Agnieszka Zielińska
Moje kochane biedactwo 😢
Nazywam się Orzech.. ale mamusia mówi na mnie "synek" albo "synuś". Kiedyś znalazła mnie porzuconego przez złych ludzi. Byłem bardzo malutki i nie wiedziałem co się dzieje... dlaczego leżę w kałuży i jestem cały brudny... A ludzie przechodząc nie słyszeli mnie... Choć mocno płakałem.. Jedna osoba jednak usłyszała mój słaby głosik... Podeszła do mnie i powiedziała, że będzie moją mamą i już nigdy nie będę sam. Wyleczyła mnie i cudownie nam się razem żyło przez ponad 9 lat. Bawiłem się, wyglupiałem, dużo się przytulałem do mamusi i całej mojej rodziny. Niestety kilka miesięcy temu zachorowałem na cukrzycę... Moja kochana mama w porę zareagowała zabierając mnie do lekarza... A tam dostałem insulinę, którą otrzymuję 2 razy dziennie...dzięki temu znów żyłem jako szczęśliwy kot... Niestety nadszedł dzień.. kiedy nagle osłabłem... Leżałem nieprzytomny w łazience pod wanną... Na szczęście znalazła mnie moja rodzina i szybko zabrała do lekarza.. Okazało się, że mam wysoki cukier więc zostałem nawodniony, oraz dostałem antybiotyk. Po powrocie do domu przez chwilę odzyskałem energię i udało mi się przejść po pokoju, potem położyłem się żeby odpocząć. Jednak gdy mama zobaczyła, że zbyt długo nie wstaję... Znów zabrała mnie do lekarza. Tym razem leżałem długo pod kroplówką.. Zrobiono mi morfologię oraz osłuchano serduszko. Pani doktor powiedziała, że wszystko jest dobrze, że morfologia w porządku i serduszko bije normalnie i że trochę czasu to zajmie zanim unormuje się cukier i stanę na nogi. Niestety poprawa nie nadeszła i kiedy rano byłem znów bardzo słaby i siusiałem pod siebie z wyczerpania.. Moja mama zabrała mnie do innego lekarza...gdzie kompleksowo mnie przebadano. Okazało się, że jestem bardzo odwodniony i że prawdopodobnie poprzedni lekarz źle prowadził moją chorobę i doszło do powikłań, przez które nie dam rady stać na własnych nogach.. I muszę nosić pieluszkę, ponieważ nie mam siły wejść do kuwety. Szkoda mi mamusi i mojej rodziny bo widzę, że płaczą i martwią się o mnie mocno. Na moje badania poszło sporo pieniążków i nie mamy już ich więcej. Proszę więc w imieniu mojej mamy osoby o dobrym serduszku (moja mama uratowała biorąc pod opiekę bezdomne aż 4 koty) o pomoc w opłaceniu mojego leczenia, które jest bardzo drogie. Będę bardzo wdzięczny za każdą nawet najmniejszą wpłatę. Żeby żyć potrzebny jest każdy grosik. Proszę również o karmę kattovit diabets dla cukrzyków.. Przyjmę karmę lub pieniążki na nią. Mój stan określono jako ciężki.. Ale bardzo chcę żyć i będę walczył dla moich bliskich bo wszyscy bardzo mnie kochają. Chcę znów głośno mruczeć, dużo rozmawiać.. bo ze mnie straszny gaduła.. i dużo dużo się przytulać. Proszę pomóżcie mi wrócić do zdrowia. Bardzo chcę żyć.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!