Maja i konie

Szanowni

Każdy kto choć raz widział na FB moje posty wie jak bardzo kochamy zwierzaki, że opiekujemy się trójką porzuconych kotów i że mamy w rodzinie „koniowatego.” Nigdy nie było nas stać na konia, to się nie zmieniło i zapewne się nie zmieni ale kiedy odkupiłyśmy Bruna  - chorego, bitego i bez oka - z rąk handlarza nic innego wtedy się nie liczyło.

Wiecie z jaką radością i dumą publikowałam zdjęcia z kolejnych zawodów jeździeckich, na których moja córka Maja osiągała kolejne sukcesy i zdobywała nagrody właśnie na Brunie – Maja&Bruno Team. Tak za uratowanie życia odwdzięczył się koń, z którego wszyscy się śmiali…

W lipcu 2023 roku koniecznym choć nieplanowanym okazało się przeniesienia Bruna, tym samym Mai i jej treningów z klubu A do innej stajni -klubu B, gdzie pod okiem trenerów zamknęła rok 2023 jako podwójna finalistka Mistrzostw Polski oraz podwójna Mistrzyni Ligii Mazowsza w skokach przez przeszkody – na Brunie.

Tyle, że sukcesy Mai i Bruna bez oka okazały się „solą w oku”  dla zawistnych i zazdrosnych ludzi jeździeckiego świata. Zwłaszcza dla jednej osoby... Niezmiernie przykro jest o tym pisać bo do głowy by nam nie przyszło, że może mieć miejsce taka sytuacja.

Zmiana klubu jeździeckiego wiąże się ze „zmianą barw klubowych” czyli reprezentacją a żeby każdego roku móc brać udział w zawodach jeździeckich konieczna jest Licencja dla zawodnika wydawana przez Warszawsko - Mazowiecki Związek Jeździecki. Jak w każdej instytucji obowiązują zasady, przepisy i Regulaminy.

Krótko: Klub A musi wyrazić pisemną zgodę na oddanie zawodnika a klub B zgodę - na przyjęcie zawodnika.

Klub A, czyli klub, w którego barwach Maja zdobyła tyle nagród, tyle punktów w rankingach dla klubów, który tak godnie reprezentowała do końca 2023 roku – zgodnie z resztą z umową,  nie wyraził zgodny na zwolnienie Mai z reprezentacji, nie potwierdzając jednocześnie, że nadal chce mieć Maję jako swojego zawodnika. Tym samym właścicielka klubu A zablokowała permanentnie możliwość wystawienia Licencji dla Mai na 2024 i tym samym możliwość startów w zawodach, które uprawniają do otrzymania Stypendium sportowego. Dlaczego? Bo nie… z zazdrości, zawiści, złośliwości, żeby wyeliminować konkurencję…Mimo interwencji i złożenia odwołania od decyzji klubu A w WMZJ właścicielka klubu uzależniła złożenie najważniejszego na świecie podpisu na kartce papieru i zmusiła nas od wpłacenia haraczu w wysokości 3 000,00 złotych za zwolnienie Mai. To rzekomy „ekwiwalent” za wyszkolenie zawodnika choć nie ma żadnych podstaw prawnych jego żądania, jest on wprost niezgodny z  Regulaminem PZJ ale podpis być musi i już . takie prawo...Jest to również  „kara” dla mnie za złożenie odwołania w WMZJ. Nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie są tacy okrutni i nie potrafię się pogodzić z tym jak zostało potraktowane 13-letnie Dziecko ...moje Dziecko...

Kuriozum polega na tym, że klub A nie dołożył złotówki do mojej Córki, bowiem za wszystkie lekcje, odznaki, starty w zawodach -te na naszym koniu - płaciłam ja!. Zapożyczyłam się więc, żeby móc pomoc dziecku, uwolnić ją od klubu A, żeby mogła się dalej rozwijać, walczyć o stypendium i realizować marzenia.  Tak, uległam szantażowi, bo nie miałam innego wyjście.

Tego się nie wstydzę, wstydzę się tego, że przyszło mi prosić o pomoc, że nie miałam tych 3 tysięcy, że muszę pilnie oddać dług, że zabrakło mi już na kolejne straty Mai i utrzymanie Bruna. Wstyd, rozpacz, zażenowanie, niby tylko trzy tysiące – na obecnym etapie życia – aż trzy tysiące. Z całego serca proszę i z całego serca będę dziękować za każdą złotówkę, dzięki której będę mogła oddać dług i opłacić Mai najbliższe starty w zawodach regionalnych, dające szanse na zwycięstwo, stypendium sportowe i realizację marzeń. To dla Mai- tylko dla niej.

Nie mogę podać nazwy klub A dla dobra sprawy, która zajął się już prawnik…Proszę nie oceniajcie mnie, nie krytykujcie. Wszystkim, którzy zdecydują się pomoc będę dozgonnie wdzięczna  a może przyjdzie czas, że będę mogła się odwdzięczyć. Życie jest nieprzewidywalne….tym razem zaskoczyło Nas….

Marta Jasińska  - mama Mai