurczy.Biegiem gnamy  do najbliższego szpitala z opoeką całodobową.

 RTG- trzy szczeniaki. USG - potwierdza trzy maluchy, dwa bijące serca, jedno albo nie bije albo bije tak słabo, że nie widać podczas badania. Na dyżurze nie ma dziś chirurga, lekarze specjalnie ściagają panią doktor.
Nadal żadnych skurczy, maluchy nawet mie są w macicy ułożone „do porodu”.
Tinka  jest  szykowana do cesarskiego cięcia. zostaje na noc w klinice. Oprócz cesarskiego cięcia, będzie miała zrobioną kastrację. 

Rano telefon ze szpitala. Tinka żyje.
Niestety jej dzieci przyszły na świat za wcześnie, nie dałyby rady przeżyć. Lekarze zadecydowali o eutanazji, która pozwoliła uniknąć im cierpienia przed śmiercią... 

Po rozmowie z panią doktor wiemy, że nie było innego wyjścia.
Tinka wróciła do DT sama... 

A nam pozostał do zapłacenia ogromny rachunek na prawie 2300zł... A to nie koniec. Przed Tinką do zrobienia ząbki. Na dziąsłach zaczął robić się stan zapalny, zęby pokryte są kamieniem. 

Tineczka mimo tego co przeszła, cały czas jest pogodna, cudowna, wspaniała, łagodna i pełna miłości. Swoim charakterem i urodą zachwyciła lekarzy. Tymczasowi opiekunowie nie mogą nadziwić się ile ciepła i spokoju jest w tej suni. Jak tylko dojdzie do siebie zaczniemy szukać domu. Tinka jak najszybciej musi zamieszkać „u siebie” odnaleźć spokój po tym wszystkim co ostatnio przeszła. 

Kochani, ogromnie prosimy was o wsparcie. Tinka to nie jedyna nasza podopieczna przyjęta w ostatnim czasie. Koszty jakie w sumie przyjdzie nam ponieść będą bardzo duże...
Każda kwota, każda złotówka jest dla nas bezcenna ❤️