Krzyś , Zdziś i Ryś chcą widzieć

Trzej około dwu miesięczni koci chłopcy o pięknym, rudym umaszczeniu trafiły pod opiekę stowarzyszenia z jednego z targowisk. Ich matka  okocila się pod jednym z targowych boksów. Pracownicy targowiska gdy tylko zorientowali się o nowych lokatorach zaczęli kotkę dokarmiać. Zrobili z pudełka i kocy legowisko dla kociej mamy i jej dzieci,  tak żeby miały w miarę ciepło i bezpiecznie.

Mimo iż matka była dzika, pracownicy targu mozolnie, dzień po dniu oswajali koteczki. Matka pozwalała brać je na ręce i z boku czujnie obserwowała czy nie dzieje im się krzywda

Bardzo szybko zauważono, że kotki mają koci katar i brzydko wyglądające oczka. Kotki zostały zabrane przez pracownika targu do weterynarza, gdzie podano leki i wdrożono leczenie. Stało się jasne, że kotki nie mogą zostać na targu, wymagają całodobowej opieki. Ponieważ jadły już samodzielnie mokrą karmę,  kotki zostały zabrane do domu przez pracownika targu.

Maluchy zostały poddane leczeniu. Dostały antybiotyki i krople do oczek, które trzeba było zakraplać kilka razy dziennie.  Nie ukrywamy, że dla człowieka pracującego, opieka nad czwórką małych kotów to nie lada wyzwanie. Kotki rosły i zaczynały mimo chorych oczek rozrabiać i szaleć, przy okazji demolując dom. Koszty leczenia do tej pory ponosił Pan, który zabrał kotki do swojego domu.  Niestety przy obecnych cenach usług weterynaryjnych i cenach leków opieką zaczęła przerastać możliwości opiekuna. Poza tym kotki wymagają specjalistycznej wizyty u okulisty i innego leczenia.

Z racji tego że stowarzyszenie pęka w szwach poprosiliśmy o pomoc   Fundację Na kłopoty koty, która dała kotkom schronienie. Postanowiliśmy razem zajać sie maluchami.

Bura kotusia która była najmniej chora znalazła już dom stały. Pod opieką zostały rude kocurki: Krzyś, Zdziś i Ryś.

Tak wyglądały chłopaki w dniu przejęcia pod skrzydła połączonych stowarzyszeń

Jesteśmy prawie pewni, że jeden z rudzielców już nie widzi. Boimy się że koszty diagnostyki i leczenia mogą być wyższe od zadeklarowanej kwoty zbiórki. Niestety nie mamy wyjścia, musimy zawalczyć o oczka tych  przemiłych, mruczących rudych kuleczek.  Nie ukrywamy że bardzo liczymy na Państwa wsparcie finansowe.