To ja - wolnożyjący kot, czyli bezdomny, bez dachu nad głową, nawet do piwnicy nie chcieli mnie wpuszczać... Bez jedzenia, bez opieki lekarskiej. Urodziłam się niechciana, skazana na śmierć, moje rodzeństwo odeszło pod śmietnikem przy bardzo dużym osiedlu, koci katar ich zagłodził, mnie też. Ile dni nie jadłam - sama nie wiem...
Okazało się jednak, że jestem najsilniejsza z pośród mojego rodzeństwa, gdyż nadal żyję. Mam w tym wszystkim dużo szczęścia, bo choć trochę późno ale pomoc nadeszła i od kilku dni jestem pod opieką OTOZ Animals Inspektorat Racibórz.
Niestety jest źle... bardzo źle :( Nie przyjmuję pokarmu i jestem taka słaba, że nie potrafię ustać na łapkach... Bardzo się staram walczyć, gdyż wiem, że gdy uda mi się wyzdrowieć będę miała szansę znaleź kochający domek... Tak bardzo bym chciała by mój los się odmienił na lepsze...
Kochani ludzie ! Nie bądźcie na nas obojętni ! To jest dla nas bezdomnych kotów najtrudniejszy okres :( Dokarmiajcie nas, budujcie schronienia, tylko tak mamy szansę.
My także walczymy o życie tej kotki... Może wygra... Zawalczymy o nią razem !
Dlatego bardzo prosimy o wsparcie finansowe dla małej. Tylko razem możemy pomagać.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!