RATUJemy Pirata

Kolejna psia tragedia przy której brakuje nam słów.... Pirat jest kolejnym podopiecznym Grupy Pomocy Zwierzętom Ratuj, który trafił do nas w tak dramatycznym stanie!

Może inaczej, słów mamy, aż nadto, ale nie nadają się do publikacji.

Panuje przekonanie, że tylko kundelki są porzucane i źle traktowane. Nasz Pirat jest idealnym zaprzeczeniem takim opiniom. Ten starszy, 4 kilowy shih-tzu, został porzucony w środku lasu, prawdopodobnie po to by... tam umarł. Przecież leczenie kosztuje, ktoś najwidoczniej chciał zaoszczędzić...

Wielu ludzi wciąż wychodzi z założenia, że rasowe zwierzęta są fajną wizytówką i dodatkiem do życia, przynajmniej dopóki są młode i zdrowe. Gdy się starzeją... spotyka je taki los jak Pirata.

Pirat jest niewidomy, ma ogromną zmianę nowotworową przy oku. Gdy został znaleziony jego sierść stanowiła plątaninę kołtunów.

 Jego pazury nie były obcinane ani ścierane od paru lat... 

Pirat gdy przyjechał, był tak odwodniony, że nie dało mu się pobrać odrobiny krwi do zrobienia nawet podstawowej  morfologii.  Musieliśmy najpierw podać mu kroplówkę. 

Został już wstępnie zdiagnozowany, ma uszkodzone biodro i problemy z prostatą. Miał również zapchane gruczoły odbytowe co utrudniało mu nawet wydalanie kału. Jesteśmy w trakcie dalszej diagnostyki i leczenia Pirata.

Niestety jego stan jest na tyle ciężki, że leczenie i doprowadzenie do zdrowia Pirata będzie niesamowicie kosztowne. Pies będzie potrzebował kastracji by zmniejszyć jego przerośniętą prostatę. Niezbędna będzie również operacja usuwania guza przy oku oraz leczenie licznych stanów zapalnych w organizmie. 

Ten mały 4 kg piesek został potraktowany w niesamowicie okrutny i bezwzględny sposób. Jakim trzeba być człowiekiem by zrobić coś takiego?

Obecnie Piratek przebywa w domu tymczasowym we Wrocławiu. Liczymy, że pomożecie nam udowodnić temu małemu psiakowi miarę człowieczeństwa.