Przez pół roku nikt mnie nie zauważał...
Cześć… jestem tym niewidzialnym psem z Ciechanowca.
Mój człowiek odszedł – był chory, mówiło się, że pił… a ja? Zostałem. Sam. Przez wiele miesięcy błąkałem się po wsi. Spałem pod płotami. Jadłem to, co znalazłem. Nikt mnie nie wołał. Nikt nie zapytał, czy żyję.
Aż pewnego dnia wszystko zaczęło boleć. Tak bardzo, że nawet nie mogłem się ruszyć. Leżałem i piszczałem, ale dalej nikt nie słyszał… Nikt, oprócz jednej kobiety. Pracuje tutaj, przyjechała z Ukrainy. Zatrzymała się. Zobaczyła mnie. I nie przeszła obojętnie.Zaczęła szukać dla mnie pomocy.
Wtedy przyszedł ratunek. Pan Grzesiek tego samego dnia przyjechał po mnie od razu. Trafiłem do lecznicy. Bolało, wciąż boli… nikt nie wie co mi się stało; podejrzewają ze uderzyło we mnie auto, coś jest nie tak z moimi nerkami, ciężko mi chodzić. Mam około 8–9 lat. Ale jestem bezpieczny.
Teraz jestem pod opieką fundacji.Nie wiem, co dalej, ale wiem, że ktoś w końcu mnie zauważył..
Jeśli ktoś chciałby wesprzeć mnie bezdomnego i moje leczenie i nowe życie będę wdzięczny..
Wasz bezimienny (jeszcze) przyjaciel.
Nowy podopieczny fundacji PIOZ.
Dziękuję, że jesteście.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
♥️