Pięć dni konał w bólu. Teraz walczymy o sprawiedliwość.
Dostaliśmy dramatyczne zgłoszenie – pies z ogromną raną na brzuchu, w bardzo ciężkim stanie. Nie czekaliśmy ani chwili.
Na miejscu zastaliśmy wycieńczone zwierzę leżące w upale. Był odwodniony, spragniony, nie miał siły się podnieść. Jego sierść była posklejana krwią i ropą, a na ciele widniało głębokie przecięcie. Rana wyglądała bardzo źle, ale dopiero w klinice mieliśmy się dowiedzieć, jak tragiczny był jego stan naprawdę.
Sąsiedzi mówili, że pies sam do nich przyszedł. Podchodził pod okna, kładł się w trawie, jakby szukał pomocy. Nie szczekał, nie skomlał, nie miał już siły walczyć.
Właściciela nie było na miejscu, więc wezwaliśmy policję. Mężczyzna przyjechał nagle niemalże równo z patrolem.
Powiedział, że pies nigdy wcześniej nie wchodził pod piłę, ale tym razem to zrobił. On włączył krajzegę, a ta przecięła psa. Twierdził, że stało się to dzień wcześniej. Nie pojechał do weterynarza, bo najpierw pies miał na niego warczeć i nie dać do siebie podejść, a potem uciec.
Dopiero w klinice poznaliśmy całą prawdę
Natychmiast zabraliśmy psa i przewieźliśmy do kliniki. Dopiero tam, gdy lekarze zaczęli go badać, zobaczyliśmy pełen obraz tej tragedii.
Połowa jego ciała była przecięta. Skóra osunęła się tak głęboko, że widać było nerkę. Martwica postępowała, infekcja rozprzestrzeniała się po organizmie.
Lekarze nie mieli wątpliwości – to trwało co najmniej pięć dni.
Pięć dni niewyobrażalnego bólu. Pięć dni powolnego konania w upale, bez pomocy.
Nie mogliśmy go uratować. Było za późno. Skóra była w stanie martwicy, więc nie można było jej zszyć. Obszar był za duży i nie dało się wykonać przeszczepu. Infekcja rozlała się po całym organizmie…
Jedyne, co mogliśmy zrobić, to skrócić jego cierpienie. Cygan zasnął na stole operacyjnym, a my zostaliśmy z jednym pytaniem – jak można było pozwolić mu tak cierpieć?
Nie pozwolimy, by sprawca uniknął kary.
Złożymy zawiadomienie o znęcaniu się nad psem. Sekcja zwłok będzie kluczowym dowodem w sprawie. To jedyna szansa, by ten człowiek odpowiedział za to, co zrobił.
Ale to kolejne koszty.
– Sekcja zwłok i transport– ponad tysiąc złotych
– Transport psa z interwencji – kolejne kilkaset złotych
– Wizyta w klinice, diagnostyka i eutanazja – blisko 700 zł
Nie możemy już uratować Cygana, ale możemy sprawić, by jego śmierć nie poszła na marne. Prosimy o wsparcie. Nie pozwólmy, by sprawca pozostał bezkarny.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Marta S
serce rozpadło się na kawałki :( ten właściciel jest zagrożeniem dla WSZYSTKICH skoro nie udzielił SWOJEMU psu pomocy. Oby karma do niego wróciła, szczerze mu tego życzę. A Wam życzę psychicznej siły na ratowanie zwierząt z rąk oprawców, bo ja bym chyba rzuciła się do tętnicy..
Ewelina
Trzymam kciuki za ukaranie tego człowieka !!
Angel
Oby sie udalo.
Anonimowy Darczyńca
💚