UPDATE od Sary z 13.03.2024
LECZENIE I REHABILITACJA!!!
Drodzy,
4 marca minęło 3 miesiące odkąd trafiłam do szpitala z niedoleczowym zapaleniem płuc.
18 grudnia pierwsza diagnoza o raku płuc.
3 tygodnie później kolejna o przerzutach do węzłów chłonnych i kości.
6 tygodni oczekiwania na pierwszy kontakt z onkologiem.
14 tygodni łóżka szpitalnego zmieniło sporo.
2 z powyższych na OIOMIE, z zapaścią i wielogodzinną reanimacją... nie pozostaną bez śladu.
Od dokładnie 3 tygodni biorę trzy magiczne tabletki zwalczające... skutecznie mam nadzieję... mutację moich komórek nowotworowych ALK.
O tej skuteczności i jej stopniu dowiemy się więcej już w czwartek... po dzisiejszym badaniu tomografii nuklearnej. Będzie widać czy tabletki je eliminują.
W międzyczasie czasie trochę sie poprawiło... na pewno ustabilizował mi się oddech, pojawił zdrowy głęboki sen, troszkę lepiej się poruszam.
Jako skutku ubocznego po tabletkach magicznych dorobiłam się gigantycznego obrzęku nóg i lewej ręki... bolesny i ciastowaty... bardzo nie polecam.
Udało się go znacznie zmniejszyć... poprzez furosemid i albuminę.
Obrzęki i wynik tomografii mogą wpłynąć na zmianę tabletek na inny typ - nieco nowszy, który wciąż kasuje mutacje ALK, ale nie wywołuje obrzęków. Kto mnie zna bliżej... ten wie... że skłonności do obrzęków mam... i bardzo pragnęłabym uniknąć ich w dalszym trybie leczenia.
Mam GIGANTYCZNY zanik mięśni... a spora część tych co pozostały są przykurczone, zblokowane. Potrzebny jest plan codzienny rehabilitacji/fizjoterapii i mojej pracy własnej.
Oczywiście... mam w szpitalu cudowną fizjo....
Od techniki odpluwania po budowanie poślada... ale niebawem stąd wyjdę i potrzebne będzie wsparcie fizjo poza szpitalne.
Moja wiedza, czucie i umiejętności będę tu bardzo przydatne niezwykle, ale nie wystarczą. Potrzebne będą zabiegi i wsparcie specjalistów.
Wyniki tomografii będą też mieć wpływ na plan fizjo... by przywrócić ciało do aktywności
Jak tylko stanę na nogach i wyjdę ze szpitala... czyha na mnie zgrzewka onkologów i endokrynologów, którzy w rytmie ambulatoryjnym zajmą się moimi kośćmi. Zobaczą co przerzuty w nich zrobiły i jak temu zaradzić. Z tego co z nimi rozmawiałam pomysłów jest kilka.
Więc na ten moment jak widzicie udało się dotrzeć do leczenia i specjalistów, choć trzeba być czujnym, bo łatwo wypaść z tego obiegu i stać od nowa w kolejce na SOR by dostać się na swój oddział i do swoich lekarzy.
Dlatego wciąż i nieustająco proszę o wsparcie!!!
Co prawda transport medycznych na ten moment nie jest już konieczny, to wciąż trwa proces leczenia i rehabilitacji a ja do samolotu na regularny lot jeszcze minimum przez miesiąc się nie nadaję.
Leczenie główne pokrywa moje ubezpieczenie, jednak by je utrzymać, konieczne jest utrzymanie firmy, wraz z kosztami jej prowadzenia oraz wynajmem mieszkania, na które jest zarejestrowana. Podobnie sprawa ma się z firmą w Polsce. Zwłaszcza, że działa sklep z kursami on-line....
Tak więc będę wdzięczna za każdą wpłatę czy udostępnienie tej zbiórki.
Będę też zobowiazana za udostępnianie lub zakupy moich kursów on-line, jeśli będą dla Was przydatne:
https://saradammbellydance.com/course-category/aerial-yoga/
Zachęcam też do odwiedzenia niezwykłego Bazarku z najróżniejszymi fantami. Fundusze z ich sprzedaży trafafiaja na moją zbiórkę:
https://www.facebook.com/groups/1088370575688305/?ref=share&mibextid=xfxF2i
Jak wiadomo, w tym czasie nie odbywały się moje zajęcia, regularne na wyspie. Zmuszona też byłam odwołać wszystkie zaplanowane wyjazdy do Sary na Kanary, moje projekty warsztatowe, w Polsce w tym Kurs Instruktorski oraz modowe tematy z finałem na koniec maja.
Wiem że spora część "Kanariuszy u Sary" i tak odwiedziła wyspę z czasie zaplanowanych wyjazdów... lub właśnie to czyni.
Dziękuję Wam jeszcze raz za już okazaną pomoc i za wiele słów wsparcia oraz miłość jaką do mnie wysyłacie. To niesamowite!
Daje siłę, ale też poprostu pozwala przetrwać.
Ściskamm serdecznie!
#saranakanarach
UPDATE od Sary z 7.01.2024
POWRÓT DO POLSKI!!!
Kochani!
Bardzo Wam dziękuje za Waszą niezwyklą mobilizację. Wasza pomoc jest dla mnie nie tylko finansowym zabezpieczeniem, ale źródłem siły do walki o powrót do zdrowia i wiary w to że rzeczy wielkie są możliwe.
