Wyobraź sobie.... Rodzisz się na wsi, tam gdzie zwierzę jest tylko zwierzęciem, nie przyjacielem, nie członkiem rodziny... Rodzisz się na wsi, tam gdzie wszyscy uważają, że chore zwierzę samo sobie poradzi, a jak nie to będzie naturalna selekcja w przyrodzie....
Wyobraź sobie.... Kocią mamę, ktora dba o Ciebie jak potrafi, ale nie może Cię ustrzec przed wszystkim... Sama nie szczepiona, nie odrobaczana... I nagle jakiś wirus atakuje Ciebie... Twoja kocia mam jest bezsilna, oczko Ci puchnie, rośnie, strasznie boli....
Wyobraź sobie.... Pojawia się jakiś człowiek, podobno właściciel, podaje Ci jakieś kropelki do oczka, ale boli, boli coraz bardziej... Człowiek wie, że nie da rady Cię wyleczyć... Ale wie, że jest dziewczyna o ogromnym sercu dla zwierzaków, zabiera Cię od mamy i oddaje tej dziewczynie...
Wyobraź sobie.... I ta obca osoba jedzie z Tobą do Warszawy do najlepszego weta... Ale już jest za późno, nie da się uratować oczka. Ale ta obca osoba walczy o Ciebie, o Twoje życie.... Operacja, oczko już nie boli.. już go nie ma...
Wyobraź sobie.... Ta obca osoba dba o Ciebie, troszczy się, podaje lekarstwa, wozi Ciebie na wizyty kontrolne... I cieszy się, że już będzie dobrze, że już jesteś zdrowa.... Za wcześnie...
Wyobraź sobie.... Kilka tygodni później to właśnie ta obca osoba znów pokonuje z Tobą setki kilometrów, szuka pomocy u najlepszych weterynarzy.... Znów jakiś wirus zaatakował Twoje biedne, malutkie ciałko... Antybiotyki, badania, inhalacje.... Nie pomaga, Twój stan jest coraz gorszy...
Wyobraź sobie.... Ta obca osoba znów jedzie setki kilometrów na cito z Tobą w niedzielę do weterynarza, walka z czasem o Twoje życie... I okrutna diagnoza - BIAŁACZKA... A ty masz tylko kilka miesięcy i tylko 1 kg wagi.... Choroba chce Cię pokonać, ale walczysz, a ta osoba razem z Tobą, nie zważając na koszty, bo tym będzie się martwić, jak Ty już będziesz zdrowa....
I..... Po kilku dniach pobytu w klinice jest lepiej, wychodzisz do domku tej obcej osoby, która strasznie się cieszy.... Za wcześnie.... Choroba znów atakuje.... Rokowania są bardzo ostrożne....
Marcyś ma bardzo osłabiony organizm, wygląda na 4 miesięcznego kotka, znów trafiła do kliniki, w której musi zostać kilka dni...
Ta obca osoba to Sylwia z Mazowieckiego Domu Tymczasowego, dała małej dom i miłość, coś czego nie dali jej właściciele...
Niestety Marcyś nie żyje - FIP jest bezwzględny i nieuleczalny. Zaatakował to biedne, chore maleństwo nieoczekiwanie i zabrał w ciągu kilku dni :(
To ostatnia faktura, którą mamy do opłacenia za Marcyś. :(
Dziękujemy za pomoc, za to, że byliście z Nami. Po potrąceniu prowizji otrzymaliśmy 571,64zł. Nie wystarczy na pokrycie ostatniej faktury. Ale Nasz ból po stracie Malutkiej jest zbyt duży, aby teraz martwić się tą fakturą.
Marcyś przepraszamy, że się nie udało :(
Tel. bezpośredni do MDT: 725-904-999
Wpłaty można kierować również bezpośrednio na rachunek bankowy z dopiskiem: MARCYŚ, który dostępny jest na stronie:
https://www.facebook.com/mazowieckidomtymczasowy/
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!