Agnieszka Serniak
Bardzo dziękuje wszystkim za ten dar serca, za każdą chociaż najmniejszą pomoc.
Mój cudowny Czad, nasz przyjaciel niestety odszedł :-(
Nie miałam siły wcześniej napisać... każda myśl, że go nie ma skutkowała płaczem :-(
Na zawsze pozostanie głęboko w naszych sercach.
Lekarze próbowali wszystkiego . Operacja kręgów udała się , ale po operacji pogorszyły się ogólne wyniki. Znacząco spadła hemoglobina . Okazało się , że Czad miał ukrytą niedoczynność tarczycy, która spowodowała spadek odporności i osłabienie organizmu. A wydawało się, że wszystko już będzie dobrze... Sprowadzałam krew, aż z Katowic. Poruszyłam niebo i ziemię po kolejne dawki, bo brakowało w bankach krwi. Znalazłam nawet dawce i cudowną właścicielkę, która ze swoim psiakiem oddali krew dla Czada! I niestety ... :-(
Tak sobie teraz myślę, że zrobiłam wszystko co mogłam, wyczerpałam wszelkie medyczne możliwości. Gdyby z góry było wiadomo, że Czada nie można uratować i wszelkie próby są daremne to na pewno nie chciałabym, żeby przez to przechodził. Jednak lekarze zapewniali, że to kwestia operacji i późniejszej rehabilitacji. Nikt nie przypuszczał, że wyjdą takie komplikacje :-(
Pozostał smutek, żal... i refleksja , że choćbyśmy posiedli wszelkie skarby świata, zapłacili fortunę za leczenie, transfuzje, operacje... to w obliczu śmierci jesteśmy bezradni... i żadne pieniądze świata nie zwrócą nam ukochanych :-(




Cześć, nazywam się Czad. Jestem owczarkiem niemieckim. Moja pani mówi, że jestem jak młody byczek ;-) , nie wiem za bardzo o co jej chodzi? Jaki byczek...? Coś się jej pokręciło! Przecież ja jestem najpiękniejszym, najłagodniejszym, najmądrzejszym, najwierniejszym psem, po prostu psem. Niektórzy nazywają mnie Onkiem, ale też nie wiem dlaczego. Teraz jest mi bardzo smutno, bo moja pani Aga, moja najlepsza przyjaciółka ciągle płacze ;-(. Kilka dni temu, gdy chodziłem z Agą po ogrodzie, zabolało mnie coś na końcu kręgosłupa i tak jakoś dziwnie się poczułem. Wiesz to było tak jakby coś trzymało mnie za ogon i puścić nie chciało... przez chwilkę myślałem, że to moja druga przyjaciółka Asia trzyma mnie dla żartu za zadek... zdziwiłem się gdy zobaczyłem, że za mną nie ma nikogo, żywej duszy. Postanowiłem ruszyć naprzód do mojej Agi, ale wyobraź sobie, że to coś wciąż mnie nie chciało puścić! Uparte wstrętne COŚ! Aga zaczęła głośno wołać Asie, wpadła w niezłą panikę. W sumie to się cieszyłem, bo zaniosły mnie do domu, czułem się jak książę! Tylko za bardzo nie rozumiałem co się wydarzyło, bo przecież moje obie przednie łapy chciały iść nawet podskakiwały... tylko ten zadek uparł się, wstrętny i do tego zaczął bardzo boleć :-( Wkrótce Aga i Asia zabrały mnie do tej miłej Pani w niebieskim ubranku. Bardzo ją lubię, ale nie znoszę gdy mi te igły wbija w zadek, okropne. Moja Aga ciągle płakała. Próbowałem jej wyjaśnić, że to nie moja wina, że nogi, ogon i cała tylna część mojego psiego ciała, postanowiła chyba zastrajkować! Najgorsze to jest to , że nie mogę zrobić siku ani no wiesz... tego drugiego... bo nie wiem czy i kiedy mi się chce! Pani doktor włożyła mi takie długie coś żebym mógł się wysiusiać. Później spałem, a gdy się przebudziłem to moja Aga i pani doktor rozmawiały o mnie ... i wtedy zrozumiałem co się stało! Jakiś dysk mi wypadł, chociaż nie przypominam sobie żebym go upuścił i coś się zapaliło na moich kręgach, to coś uciska mi rdzeń kręgowy i trzyma mnie mocno przy ziemi i puścić nie chce! Moja Aga zabrała mnie od mojej pani doktor i jechaliśmy 300 km do innego pana doktora do Wrocławia. Aga i Asia przytulały mnie bez końca, całowały, mówiły, że mnie bardzo kochają, tak nad życie... nie wiem dlaczego, bo przecież ja o tym doskonale wiem. 

Agnieszka Gidek
Wracaj do zdrowia Czad 😘
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło!
Anonimowy Darczyńca
Trzymamy kciuki, że wszystko będzie dobrze ❤️