Ich matka została wyrzucona w jednej z pobliskich wsi jak zbędny przedmiot. Jedni mówią, że koczuje tam od dwóch lat, a inni - że od roku.
Szczęście w nieszczęściu, że nikt jej nie przeganiał. Żyła sobie niby gdzieś obok, a jednak nie dała do siebie podejść. O zaufaniu komukolwiek nie było nawet mowy.
W jednej z opuszczonych stodół w okolicy urodziła szczenięta. Mieszkańcy ją dokarmiali. Starali się jak mogli, a w międzyczasie szukali dla nich pomocy. Tak trafili do nas.
Sukę zobaczyliśmy z daleka, cały czas na nas szczekała lub wyła. Maluszki wbite w opony, leżały na gołej ziemi. Jedna malutka była wyniesiona poza stodołę.
Kolejnego dnia matka wyniosła szczeniaka w wysoka trawę. Maluch wył przeraźliwie, ale ona nie chciała do niego podejść. Nie można było dłużej czekać i zabraliśmy szczeniaki. Dookoła rolnicy kosili trawy i bałyśmy się, że maluchy wpadną pod którąś z kosiarek. Są pod naszą opieką.
Od dwóch tygodni jeździmy i dokarmiamy suczkę, członkowie KtoDogOniPsa próbują ją złapać, ale lata bezdomności zrobiło swoje - suczka jest bardzo sprytna i robi co może, żeby nie pozwolić ludziom podejść zbyt blisko.
Maluchy przeszły badania weterynaryjne i pierwsze zabiegi - miały masę kleszczy i były tak zarobaczone, że wymiotowały robakami. Na chwilę obecną są po pierwszym szczepieniu i niedługo zaczną rozglądać się za nowymi domkami.
Potrzebujemy wsparcia w postaci środków finansowych na opiekę weterynaryjną maluszków, jedzenie dla nich i ich matki, paliwo (bo codziennie jeździmy do suczki) oraz na łapanie matki.
Bardzo prosimy o wsparcie, aby zapewnić rodzinie bezpieczeństwo i dać im szansę na nowe, szczęśliwe życie wśród kochających ludzi.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!