Pingwinka przyjechała do nas tydzień przed Ptysiem, również z Tomaszowa Mazowieckiego. Pewnego dnia po prostu weszła przez specjalne kocie wejście do komórki Pani Marty. Znalazła się tam przypadkiem czy została po prostu podrzucona? Tego niestety się nie dowiemy. Możemy tylko zgadywać, że ktoś ją tam podrzucił, wiedząc, że Pani Marta na pewno się nią zajmie.
Przed przyjęciem do naszej Fundacji została przebadana (testy FIV/FELV, odrobaczenie, morfologia). Wszystko w jak najlepszym porządku. Po naszej stronie pozostaje czipowanie, szczepienia i... dziewczyna jest gotowa do adopcji.
Zagadką pozostaje kwestia kastracji. Niby jest blizna, niby na brzuszku krótsza sierść, ale jednak… już dwóch weterynarzy nie było do końca pewnych. Proponują, żeby poczekać czy pojawi się rujka.
Pingwinka od początku przebywa w domu tymczasowym u Agaty, gdzie żyje jak przysłowiowy „pączek w maśle”. Nasza urocza Dama jest już po pierwszych szczepieniach, USG i czipowaniu. Mamy pierwszą fakturę na okrągłe 200 zł. Czy uda się wspólnymi siłami uzbierać tę kwotę przed pojawieniem się kolejnych kosztów? Wierzymy w Waszą siłę i wiemy, że możemy na Was liczyć.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!