Zefirek walczy o życie.

Witam. 

Bardzo proszę o wsparcie w leczeniu Zefirka. Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się w takiej sytuacji, w której będę prosić o pomoc, niestety w tym przypadku jestem do tego zmuszona.

Przy ostatniej wizycie w klinice weterynaryjnej usłyszeliśmy z Zefirkiem najgorszą możliwą dla kociaka diagnozę – zakaźne zapalenie otrzewnej. Ten, kto słyszał o tej chorobie, wie jak jest ona straszna i z jak wielkimi kosztami się wiąże podjęcie z nią.

Niestety, szczęśliwe kocie dzieciństwo Zefirka nie trwało długo. Z początkiem listopada stał się markotny, chodził bardzo często do kuwety, jakby nie mógł się załatwić. Umówiliśmy się na wizytę w gabinecie weterynaryjnym i pani doktor zrobiła mu USG brzuszka. To co ja wzięłam za zatwardzenie, widząc jak się męczy i że wychodzi z niego sama woda ze śluzem, okazało się być biegunką. Dostaliśmy specjalną pastę, nospę działającą rozkurczowo i probiotyki do podawania w domu. Tak długo, jak Zefirek dostawał leki sytuacja była trochę lepsza, jednak gdy tylko przestawał je brać, wracaliśmy do punktu wyjścia. W międzyczasie podczas jednej z wizyt, która miała być tylko kontrolną, kociak zrobił pod siebie brzydką, zieloną kupę o bardzo intensywnym zapachu. Zrobiliśmy kolejne badania i dostał antybiotyki do podawania co 12 godzin. Pani doktor zrobiła też test na covid, który wyszedł ujemny. Za zaleceniem pani doktor przeszliśmy na dietę eliminacyjną, która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Kupy się poprawiły i zaczęły być zbite, choć oczywiście dalej kociak dostawał probiotyki i glutek z siemienia lnianego. Myślała że jesteśmy na dobrej drodze, powoli można było zacząć wprowadzać mokre karmy monobiałkowe. W międzyczasie oczywiście zrobiliśmy dwa razy dodatkowe badania kału w kierunku pasożytów i giardii, które niczego nie wykazały. Sytuacja wydawała się opanowana. Skończyło się wstawanie kilka razy w nocy i sprawdzanie czy nie trzeba kociaka umyć. Nasze szczęście jednak nie trwało długo.

Po nowym roku kociak zaczął pęcznieć. W pierwszym momencie nie wzięłam tego za zły znak. Myślałam że w końcu zaczął nabierać na wadze! Brzuszek pęcznieje, bo kociak je. Nic bardziej mylnego! Brzuszek zaczął pęcznieć bardziej, jakby miał w sobie mały balonik, kociak był coraz bardziej smutny, najchętniej by leżał przytulony na kolanach. Umówiliśmy się na wizytę do lekarza weterynarii i zaczął się nasz KOSZMAR! 

Pierwsza diagnoza: płyn w brzuszku. Poszliśmy na USG, potwierdzające nagromadzenie płynu, który trzeba było usunąć. W trakcie jego ściągania pani doktor powiedziała nam, że bardzo przykro jest jej przekazywać taką informację, ale kolor płynu oraz jego lepkość wskazują na Zakaźne zapalenie otrzewnej. 

Ta diagnoza mnie znokautowała. Niestety nie był to koniec złych wiadomości. W badaniach morfologicznych krwi wyszło, że Zefirek ma lekką anemię i żółtaczkę, ale to co w dniu ściągnięcia płynu z brzuszka było lekką anemia, w ciągu doby diametralnie się pogorszyło. Nasza pani doktor nie wyklucza, że konieczna będzie transfuzja krwi. Codziennie robimy morfologie, by kontrolować jego stan. (Wyniki na końcu)

Zefirek się nie poddaje, walczy z całych sił. Zaczęliśmy już leczenie, które trwa 84 dni codziennego podawania zastrzyków, codzienne zastrzyki i wizyty w klinice. Gdyby jednak tylko o to chodziło, dalibyśmy rade, jednak niestety, koszta leczenia nas przerastają. Póki co zaczęliśmy tą trudną walkę, a już na chwilę obecną koszta są bardzo duże. Pierwsza wizyta i badania diagnostyczne kosztowały nas 670zł, do tego dochodzi bardzo droga, 84 dniowa, kuracja lekiem, która sięga kilku tysięcy złotych, nie mówiąc już o kroplówkach wspomagających i innych lekach, pozwalających by Zefirek miał siłę walczyć z tą paskudną chorobą. On bardzo chce żyć, móc znów się bawić i cieszyć swoim kocim życiem, dlatego dzielnie znosi zastrzyki i inne nieprzyjemne zabiegi. Stara się jeść choć nie zawsze apetyt dopisuje i szuka kontaktu z człowiekiem.

Niestety cały czas mamy pod górkę, zefirek już na początku musiał mieć operację jelita, że względu na to że masa kałowa twarda jak kamień utknęła u ujścia jelita ślepego, nie było wiadomo, czy malec da radę się wybudzić z narkozy, ale operacja była konieczna ze względu na zagrożenie jego życia. Od operacji minęło trochę czasu, apetyt kociakowi dopisuje, humor również, ale pojawił się kolejny problem zdrowotny i nie jest pewne czy kociak nie będzie musiał mieć usuniętych zębów. Wyrosły mu zęby stałe, a nie wypadły mleczne, przez co ma podwójny zestaw zębów i zapalenie dziąseł. 

Chcemy walczyć, jednak by ta historia mogła się zakończyć happy endem, nie poradzimy sobie bez Waszego wsparcia. Dla nas na chwilę obecną każda złotówka jest na wagę złota. Zefirek i ja bardzo prosimy o wsparcie i dziękujemy za każdą pomoc.

Poniżej zdjęcia wyników krwi i paragonów z ostatnich dni:

Wyniki:

15.01.2025

Dzisiejsze wyniki mocno spadły. Zwfirek był o krok od przetaczania krwi, HTC spadło do 15,1, ale kociak walczy. Dostał kolejna kroplówkę całodniowa oraz dużo leków. Wieczorem stan stabilny, choć wyniki dalekie od dobrych, HTC dalej poniżej normy, ale na poziomie 21,1. (Norma 24-45) Dziś morfologia zrobiona 3 razy.

16.01.

Paragony: