Na ratunek kocim sierotom

Aktualizacja 26.07.23

Kochani! Wszyscy trzej chłopcy z Góry Kalwarii są już w domach stałych! Dziewczynki są powoli ogłaszane, ale poważnych ofert jeszcze nie ma :( Dzięki Waszemu wsparciu udało się wyleczyć oczko Renfri! Szczepienia całej trójki przesunęły się niestety w czasie, bo u Falki pojawiły się objawy herpeswirozy... Na szczęście szybka reakcja sprawiła, że już jest wszystko ok.

Na ten moment środki ze zbiórki zostały wykorzystane w 100%, dlatego zwiększyłam kwotę o 400zl. Teraz głównym celem jest zabezpieczenie spiżarni dziewczyn na sierpień. Wyżywienie całej szóstki za zeszły miesiąc go była kwota taka jak na screenie.

Aktualizacja 30.06.23

Bardzo dziękujemy za zaufanie i dotychczasowe wsparcie 🤎 Maluchy rosną, zdrowieją i powoli rozglądają się domami stałymi.

Dzisiaj zwiększyłam kwotę zbiórki o 700 zł. Co złożyło się na tę decyzję?

* W połowie czerwca dołączyła do nas kolejna kotka, Renfri. To zdecydowanie nie był planowany ruch, ale mała dosłownie wyskoczyła mi pod nogi.

* Mamy ogromny kryzys karmowy. Dziewczyny rosną i zaczynają jeść coraz więcej. Chłopki jedzą jak armia wojska. Zamówienie puszek na lipiec zjadło niemal połowę zebranych środków, a pamiętajcie, że potrzeba jeszcze żwiru, leków, profilaktyki wet :/

Falka i Saskia to kocinki, które trafiły do nas w wieku trzech tygodni. Ich mama została zabita przez auto a ręczne odkarmienie przez człowieka stało się jedynym sposobem na uratowanie im życia. Przed adopcją dziewczyny muszą przejść przez:

* przynajmniej dwa szczepienia ochronne

* odrobaczenia

* testy na obecność wirusa FeLV

Do tego dochodzą jeszcze koszta codzienne: żwirek, mokra karma startowa, podkłady higieniczne, mokre chusteczki etc.

Viserys, Oberyn i Velaryon teraz mają imiona i są bezpieczni. Niestety, mało brakowało a podzieliliby los setek tysięcy tegorocznych niechcianych kociąt, które nie dały sobie rady same na ulicy. Bo niby jak miałyby...

Chłopcy pewnego dnia po prostu pojawili się na prywatnej posesji w okolicach Góry Kalwarii. Mieli wyblakłe futra, byli pokryci pchłami i wydrapani do krwi, jak się potem okazało przez świerzbowca. Na szczęście właściciel podwórka zareagował i tak pocztą pantoflową chłopcy trafili do nas. 

I bardzo dobrze, bo to ostatni moment na wyprowadzenie tych gadów na nieludzi. Obecnie leczymy koci katar i świerzbowca (combo: uszny i skórny). Velarion podejrzanie dużo pije, dlatego prawdopodobnie czeka go pogłębiona diagnostyka. 

Z naszego ogólnego funduszu kociakowego udało się załatwić pierwszą wizytę, zrobić test PCR na obecność wirusa FelV, wykupić antybiotyki i krople do oczu

Ponieważ roboty będzie przy młodych sporo, a tym samym czeka nas sporo kosztów, to z dniem dzisiejszym otrzymali własną skarbonkę. Środki uzbierane tutaj zostaną przeznaczone na:

* mięso i żwir

* serię szczepień ochronnych

* badania parazytologiczne

* odrobaczenie

* mikrochipy

* wszystkie potencjalne nagłe wypadki weterynaryjne.