Kosztowne leczenie kociaka Donka

Donek i Rysia to kocięta, które głodowały na działkach.  Mogą teraz mieć po 3 miesiące. Odpowiedziałam na apel. aby ktoś przygarnął te kocięta, gdyż nie przeżyją zimy. Wybrałam dla nich imiona Donna i Rysiek, ale okazało się na odwrót. Donek to ten z białą mordka. Kocięta ładnie się chowały, bawiły się, miały apetyty, aż do momentu, kiedy u Donusia stwierdzono wirusowe zapalenie otrzewnej. Choroba ta powoduje, że w jamie brzusznej między narządami zbiera się gęsta żółta ciecz. Donek przestał się bawić, stracił apetyt, stał się osowiały. Biedny maluch wyglądał jak beczułeczka na chudych nóżkach. Zbierający się płyn naciska na narządy w jamie brzusznej, co dla niego stanowi duży dyskomfort i sprawia mu ból. W tej sytuacji są dwa wyjścia - uśpienie kota, aby się nie męczył, lub długotrwałe, kosztowne leczenie.  Mam te kocięta 50 dni, już je zdążyłam pokochać. Postanowiłam zgodzić się na leczenie, choć jestem emerytką i drastycznie będę musiała okroić swoje wydatki. Przekalkulowałam sobie, że gdybym podjęła inną decyzję, to chyba pochorowałabym się z żalu. Stąd moja decyzja, aby zarejestrować się na Pomagam.pl i prosić o wsparcie. Pomóżcie mi uratować życie słodkiego ufnego kociaka Donusia !

Bardzo dziękuję życzliwym ludziom za odzew na mój apel. Donuś jest już leczony 9 dzień. Przed nami jeszcze długa droga (terapia trwa ponad 80 dni). Kociak dostaje leki 4 razy w ciągu dnia; około 8 i 20 - na wsparcie wątroby, w południe antybiotyk i właściwe lekarstwo około g. 22. Po godzinie odżywczy koktajl. Widzę wyraźną poprawę i w wyglądzie i w zachowaniu kociątka.  Przedtem tylko leżał jak kupka nieszczęścia, nie miał apetytu. Teraz wrócił mu apetyt, kociak bawi się, a co najważniejsze, nie muszę staczać batalii, aby zjadał lekarstwa. przemycam mu je w sosikach. 

Jeszcze raz bardzo dziękuję za serce okazane małemu czworonogowi. Jestem dobrej myśli, że pokonamy chorobę :)

To już 13-ty dzień kuracji. Donuś już nie bierze leków na wątrobę, już znikło zażółcenie śluzówek i nosek też jest różowy. Cieszę się, że wzięłam dwa kociaki. Siostrzyczka - nie wiem, czy zdaje sobie sprawę z tego, jak Donuś jest chory - liże go, śpi obok niego, bawi się z nim. Gdy podaję Donkowi lekarstwo w sosiku, Rysia też dostaje porcję sosiku i maluchy wylizują miseczki na wyścigi. Jestem wzruszona, że tyle osób odpowiedziało na mój apel. Bardzo Wam wszystkim dziękuję !!! :)