AKTUALIZACJA 01.09.2021:
Już po konsultacjach w Gliwicach... 06.09 zostaję w szpitalu, przygotowując się na resztę badań, prawdopodobnie również tych genetycznych, które kosztują. Kwoty jeszcze nie znam, domyślam się, że nie są to małe pieniądze.
Powoli przygotowuję się psychicznie do chemii, którą będę miała w szpitalu. Powoli krąży wokół mojej głowy myśl o operacji, o której mówiono w trakcie konsultacji.
Powoli zaczynam się bać. Boję się postawionej diagnozy: rak trzonu macicy, boję się przerzutów, tak zwyczajnie, najprościej BOJĘ SIĘ, że na tym się nie skończy, że jeszcze wiele walki przede mną i stąd ogromna prośba do Was. Zwiększamy kwotę do 70tys. bo wizja trzech miesięcy leczenia pęka jak bańka mydlana. Proszę bądźcie ze mną, nie zostawiajcie mnie samej w tej walce. Wierzę, że dobro wraca, wierzę w Was.
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO Z CAŁEGO SERCA <3
________________________________________________________________________
Do tej pory jako 43 latka, zaangażowana społecznie, starająca się widzieć potrzeby innych, aktywna sportowo także charytatywnie.
Wszystko rozpoczęło się tego lata. Dostałam bóli brzucha. Początkowo myślałam, że to może zatrucie, jednak nie przechodziło. Domniemałam, że może jest to skutek przerostu endometrium, gdzie skierowanie na drobny zabieg łyżeczkowania miałam już w kieszeni. Jednak silny ból spowodował, że trafiłam 1.08.21 na SOR do szpitala. Ulokowana na ginekologii czekałam na kolejkę zabiegu. Zabieg przeszedł bez powikłań. Jednak ból w podbrzuszu pozostał. Zaczęły się badania, szukanie i oczekiwanie na histopatologię.
Wykryto guzy na jajnikach, a wynik wskazał nowotwór trzonu macicy. Natłok myśli, informacji trafiał we mnie jak grom z nieba, z każdym dniem coraz bardziej. Byłam załamana, zszokowana tym co się dzieje. Dodatkowo tomograf wskazał, że to może być proces rozsiany w miednicy małej (dolne partie brzucha). Sprowadzono profesora onkologii, zrobiono laparoskopię zwiadowczą. Niestety nie dało się operować, gdyż wycinając to teraz w tym stanie doszłoby do krwotoku, którego mogłabym nie przeżyć.
Czeka mnie długie leczenie na onkologii, czeka mnie operacja. Chciałabym jednak wspomóc to leczenie, odżywkami, może wlewami witaminowymi, kuracją na słabe kości. Dodatkowym kosztem jest kupno lub wypożyczenie specjalnego łóżka, bym mogła sama wstawać lub się podnieść.
Koszt leczenia na miesiąc to 11.500 (leczenie będzie trwać minimalnie 3 miesiące). Tyle jest potrzebne by organizm się wzmocnił i bym mogła chociaż trochę żyć normalnie. Proszę wesprzyj tę zbiórkę, podziel się z potrzebującym- dobro powraca!
Pamiętam jak Beatka organizowała zbiórkę dla Dzieci z domu samotnej matki...
Pamiętam Ją jako wolontariuszkę fundacji Lepszy Świat w Cieszynie...
Wiem, że Beatka ma trzy psiaki uratowane ze schroniska...
Wiem, że Beatka zawsze myśli o innych...
Teraz Beatka potrzebuje pomocy, a o tą pomoc nie dla innych, a dla siebie,
najtrudniej jest prosić. Pomóżmy, podarujmy szansę by pomagała dalej, zarówno ludziom jak i zwierzętom. Podarujmy szansę Jej samej, na dalsze życie bez bólu.
W razie jakichkolwiek pytań, zapraszam do kontaktu. Z chęcią odpowiem.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anna Bujok-Sikora
Z modlitwą
Agnieszka
Bożego pokoju i błogosławieństwa
Anonimowy Darczyńca
Dużo sił i zdrowia
Anonimowy Darczyńca
Trzymam mocno kciuki!
Jadwiga i Czesław Sztefka
Trzymamy kciuki, za szybki powrót do zdrowia.