Edit: 15.03
I potuptałaś malutka do lepszego świata... nie na ulicy, nie na mrozie, nie w agonii... W cieple, w spokoju, w otoczeniu osób, które o Ciebie walczyły od początku.
Dzisiaj, życie Śnieżki zgasło... Chciałabym wyrazić swą wdzięczność każdemu, kto dał nam szansę. Śnieżka choć przez te kilkanaście dni nie była już kotkiem bezdomnym - poznała ludzi od tej lepszej strony, wyspała się w cieple, jadła bardzo dobre jedzonko. Miałam nadzieję do końca, jednak życie napisało inny scenariusz. Wirus bardzo zniszczył jej organizm, nie dała rady, choć miała ochotę żyć. Odeszła najmłodsza koteczka z tego stada...
Leczenie wyniosło dokładnie 2220 zł. Zbiórkę zamykam, resztę kosztów pokryję ze swoich oszczędności.
---
Niektórzy bardzo szybko podjęliby decyzję, wszak to kot bezdomny, ale...czy młodziutka kotka nie zasługuje o to, by o nią zawalczyć?
Śnieżka znajduje się w stadzie kotków bezdomnych, które są pod moją opieką od 2022 roku. Odkryłam je późną nocą, gdy jeździłam rowerem po okolicy. Zobaczyłam raz i już nie mogłam zapomnieć - typowy obraz polskiej kociej bezdomności. Jedna kotka-matka grzebała w śmietniku, za nią po parkingu biegły kocięta z dwóch miotów. Na miejscu, okazało się, że kotów jest znacznie więcej, a maluchy już chorują na koci katar, część już nie widzi, ponieważ mają zaklejone oczy. Na dodatek - najmniejsze kociątko ciągnęło łapki za sobą i jak się później okazało, był to efekt śruta w kręgosłupie. Tak - ktoś do nich strzelał. Jak się teraz okazało - Śnieżka także ma śrut w boku.
Wspólnie z koleżanką, udało zorganizować się pomoc dla nich - wszystkie chore kociaki zostały zabrane i rozlokowane u nas w domach tymczasowych, a kocice po kolei zawiozłam na zabiegi sterylizacji. Kocurki zostały wykastrowane w kilka miesięcy później. Finalnie, całe stado zostało ogarnięte - są wykastrowane, wyleczone, zakrapiane na kleszcze, dokarmiane i monitorowane.
W poniedziałek, podczas co wieczornego karmienia, zauważyłam, że Śnieżka nie przybiegła z ogonkiem w górze, jak zwykle... Szła powolnym krokiem, zgięta w pół. Przysiadła nad miską z jedzeniem, na malutkiej zaspie śniegu i zaczęła zasypiać. Na mrozie ponad minus 10 stopni... Obstawiałam potrącenie przez auto. Szybkie potwierdzenie z lecznicy, że mnie przyjmą mimo później pory i już kotka siedziała złapana w transporterze. Wypadek został wykluczony. Przeszła mi myśl, że może tylko bardzo zmarzła? Kicia została na noc w lecznicy. Rano zostały wykonane badania krwi, które mnie załamały, wskazywały na silne zatrucie. Silna anemia, drastycznie niska ilość leukocytów, praktycznie brak płytek krwi, parametry wątrobowe tak wysoko, że aż niemierzalne. Prawdopodobnie trutka. Podjęłam decyzję o eutanazji, ale otrzymałam wiadomość, że w sumie to kotka czuje się nie najgorzej i postanowiłam wstrzymać się z decyzją do wieczora, aż nie wrócę z pracy.
Kotka była słaba, lecz miała apetyt, chciała żyć... Zaczęłam ostrożnie wykluczać zatrucie.
Decyzja nie była już tak łatwa. Po konsultacjach, zaczęłam brać pod uwagę fip. Nie czekając na wyniki z elektroforezy białek, podałam lek w ciemno. I... w kotkę wstąpiło ŻYCIE. W kilka dni później, wstępna diagnoza została potwierdzona.
Obecnie, Śnieżka jest w drugim tygodniu kuracji i właśnie od wczoraj mamy przełom, gdzie kotka zaczęła nabierać masy. Z każdym dniem jest coraz silniejsza. Przed nami długie leczenie, które trwa 84 dni.
Każde życie zasługuje na szansę, nawet jeśli nie zawsze otrzymuje ją od losu. To, że Śnieżka znalazła się na marginesie społecznym w naszym, ludzkim znaczeniu tego wyrażenia, nie oznacza, że nie zasługuje na pomoc. Wierzę, że dobrzy ludzie pomogą kici wyjść z kryzysu, bo każde życie zasługuje na nadzieję i lepszą przyszłość. A ja? Działam dalej w temacie kociej bezdomności i walczymy o Śnieżkę 💙
Koszt wykonania badań oraz leków na wątrobę, kroplówki:
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!