Mam 49 lat. Nigdy, przez całe moje życie, nikogo nie poprosiłam o pomoc. Nigdy nie wzięłam żadnego kredytu. Dopasowywałam swoje życie do zasobności portfela. Bardzo wiele kosztuje mnie poproszenie tutaj o pomoc - to moja ostatnia deska...
7 lat temu okazało się, że mam spłacać długi eks-męża. Pieniądze, których na oczy nie widziałam. Z zaciśniętym pasem co miesiąc płacę ratę 1470 zł i płaczę. 2 lata temu przeszłam bardzo silne załamanie i depresję. Myśli samobójcze doprowadziły mnie na tory... Myślałam, że ta sytuacja już nie wróci. Ale dzisiaj już nie daję rady... Jestem całkowicie sama ze wszystkim problemami. Nie zbieram na leczenie (choć jestem po czwartej operacji usunięciu nowotworu - 15.03.2023). Nie zbieram na budowę domu czy kupno mieszkania. Nie zbieram na wczasy, choć nie pamiętam, kiedy na nich byłam. Chciałabym móc skończyć spłacić ten dług (albo go chociaż nieco nadpłacić). Pozwoliłoby mi to na wreszcie spokojne z miesiąca na miesiąc bez absolutnie jakichkolwiek luksusów życie.
Tak, wiem - wszyscy mamy jakieś problemy, ale wierzę, że tak jak ja kiedyś komuś dałam swoje ostatnie 12 zł z portfela, ktoś może dziś mnie wesprze...
Nie liczę na cud, choć podobnież się one zdarzają.
Dziękuję, że chociaż Ktoś mój wpis, który jest promilem problemów w moim życiu, przeczytał do końca.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!