Centrun Nurkowe Tryton
Biegnąc przez zamknięty szpital, przez okna widziałam go, był na zewnątrz…Zostawił mnie chociaż dzisiaj wiem, że tego nie chciał, zwyczajnie nie miał wyjścia … Odwiedził mnie następnie kilka razy, mówił „walcz” i odchodził … To ostatnie „sny” jakie pamiętam…
Rzeczywistość przy łóżku szpitalnym była inna, związana pasami, by jednak nie próbować biegać w ówczesnym stanie… ale dzięki doktor Joannie Siwiec i zespołowi V Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie wygrałam ŻYCIE oraz „los na loterii” w postaci tego, że złamany fragment w kręgosłupie zatrzymał się i został ustabilizowany 4 mm od rdzenia.
Dzisiaj z zupełnie nowej perspektywy spoglądam na świat, w końcu 29 sierpnia będę obchodzić drugi rok nowego życia…
Na wstępie chciałam serdecznie podziękować za wszystkie wpłaty i Wasze ogromne wsparcie. Mogę Was zapewnić, że bez Waszej pomocy i tych pieniędzy nie byłabym w tym miejscu, gdzie obecnie jestem, a myślę, że doszłam daleko i wciąż się nie poddaję... Dzięki Wam mogę korzystać z świetnych placówek rehabilitacyjnych w Polsce oraz leczyć się u najlepszych specjalistów w kraju. W przypadku moich skomplikowanych złamań oraz faktu, że jestem „człowiekiem z tytanu” jest to bardzo istotne. Sumiennie planuję usuwać zespolenia znajdujące się w moim ciele oraz niestety wraz z postępem zmian zwyrodnieniowych w nogach wymieniać zniszczone stawy na endoprotezy… Taka tam rzeczywistość 26 letniej osoby, ale cieszę się, że mam nogę. Podobno zawsze lepsza „swoja” z bólem neuropatycznymi, cała w bliznach i endoprotezami, niż kikut z bólem fantomowym… Nie pozostaje mi nic tylko wierzyć na słowo :D
Jestem w nieustannym procesie rehabilitacji, korzystam z psychoterapii, leczę się u wielu specjalistów, czeka mnie jeszcze co najmniej równowartość operacji wyciągających zespolenia co ich posiadam w ciele plus operacje korekcyjne koślawości i endoprotezy.
Czy podoba mi się nowa rzeczywistość w jakiej żyję? Nie, ale cieszę się, że ją MAM.
Czy mam jakieś marzenia? Tak, obudzić się jednego dnia bez bólu.
Czy z obecnym bagażem doświadczeń odnajdę się w tym świecie? Nawet nie będę próbować, bo o ile podnoszę się fizycznie z tego, to psychicznie idzie mi znacznie gorzej.
Czy coś mi pozostało? Nic tylko posiadać duży dystans do niepełnosprawności i niedoskonałości w ciele.
Dziękuję Wam jeszcze raz, wygrałam życie, ale wciąż walczę o zdrowie i sprawność.
Obecnie przez życie idę z pomocą psa asystującego Cookiego, jedynego promyczka słońca, które każdy mi obiecywał od momentu wypadku.
Anonimowy Darczyńca
Walcz Aniu! :*
Marek Sikora
Wracaj szybko do zdrowia!
Piszu
Zdrowiej
Anonimowy Darczyńca
Trzymamy kciuki za góraleczkę!
Anonimowy Darczyńca
Trzymajcie się! Będzie dobrze, głowa do góry!