Osierocone wiejskie maluchy

Był piękny, słoneczny dzień. Wraz z rodzeństwem bawiliśmy się w trawie, niedaleko naszej kryjówki pod deskami, gdzie się urodziliśmy. Nasza mama leżała niedaleko nas w cieniu, mając nas ciągle na oku. Niestety, nie cieszyliśmy się spokojem zbyt długo. Coś dużego zaatakowało dwójkę z naszego rodzeństwa.. Później ludzie mówili, że mógł to być pies, a może kuna.. W każdym razie, nasza mama rzuciła się na pomoc naszemu rodzeństwu. Słyszeliśmy warczenie, kocie krzyki, bójkę.. Mama długo nie wracała, podobnie jak nasi bracia lub siostry. Postanowiliśmy wyjść z kryjówki, żeby ich poszukać, ale nam się nie udało. Znalazła nas za to pani, która przygarnęła nas i nakarmiła. Wytłumaczyła nam, że nasza mamusia już nie wróci.. Było nam bardzo smutno, ale cieszyliśmy się, że mimo to jest ktoś, kto się nami zaaopiekuje. Ta pani powiedziała nam, że zostaniemy u niej tylko troszkę, ale potem zabierze nas inna pani, która zabierze nas do domku, w którym się obecnie znajdujemy. Jemy dużo jedzonka dla małych kociaków, dużo się bawimy.. Potrzebujemy pieniążków na swoje utrzymanie, mama mówi, że będziemy musieli mieć jeszcze jakieś zastrzyki, tabletki.. Podobno dla naszego dobra, ale dla nas ważne, by nie zabrakło tego dobrego jedzonka, które dostajemy. 

Maluchy zostały znalezione we wsi Sułkowice, mają obecnie około 5 tygodni. Jedzą same, pod tym względem są samodzielne, ale potrzebują karmy dobrej jakości, by się dobrze rozwijać. Wymagają również szczepień, odrobaczenia. Są to kolejne maluszki, które w ostatnim czasie trafiły do naszego domu tymczasowego, sami nie damy rady ich utrzymać :(. Po raz kolejny bardzo prosimy o wsparcie dla tych małych istotek, które i tak dużo już przeżyły w swoim krótkim życiu.

Dom Tymczasowy u Renaty "Koty z przystani".