Anna Nowicka
Kochani,przesyłam zdjęcie mojego męża Adama , kiedy był zdrowy. Walczę o Niego,bo był i nadal jest pięknym Człowiekiem. Jest moim prawdziwym przyjacielem więc codziennie noszę te 80-90 kg na wózek inwalidzki i na krzesełko pod prysznic. Człowiek o wielkim sercu dla ludzi i zwierząt. On zawsze bez wahania pomagał tam, gdzie ta pomoc była potrzebna. Był serwisantem Junkersa, jego praca i prawdziwa pasja. Bywało bardzo często, że przychodził do domu wieczorem,zmęczony, brudny i mówił;" Aniu, naprawiłem,ale nic nie wziąłem za naprawę,bo tam jest taka bieda".
Zawsze mnie tym rozczulał. Nigdy i nikomu nie umiał odmówić pomocy. Kiedy codziennie wychodził
wieczorem z psem na spacer nawet w deszcz i wracali zmoknięci , śmiał się,że " nikogo nie było,tylko głupi Nowicki z psem".
Choroba zabrała nam dobra materialne, ale nie
zabrała nadziei,bo jesteśmy nadal razem,cieszymy się i śmiejemy się nawet z głupot. Teraz Adam prosi o
pomoc.