Na pomoc w leczeniu Hani

Na dołączonym zdjęciu śpi sobie Hania, nasza 6-miesięczna koteczka, którą adoptowaliśmy na początku listopada. Od pierwszego spotkania wiedzieliśmy że to najwspanialszy kotek jaki mógł nam się trafić - Hania była ciekawska, chętna do zabawy, wdzięczna i rozkoszna. Poniżej jeszcze jedno zdjęcie dla zobrazowania skali jej rozkoszności

Niestety ostatnie tygodnie nie były dla Hani najłatwiejsze - zauważyliśmy że straciła ochotę na zabawę, z dnia na dzień stawała się coraz bardziej ospała i apatyczna. Zaniepokojeni udaliśmy się do weterynarza, który niestety zbagatelizował jej odbiegające od normy zachowanie, podał coś na wzmocnienie i nie zalecił żadnych badań. Jednak stan Hani pogarszał się z dnia na dzień, co skłoniło nas do wizyty u innej, poleconej nam pani weterynarz. Już po pierwszej wizycie, podczas której pobrano Hani krew i przeprowadzono badanie USG, usłyszeliśmy podejrzenie diagnozy, chyba jednej z najgorszych. USG wykazało że w brzuszku Hani gromadził się płyn, będący częstym symptomem zakaźnego zapalenia otrzewnej (FIP) - bardzo ciężkiej choroby o wysokiej śmiertelności, na którą szczególnie narażone są małe kotki. Pełni nadziei że to jednak nie to czekaliśmy na wyniki badań pobranego z brzuszka Hani płynu, które niestety potwierdziły najgorsze.

Po potwierdzeniu diagnozy postanowiliśmy od razu rozpocząć leczenie, które niestety jest długotrwałe (minimum 3 miesiące) i drogie. Wymaga również regularnych wizyt u weterynarza i przeprowadzania pakietu kosztownych badań. Staramy się pokryć jak najwięcej kosztów sami, jednak całość przekracza nasze możliwości finansowe - dlatego bardzo prosimy o pomoc. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą, nawet symboliczną wpłatę. Nie wyobrażamy sobie utraty Hani, którą zdążyliśmy pokochać, zwłaszcza że jest młodziutkim kotkiem, który dzięki leczeniu może mieć przed sobą jeszcze wiele szczęśliwych lat życia. Na ostatnim zdjęciu Hania i jej dobry ziom Krzychu, który również nie może się doczekać powrotu kompana do miziania i rozrabiania.