Zbiórka Zbieramy na swój dach nad głową - zdjęcie główne

Zbieramy na swój dach nad głową

50 zł  z 200 000 zł (Cel)
Wpłaciła 1 osoba
Justyna Wojtek - awatar

Justyna Wojtek

Organizator zbiórki

Kochani, postanowiliśmy prosić Was i wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc, ponieważ nasza sytuacja mocno się skomplikowała w ostatnim czasie. Zawsze stawialiśmy sprawy innych osób wyżej niż własne, staraliśmy się być otwarci na problemy innych i współczuć innym w gorszej sytuacji. Jestem Sebastian lat 41, moja żona Justyna w tym roku skończy 34 lata i syn Wojciech 12 lat. Obecnie mieszkamy w Ciećmierzu, to mała miejscowość położona w gminie Karnice, powiat gryficki, województwo zachodniopomorskie. 

A oto nasza historia

Dom, w którym mieszkamy, jak się okazuje mój ojciec Eugeniusz przepisał ( w formie umowy dożywocia) najstarszemu bratu Jackowi. Czego nigdy bym się nie spodziewał, bo brat zawsze był na utrzymaniu rodziców, nigdy ich nie wspierał ani nie pomagał, podle traktował wyzywał od najgorszych, a jak ojciec zachorował to nawet karetki nie chciał wezwać, powiedział "...niech zdycha, nie obchodzi mnie to..." Matka jak jeszcze żyła to przychodziła po nas, żeby udzielić im pomocy. Wezwaliśmy pomoc, trafił do szpitala z niewydolnością krążeniowo-oddechową, po powrocie do domu to moja żona Justyna nie podjęła pracy aby się nim zajmować. Woziła go przez kilka lat po lekarzach na badania do Szczecina, Kołobrzegu, Kamienia Pom., Gryfic, dzięki czemu załatwiła zabieg, żeby nie musiał nosić cewnika moczowego. Ja nosiłem go na rękach do siebie, żeby go wykąpać, żona codziennie chodziła podawać mojemu ojcu leki, mierzyć ciśnienie, itp. Nigdy grosza nie wzięliśmy od nich za paliwo, za leki czy inne wydatki, za które to my płaciliśmy chociaż nam samym jest ciężko z jednej pensji. Dzięki naszej pomocy stanął na nogi i tak nam się odwdzięczył, że cały dom dał niegodziwemu synowi, który za jego przyzwoleniem utrudnia nam codzienne życie. Synowi naszemu często grozi, szczuje psem, że boi się sam przechodzić przez podwórko wracając choćby ze szkoły. A teraz jeździ i załatwia, aby na tej części co jesteśmy odciąć nam dopływ wody i prądu, usunąć z podwórka nasze rzeczy i potem nas z domu. I JAK WTEDY TU ŻYĆ W TAKICH WARUNKACH? Jest to nieobliczalny człowiek, już nie raz groził prętem metalowym czy uderzył mnie z pięści w twarz i oko, a gdy dzwoniłem na policję to zwiewał z domu jak tchórz. Takie rzeczy dzieją się na porządku dziennym, czy to wobec mnie czy mojej rodziny, dlatego boję się o żonę i o syna, gdy jestem w pracy, bo nie będzie miał kto ich wtedy obronić. Przez to wszystko człowiek nabawia się depresji i nerwicy. 

Mimo wszystko nie chcemy się poddawać, chcemy walczyć o spokojne życie dla naszego kochanego syna, który mimo trudnej sytuacji, też się nie poddaje i co roku dobrze się uczy. W tym roku skończył klasę 5 ze średnią ocen 5,33 i wzorowym zachowaniem. Jego marzeniem jest zostać zawodowym żołnierzem. Boimy się, że jak wkrótce odetnie nam dopływ wody i prądu to jak tu żyć? Stąd też nasza prośba o pomoc w zbiórce na jakiś mały, ale własny spokojny kąt z dostępem do wody i prądu. Sami mimo pracy i braku zdolności kredytowej nie jesteśmy w stanie osiągnąć w tym czasie tak ogromnej kwoty, a przeraża nas perspektywa bezdomności. My to my, ale nasz syn straci ten sens życia i wiarę w człowieka (tak sam nam powiedział), mimo to stara się trzymać i wspierać nas chociażby tym, że nie sprawia kłopotów wychowawczych jak i szkolnych i pomagając w domu. Staramy się odkładać każdy grosz, łapać dorywcze prace, ale mimo tego, jak to w życiu bywa ciągle jakieś niespodziewane wydatki, czy na leki czy na naprawę starego samochodu, aby mieć czym dojechać do pracy (u nas jeździ tylko autobus szkolny).

Żyjemy w ciągłym strachu, przez co nasilają się u nas silne lęki, problemy z apetytem i snem. Nigdy nie odmawiamy pomocy innym. Mimo tego co nas spotyka zawsze staramy się pomagać, brać udział w zbiórkach. Wiemy, że teraz każdy nie ma lekko, trzeba sobie nawzajem pomagać. Niestety Wójt gminy Karnice nie posiadana w tej chwili żadnych wolnych mieszkań by móc nam pomóc się przeprowadzić i żyć w zgodzie i spokoju. Dlatego to teraz my prosimy o pomoc. 

Marzymy o stabilizacji i spokoju dla naszego syna. Niestety ceny mieszkań czy domów są coraz to wyższe, że nie jesteśmy w stanie sami uzbierać takiej kwoty. Pieniądze zebrane w ramach tej zbiórki pomogą nam żyć spokojniej, bez stresu, depresji, która doprowadza do myśli samobójczej, ale musimy walczyć dla Wojtka, bo to on daje nam wiarę i siłę do walki. 

PROSIMY POMÓŻCIE  NAM NA TYLE ILE MOŻECIE. KAŻDY GROSZ SIĘ LICZY.

DZIĘKUJEMY ZA KAŻDY DAR SERCA.

BARDZO DZIĘKUJEMY ZA ZROZUMIENIE I WASZE OTWARTE SERCA. DOBRO POWRACA.


50 zł  z 200 000 zł (Cel)
Wpłaciła 1 osoba
Justyna Wojtek - awatar

Justyna Wojtek

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 1

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij