Xsara i jej 4 lub 5 eutanazji

I czeka na dom w hoteliku do dzisiaj.
Nie opłaca się czytać, bo tylko ja jeden znam pełną historię Xsary. Lepiej podarować jej te parę złotych. To pierwsza w kilkudziesęciu zbiórek dla niej.

14 września 2020. Xsara wraca. Awaryjnie zostanie w zaprzyjaźnionym hoteliku do czasu znalezienia transportu. Problemem okazał się kot.
---
11 września 2020. Xsara pojechała na dom tymczasowy.
---
6 września 2020.

Tego się nie spodziewałem. Wiedziałem, ale nie sądziłem, że zabraknie czasu. Xsara jak najszybciej, z pewnych przyczyn musi opuścić hotel. Całe to magiczne wybieranie domu szlag trafił.

Szukam transportu na trasie Toruń - Grudziądz - Piaseczno - Toruń.

Szukam też awaryjnego transportu jakby coś poszło nie tak na trasie Toruń - Piaseczno - Toruń. W bliżej nieokreślonym terminie do kogoś kto rzuci wszystko i pojedzie jak będzie potrzeba.
---
Z 5 ofert dania domu dla Xsary, zostały 2. Wybiorę jeden dom. Nie znamy jeszcze wyników histopatologii. Xsara do końca życia będzie pod fundacyjną kuratelą finansową. Jeśli coś pójdzie nie tak. Mam inne opcje. Plan B,C, może nawet D. Xsara dostała szansę, którą powinna dostać już dawno temu. Teraz po 2 tygodniach to ponownie pies zapomniany. Przypominałem o niej dość wyraziście i liczę, że na pisaniu komentarzy Państwa zaangażowanie się nie skończyło w sprawę Xsary.
---
Jak mówiłem, tak się stanie. Xsara zostanie uśpiona. 

I nim się ktoś odezwie jaki jestem zły i niedobry niech przeczyta co napisałem. 

Xsarze był szukany dom przez 3,5 roku po wypadku. Gdy była zdrowa. Nikt jej nie chciał. Teraz ma kostniakomięsaka potwierdzonego wstępnymi badaniami. By dokładnie wiedzieć co i jak trzeba amputować łapę. Zabieg trzeba wykonać w przyszłym tygodniu i ewentualnie wróciłaby do hotelu, ale na to nie pozwolę by pies do opieki paliatywnej, pies ukierunkowany na człowieka był psem hotelowym. Żył w stresie, frustracji, bólu. Gdyby wykonać zabieg Xsara potrzebuje całodobowej opieki, rehabilitacji w spokojnym miejscu przy człowieku. 

Xsara nie znalazła domu przez 3,5 roku na 4 łapach, A na 3 łapach? Ile pożyje po zabiegu? 

Zawsze piszę jak jest. Nie mam złudzeń, daję zwierzętom szansę, takim jak Xsara, ale szansę na dom, a nie na frustrację, życie w stresie i teraz życie z nowotworem. 

Niczego nie oczekuję. Jaką decyzję podjąłem - napisałem. Mógłbym nie pisać, ale napisałem. Może się ktoś w okolicy Torunia znajdzie, ale nie wierzę w to. 

Nie mam zamiaru błagać, w tej pracy trzeba umieć podejmować także takie decyzje i nie jest to tak, że nie skonsultowałem swojej decyzji. Skonsultowałem i każdy kto na poważnie zajmuje się zwierzętami wie, że podejmuję najlepszą decyzję. Lepszy może być tylko dom z człowiekiem na stałe, przez 24 godziny. Dom z ogrodem, dom góra z jednym społecznym psem, a najlepiej bez psów. Dom który poświeci Xsarze kilka tygodni, kilka miesięcy. Będą dodatkowe badania, w kierunku przerzutów, ale nie ma co liczyć, że ich nie ma. 

Mam przede wszystkim nadzieję, że docenią Państwo moją szczerość, jak zwykle. Kto chce tu wylać wiadro pomyj - niech da jej dom. 

Zegar niestety tyka.
---
Uzupełniam o swoje posty, a także o przypięty post.
---

20 sierpnia. Post 1.

