LUCKY... Wieś Przyjmy niedaleko Dybek.
- Proszę pani, on już tak ze trzy miesiące się błąka... Chodził do ludzi na posesję, kradł ze śmietników. Ale wie pani, jak to jest... - tak powiedziała do mnie kobieta, przechodząc obok, kiedy nachylałam się nad psem.
Nie, ja nie wiem jak to jest. Nie rozumiem. Leżał przy poboczu. Nie miał siły się podnieść. Nie miał siły zawalczyć. Bo niby o co? O poniewierkę, o ciągłą walkę o kawałek jedzenia w czyimś śmietniku? O spanie na mokrej, zimnej ziemi? Patrzył na mnie. Oczami pełnymi rezygnacji i bólu. Stałam bez ruchu. Patrzyliśmy na siebie oboje.
- Chcę ci pomóc - powiedziałam cicho - Ale musisz mi w tym pomóc. Mam dobre zamiary. Podniosę cię, a ty nic mi nie zrobisz, dobrze...?
Popatrzył na mnie mądrymi, spokojnymi oczami psa, który wiedział dużo o życiu. Nie bałam się. Schyliłam się, a on delikatnie się podniósł. Zobaczyłam rany, przednie łapy opuchnięte w ranach. Trudno było mu stać. Delikatnie nałożyłam pętlę ze smyczy.
- Chodź kochany, kilka kroków. Wszystko będzie dobrze.
Pozwolił mi pomóc sobie, pozwolił ostrożnie unieść swoje chude, obolałe ciało. Wiedział, co to samochód, ułożył się cicho na kołdrze na tylnym siedzeniu. Znowu te wpatrzone we mnie oczy... Okno duszy... Zamknął je i spokojnie leżał. Tak jakby nie czuł nic. Ani bólu, ani głodu. Jakby nie chciał już nic czuć.
- Lucky, już jest dobrze... Jedziemy po pomoc.
Po drodze wstąpiłam po raz drugi do Pana mechanika. Kilka miesięcy temu opowiadał mi o przeganianym psie...
- Czy to ten pies? - zapytałam.
- Tak! Jak udało się pani wsadzić go do auta?
- Poprosiłam, żeby mi zaufał, powiedziałam, że chcę mu pomóc. Pozwolił mi.
W badaniach wyszła olbrzymia ilość kleszczy na tułowiu oraz grzbiecie, anemia, wyniszczenie i wychudzenie, rany na łapach z obrzękiem oraz wyciekiem ropnym. Rany wyglądają, jakby gdzieś wpadł, drut, wnyk? Trzeba zrobić usg jamy brzusznej, bo parametry czerwonokrwinkowe i niski hematokryt mogą wskazywać na ubytek krwi.
Pobrano krew, podano kroplówki, zastały opatrzone rany... Teraz sam musisz zawalczyć, Lucky. Nie, nie sam, razem ze mną, z nami. Po prostu chciej walczyć.
Potrzebne są pieniądze na leczenie Luckiego, na kolejne badania i leki.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Ewel
Jak ma się Lucky? Jak jego leczenie?
Klara
Powodzenia piesku...
Lidia Cegielka
Trzymaj sie psinko ❤
Monika
Lucky, powodzenia na nowej drodze!
Anonimowy Darczyńca
trzymam kciuki!!