Choć mój stan jest stabilny to w aktualnym szpitalu wyczerpali już swoje możliwości - leczenie tylko objawowe - a szanse na przyjęcie do szpitala specjalistycznego są znikome. Pierwsze 3 tygodnie, kluczowe po diagnozie gruczolakoraka zlośliwego pluc, spędziłam na oczekiwaniu na teoretyczne przyznane miejsce na onkologii, które w praktyce może zwolni się w trakcie koleknych dni 17 roboczych... a może nie.
Prywatna onkologia nieosiągalna - kliniki i gabinety nie odbierają telefonów, nie odpisują na maile a systemy rezerwacji wizyt nie działają. A przecież nie wiemy nawet jakie jest stadium choroby, umiejscowienie, nie było nawet precyzyjnej diagnostyki. Nie mówiąc o doborze terapii, zwłaszcza, że cały czas jest prawdopodobieństwo współtowąrzyszacego tocznia.
Dlatego największą szansą na wyzdrowienie jest powrót do Polski. Niestety podróż regularnym samolotem nie wchodzi w grę, mój stan na to nie pozwala i potrzebuję transportu medycznego, który kosztuje około 60000 Euro.
Jeżeli możesz to wesprzyj tę zbiorkę, bo każda kwota przybliza mnie do powrotu do domu i do podjęcia walki o powrót do zdrowia. Wierzę też, że z Waszą niezwykłą skutecznością szybciej uzbieramy na transprt medyczny, niż mnie uda się przełamać nieudolność kanaykskiego braku systemu - choć i w tej kwestii działamy tu cały czas.
Dziekuję,
Sara
----
WCZEŚNIEJSZY OPIS z 19.12.2023:
Sara Potrzebuje Twojej Pomocy!
Sarę Damm znają prawie wszyscy, a kto jej nie zna, na pewno zna kogoś, kto ją zna. Bo ta super energiczna i kreatywna osoba po prostu przyciąga do siebie ludzi, którzy jej potrzebują i poprzez ruch i rozwój osobisty, z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru, pomaga nam stać się lepszymi wersjami siebie.
Teraz niestety, jak nigdy, to ona potrzebuje pomocy. Twojej pomocy!
Jeszcze kilka tygodni temu, jak zawsze pełna werwy i zaangażowania prowadziła swoje warsztaty. Aktualnie od ponad dwóch tygodni znajduje się w szpitalu.
Co się stało?
Początkowo „błahe” zapalenie płuc - bezobjawowe, więc trochę przeoczone i przenoszone. Zostało wykryte podczas rutynowych badań w Polsce i udało się je zaleczyć. Jednak po powrocie na Gran Canarię objawy powróciły, a stan Sary zaczął się gwałtownie pogarszać. Z powodu zbierającego się płynu w płucach trafiła do szpitala, gdzie założono jej pierwszy dren i przystąpiono do dalszej diagnostyki. Niestety zmęczony intensywną pracą ostatnich miesięcy organizm nie chciał poddać się leczeniu. Stan zdrowia zamiast się polepszać, sukcesywnie się pogarszał.
Obecnie Sara nadal przebywa w szpitalu. Jej stan jest bardzo ciężki, z bezpośrednim zagrożeniem życia. Podczas dokładnej diagnostyki w szpitalu, oprócz infekcji bakteryjnej płuc wykryto również komórki rakowe złośliwe. Trwa również dalsza diagnostyka w kierunku tocznia.
Na dniach powinna zostać skierowana do szpitala specjalistycznego w celu dalszej diagnostyki i rozpoczęcia leczenia onkologicznego.
Każdy, kto zna Sarę wie, że jest fajterką i będzie walczyć, ale aby w pełni mogła skupić się na walce, potrzebuje środków do życia. Środków, których w obecnej sytuacji, nie jest sobie w stanie sama zapewnić.
Na razie ubezpieczenie pokrywa podstawowe leczenie, ale to dopiero początek tej wojny. Będzie potrzebne dalsze leczenie, może prywatne, leki, opieka, rehabilitacja… W tym momencie sprawy się ciągle toczą i wszystko zależy od kolejnych testów i wydajności hiszpańskiej służby zdrowia. Bo Sara nie może wrócić na razie do Polski. Jej stan zdrowia na to absolutnie nie pozwala.
Nie może pracować i nawet przy mocno optymistycznym scenariuszu, jeszcze długo nie będzie mogła. Straciła wszystkie źródła dochodu, zostając dodatkowo z perspektywą konieczności zwrotu wszystkich zaliczek wpłaconych na poczet przyszłych warsztatów, których nie jest w stanie poprowadzić.
Aby utrzymać ubezpieczenie zdrowotne i ciągłość leczenia na bieżąco musi opłacać składki i lokal, w którym zarejestrowana jest działalność w Hiszpanii. Sama sobie nie poradzi. Potrzebuje nas.
Jak pomóc Sarze?
Możesz pomoc poprzez wpłacenie dowolnej kwoty na tę zbiórkę. Każdy gest się liczy. Wszystkie środki zostaną przekazane Sarze lub w razie gdyby nie była w stanie działać samodzielnie, bezpośrednio na poczet jej najpilniejszych wydatków.
Jeżeli nie jesteś w stanie pomóc finansowo, udostępnij to wydarzenie swoim znajomym z kilkoma osobistymi słowami - będziemy ogromnie zobowiązani.
Z Sarą znamy sie ponad 20 lat i jestem wdzięczna za jej zauafnie i możliwość pomocy. Zarówno jej najbliżsi jak i ja będziemy wdzięczni za wszelką pomoc. Dziękuję
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Halina Adlewski-Wolff
Trzymaj się Saro!!!
Małgorzata
Trzymam mocno kciuki!!!
Anonimowy Darczyńca
Sto lat i tony zdrowia !!!
Sabrina
zdróweczka! przesyłam moc!
Magdalena
❤️