To była nasza najgorsza interwencja. Akcja ratunkowa zwierząt z pseudohodowli trwała aż trzy dni. Ratowaliśmy ponad 100 wygłodniałych psów, koni i innych zwierząt, które by przeżyć musiały... zjadać siebie nawzajem. Dziś zostały nam długi i musimy opłacić koszty ratowania tych zwierząt. Gmina, która miała zwrócić koszty opieki umorzyła postępowanie. Zostaliśmy sami ze zwierzętami, którym trzeba pomóc.
Na fotografii poniżej, żywe psy wygłodzone są pozamykane w komórkach chodzą po truchłach innych, padłych wcześniej. Odór jest straszny.
Inne wygłodzone psy w tej pseudohodowli wyciągają z komórek resztki zwłok. Tym się żywią, ponieważ w tej fabryce nie ma karmy dla psów, aby przeżyły muszą zjadać inne. Oto mały doberman karmiący się innymi zwierzęciem.
Jest także duża liczba szczeniaków pozamykanych w piwnicy, w ciemności, jamniki, kundelki, dobermany oraz psy w typie rasy sharpei.
Brodzą w gnojowicy. Jest ona na terenie całego gospodarstwa, wylewa się z chlewu, gdzie utrzymywanych jest kilkadziesiąt zwierząt gospodarskich. To wszystko zalewa psy...
W piwnicy, gdzie jest małe okienko topią się w gnojówce. Jest to trudne do opisania, jak tragiczne są ich warunki. Aby wyjrzeć na świat na metrze wysokości mają tylko malutkie okienko.
Bardzo dużo (około 60) jest psów dorosłych. Mieszkają na dworze w warunkach zagrażających ich utracie zdrowia. Wszędzie szukają jedzenia. Szczególnie w starych puszkach po karmie.
Częściowo chowają się w domu na schodach. Niektóre w byłym chlewie muszą spać na zwłokach innych, które zmarły wcześniej.
Wiele psów jest bardzo chorych. Sporo pozamykanych jest w komórkach. Nie nadążamy z pomocą.
Na miejscu jest także policja i straż pożarna, lekarze weterynarii pomagają nam jak mogą. Ratujemy wszystkie psy. Większość z nich całodobowo ma dostęp tylko do karmy typu "suchy i spleśniały chleb"...
Tylko "takiej karmy" jak na fotografii wyżej jest pod dostatkiem. Psy na posesji są bardzo głodne. Ratujemy ich ponad 100. Zabraliśmy też poranione konie, te które przeżyły ten koszmar były w bardzo złym stanie.
Część zwierząt była martwa. Utopiły się w gnojówce, która na terenie posesji sięga miejscami około metra. Zabiera je firma utylizacyjna.
Dziś potrzebujemy pomocy w utrzymaniu tych zwierząt - właścicielka poniosła już konsekwencje karne za swoje działania. My jednak musimy zdobyć środki, aby utrzymać uratowane zwierzęta.
Gmina odmówiła pomocy i umorzyła postępowanie - tym samym nie opłaci kosztów opieki nad nimi. Dlatego prosimy Państwa o pomoc i wsparcie.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
justyna
Tu chyba brak słów..................
Anonimowy Darczyńca
Jestem pełna podziwu dla wszystkich którzy brali udział w tej akcji .
Anonimowy Darczyńca
Hodowla na wsi. W gminie tacy sami, z tej samej wsi. Jaka empatia? To po prostu takie myślenie i takie horyzonty. Takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy. Co się zmieniło do tego czasu? Urosła tylko ambicja i EGO tych ludzi. Biznesmeni. Wystarczy pojechać na wieś i zobaczyć te psy głodne, spragnione wody, na metrowych łańcuchach w końcach podwórek. Nooo ewentualnie aż w kojcach metr na metr. Ale dobry pan, bo nie na łańcuchu. Jeszcze ze 100 lat zanim pojmą o co chodzi.
Anonimowy Darczyńca
jesteście aniołami
Anonimowy Darczyńca
Chętnie przygarnąłbym te wszystkie zwierzaki. Człowiek jest barbarzyńcą. Dlaczego tacy ludzie są na świecie.? Dlaczego w polityce pojawiają się tacy ludzie jak szef men-u, kuratorka z małopolski, itp.? To oni zarażają młodych ludzi brakiem empatii wobec naszych mniejszych braci. Wasze wykształcenie to hańba edukacji w pl.