Zjadana żywcem przez larwy...

Koci katar, ropiejący guz, rana wyglądająca jak po postrzale, zranione łapki, rany na kocim ciele i duża ilość larw much, zjadająca ciało jednej z kotek. Jak długo te biedactwa cierpiały?!

Dostaliśmy informację, że od jakiegoś czasu kilka kotów ma problemy ze zdrowiem. Natychmiast podjęliśmy działania. Po przybyciu na miejsce, przeżyliśmy ogromny szok. Koty były w tragicznym stanie…

Wdał się już stan zapalny, koci katar rozwinął się u jednej kotki do tego stopnia, że kotka przelewała się przez ręce. Była odwodniona, a jej łapka przypominała kształt piłki. Okazało się, że jest w niej ogromna ilość larw much! Gdyby została odebrana dzień później, zapewne nie przeżyłaby.  Kotka jest teraz w specjalistycznym szpitalu, w którym ma zapewnioną fachową opiekę. Cały czas toczy się walka o jej życie.

Drugi z kotów został prawdopodobnie postrzelony. Tak przynajmniej wygląda rana, jakby od postrzału. Zajmuje się nim chirurg. Czy naprawdę człowiek był w stanie specjalnie strzelić do bezbronnego kota?...

Kolejna kotka miała ropiejący guz. Ta rana tak się sączyła, że trzeba było szybko działać. Od razu została opatrzona i ma założony specjalny kubraczek ochronny.

Kolejny z kociaków miał skaleczoną łapkę. Prawdopodobnie wbiło mu się w nią ciało obce. Łapka została opatrzona, ale nie obyło się bez antybiotyków.

Bez chwili wahania podjęliśmy się ratowania tych 4 kocich żyć!

Niestety koszty leczenia są ogromne. Sami nie damy rady! Pobyt w szpitalu, leki, operacja... Prosimy o wsparcie!