Cała tragedia zaczęła się już 13 lat temu, gdy latem 2008 roku w tragicznym wypadku nieopodal domu na niestrzeżonym przejeździe kolejowym zginął mój ojciec z moim młodszym bratem. Tata z Pawłem wyjechali tylko na kilka minut na stację benzynową, żeby kupić paliwo do kosiarki. Nie sądziłem wtedy, że to był ostatni moment, kiedy było mi dane ich zobaczyć. Po tym dramacie zostaliśmy sami z mamą, a powrót do równowagi sprzed wypadku był praktycznie niemożliwy. Mama po tragedii już nigdy nie była sobą, nie widziałem, żeby uśmiechała się tak szczerze i beztrosko, jak wtedy gdy byliśmy w czwórkę.
Po około 3 latach poznała nowego partnera i próbowała układać sobie życie na nowo. Z tego związku urodził się mój brat Marcel.
I wtedy wydawało się, że nasze życie zaczęło się powoli układać. Ja również założyłem rodzinę, w 2017 roku urodziła się córka, a w 2020 roku syn.
W styczniu 2018 roku jak grom z jasnego nieba spadła na nas informacja o nagłej i niespodziewanej śmierci ojca Marcela. Mama dostała kolejny cios od życia, a Marcelowi runął świat, który do tej pory znał. Próbując udźwignąć rzeczywistość, mama musiała zastąpić ojca Marcelowi.
W między czasie mama wygrała walkę z nowotworem dotyczącym spraw kobiecych. Pod koniec stycznia tego roku nasza mama trafiła do szpitala z podejrzeniem grypy żołądkowej. Niestety po dokładnej diagnozie spadła na nas dramatyczna wiadomość o ostrej białaczce. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie, mama z dnia na dzień zaczęła tracić siły, po chemioterapii przestały funkcjonować nerki, wiedziała, że zbliża się koniec jej życia, choć miała jeszcze wiele planów związanych z Marcelem czy wnukami. Na początku marca otrzymaliśmy kolejną straszną informację o śmierci mamy. Marcel w wieku 8 lat został sierotą.
Przez cały okres pobytu mamy w szpitalu brat przebywał ze mną i moją rodziną.
Marcel nie może znaleźć sobie swojego miejsca, brakuje mu mamy. Chciałbym stworzyć dla niego nowy dom. Obecnie jest nas pięcioro, jest ciasno, mieszkamy w domu rodziców żony, w którym mieszkają trzy pokolenia. Teraz od tego jakie mamy warunki, zależy czy będę mógł stać się prawnym opiekunem Marcela. Sąd zawsze w takich przypadkach bada sytuację rodzinną i to co możemy dać to bezgraniczna miłość i opieka. Natomiast warunki lokalowe mamy takie jakie mamy. Dzieci będą coraz większe dlatego brakuje nam przestrzeni.
Jest mój dom rodzinny, w którym moglibyśmy zamieszkać, lecz wymaga on gruntownego remontu. Mój tato był budowlańcem i dbał o dom, aby był sprawny i bezpieczny, w momencie gdy zginął, mama została z tym sama, więc nie w głowie były jej jakieś wielkie remonty. Oznacza to, że po tylu latach dom wymaga juz gruntownego remontu.
Nie możemy w domu moich teściów zostać w piątkę i chciałbym walczyć o mojego brata, a żeby to było możliwe musimy mieć warunki lokalowe. Niestety nie posiadam tylu pieniędzy, aby przeprowadzić gruntowny remont.
Brat jest dla mnie bardzo ważną osobą i chcielibyśmy zamieszkać razem, z nadzieją, że to co najgorsze jest już za nami. Zrobię wszystko, żeby Marcel miał bezpieczne i spokojne dzieciństwo, ale może się to nie udać, jeśli nie znajdą się ludzie dobrej woli, który choć drobnymi cegiełkami będą chcieli nam pomóc.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Iwona Czerwińska
Wszystkiego dobrego dla Was💚
Anonimowy Darczyńca
niech się Wam życie ułoży, z Bogiem :)
Anonimowy Darczyńca
Życzę dużo siły i wytrwałości.
An i Grz
Jesteście piękną rodziną i życzymy Wam pięknego domu!
Małgorzata Larwińska
Oby Wam się udało, życzę tego z całego serca.