Eutanazja albo operacja

Maluszek trafił do nas z martwicą ogonka w wieku +/- 4 tygodni. Dopiero co zaczynał samodzielnie pobierać pokarm… dostał antybiotyki, poczekaliśmy aż nabierze sił.

Po 2 tygodniach lekarz zdecydował amputować kawałek martwego ogonka i wszyscy myśleliśmy, że już będzie wszystko dobrze.

Jednak zaniepokoiło nas to, że maleństwo podczas masowania cewki nie wypróżniało się tak jak inne koty, czasem miał mokre tylne nóżki od moczu, a pęcherz pełen.
Wykonaliśmy kilkanaście wizyt z USG pęcherza, opróżnianiem pęcherza pod sondą, zdjęcia RTG, w których nie widać uszkodzenia kręgosłupa, ale to maleńkie ciałko.

Podejrzewamy, że kociak mógł zostać pogryziony i jest to skutek uszkodzenia kręgosłupa/nerwu.

Maleństwo było zacewnikowane kilka dni, miało obrzęk i zrost w cewce, który został usunięty i wyleczony, jednak to nie pomogło. Wciąż szukamy przyczyny.

Do znalezienia odpowiedzi potrzebujemy ponad 3 tysięcy na tomografię i rezonans. Potem ewentualnie kilka lub kilkanaście tysięcy na operację, jeśli chcemy go ratować.

My oczywiście bardzo byśmy chcieli, jednak nie mamy na to pieniędzy…

Niestety nie mamy też czasu. Maluch się męczy, a my potrzebujemy uzbierania kilkunastu tysięcy w 5 dni, co jest dla nas niczym gwiazdka z nieba… ale spróbujemy... Jeśli się nie uda, będziemy musieli w piątek uśpić Malucha… :(