Aby nie trzymać Państwa w niepewności. Wczoraj była kontrola, rtg płuc, łapy. W obrazie nie widać przerzutów, nie wiemy też dokładnie z jakim nowotworem mamy do czynienia. Zakładamy złośliwy, agresywny, ale pewność da dokładne badanie histopatologiczne. A to będzie możliwe dopiero po zabiegu odjęcia łapy. Dzisiaj powinny być ponowne wyniki krwi, jeśli będą dobre, będzie robiony zabieg, ponieważ wyrazili Państwo chęć pomocy poprzez danie miejsca, domu. Na razie udało mi się porozmawiać z 4 osobami, Dzisiaj będę rozmawiał z kolejnymi, ale to po południu lub w nocy. Proszę zrozumieć, że też mam kilka zwierząt na głowie i obowiązki wobec niech. Nie mogę tych obowiązków zaniedbać. Spośród osób zainteresowanych będę musiał wybrać, ale to po wszystkich rozmowach. Decyzja zapadnie jakiś tydzień po zabiegu, gdy będzie wiadomo jak Xsara zniosła zabieg i jak sobie radzi. Rekonwalescencję przeprowadzimy w hotelu. Sam zabieg nie będzie specjalnie kosztowny około 1000 zł, dodatkowe wizyty przed i po też nie są to ogromne koszty. Jednak mówiąc brzydko środki dla Xsary trzeba zebrać, a cześć z nich wykorzystam dla innych podopiecznych i się z tym nie kryję. Xsara nie jest jedyną podopieczną. Przykre jest to cały czas, że tak ogromny odzew pojawia się dopiero teraz, gdy sprawa jest postawiona na ostrzu noża, a prędzej gdy prosiłem o miejsce był to kolejny pies proszący o miejsce, o dom. Nie zmieniło się dokładnie nic w sytuacji Xsary, a jednak.

To zbiórka dla Xsary. Była ustawiona na 1000 zł, teraz podniosłem ją na 15000 zł dla niej i innych podopiecznych.

Zaraz odpiszę na wiadomości i przejrzę komentarze, a potem muszę uciekać do swoich obowiązków.

Zdaję sobie sprawę, że przez te kilka dni parę osób może mi się wycofać z propozycji, tak często bywa. Mam nadzieję, że Xsara po zabiegu nie zostanie z niczym.
---

20 sierpnia. Post 2.

Przeczytałem Państwa komentarze. Odniosę się do 3 rzeczy:

1. Xsara nie pojedzie do żadnej fundacji gdzie będzie 20-30-50 psem. Xsara jest w fundacji jest w hotelu, gdzie jest 15 psem. Ma być jednym psem, lub z mniejszą ilością zwierząt. Nie wiemy jak po zabiegu zmieni się komfort psychiczny psa, na ile jest spowodowany bólem, a na ile sytuacją. Xsarę zabierałam sam z kojca połamaną i chodziłem do niej do lecznicy po wypadku, próbowała zagryźć weterynarzy. Więc za przeproszeniem psa znam i wiem jak reagują psy bólowe i wiem czym jest frustracja u psa. A połączenie obu jest już mieszanką wybuchową. I dam psa do innej fundacji między inne psy, kolejne kilkanaście innych psów lub kilkadziesiąt , gdzie może dziać się wszystko. Xsara szuka człowieka na dożycie, na spokojne dożycie tak jak szukała bezskutecznie przez 3,5 roku.

2. Szantaż emocjonalny? To ile osób zna historię Xsary. Od momentu gdy zabierałem ją z kojca przed eutanazją (znalazł się dom - nie), w lecznicy gdy znowu wszystko wisiało na włosku bo mogła być psem do wyciskania (znalazł się dom - nie), przez 3 kolejne lata znalazł się dom (nie), od 1,5 roku szukam domu tymczasowego z powodów behawioralnych (dopiero w lutym pojechała, ale nie wyszło), w lipcu musiała wrócić, jechałem po nią rzucając wszystko i od miesiąca proszę o dom ( znalazł się - nie), choć już miesiąc temu pisałem, że Xsara będzie się sypać. I się posypała doszedł nowotwór. Gdzie Państwo widzą szantaż, jak postawiłem sprawę jasno na ostrzy noża? Niestety, ale tak trzeba w tym momencie. Uczciwie napisałem o planach i możliwościach w wąskim przedziale czasu. Jak ktoś uważa, że świadomość, że pies nowotworowy, frustracyjny, z lękami, z potrzebą człowieka, będzie w takim stanie utrzymywany przeze mnie to się myli. Bo to jest znęcanie się. Wiemy czego Xsara potrzebuje, ale do wczoraj chętnych nie było. A dzisiaj są? Słowo eutanazja jest takie magiczne? Od lat realnie oceniam możliwości jakie mam i jakie mogę dać zwierzętom oraz ich potrzeby. Mam w domu wystarczająco dużo umierających na różne choroby zwierząt by wiedzieć o czym piszę. To nie jest szantaż. To jest jasne postawienie sytuacji po prawie 4 latach szukania domu dla Xsary, która i zdrowotnie, i behawioralnie się rozsypała. Ale jak napisałem o tym miesiąc temu, że tak będzie to mnie olano (znalazł się dom - nie)

3. Nieaktualne w obecnej sytuacji.

---

Post przypięty. 23 czerwca i aktualizacja 5 sierpnia wraz z wpisami z poprzedniego roku.

https://www.facebook.com/.../a.82906.../3157745910960293/...

---

Podsumowując całość. 

Pisałem, prosiłem, wielokrotnie nakreślałem sytuację o tym, że jest źle. 

Ile można pisać, prosić? Do śmierci naturalnej psa w hotelu bez domu? Też już tak się zdarzało.