Wyrzucony z domu... Niechciany... Niekochany... BARON...
Baron w swoim kocim życiu wiele przeszedł… Urodziła go wyrzucona z domu koteczka, a jego braci i siostry utopiono! On jedyny, najsilniejszy z miotu, uchował się przy życiu. Baron zaledwie chwilę cieszył się swoim domem. Gdy zmarł jego ukochany właściciel został bezdusznie wyrzucony na dwór, przez córkę, która przejęła dom po starszym Panu... Stało się to w najgorszym dla kocurka momencie, gdyż zaczęły się jesienne słoty i chłody... Przerażony, wychudzony, nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości... Instynkt i silna chęć przetrwania spowodowały, że dołączył do stada dokarmianych kotów, gdzie codziennie walczył o życie! Nadal jednak nie miał schronienia...Tułał się więc od domu, do domu... Przeganiany i straszony, próbował się schować przed jesiennym deszczem pod każdym najmniejszym daszkiem... Niestety... Przyszły takie mrozy, że osłabiony już organizm Barona poddał się... Niegdyś silny i zadbany kot, zmienił się nie do poznania!
Pewnego dnia, zauważyła go pewna dobra istota, która przerażona jego fatalnym stanem postanowiła mu pomóc. Baron wyglądał wtedy jak siedem nieszczęść! To duży kocur, a zostały z niego sama skóra i kości! Był brudny od błota, mocno wyziębiony i niestety już chory. Kobieta na własną rękę próbowała wyciągnąć kocurka na prostą, karmiła go, leczyła, jednak sytuacja ją przerosła. Zwróciła się do nas o pomoc i tak kocurek został naszym podopiecznym.
Został wykastrowany i podleczony. Trafił do domu tymczasowego i wydawać by się mogło, że od tego momentu wszystko pójdzie jak po maśle... Jednak kocurek miał problem z podsikiwaniem. Myśleliśmy, że to może stres, zmiana miejsca... Jednak stan Baronka zaczął się pogarszać :( Chłopak już nawet nie przyjmował pozycji do załatwiania się, tylko robił pod siebie. Zaczął przeraźliwie miauczeć. Został od razu zabrany do lecznicy, gdzie spędził kilka godzin. Zostało mu zrobione USG, RTG i badania moczu. Dostał do domu leki i wydawać by się mogło, że już będzie tylko lepiej... Ładnie jadł, od razu zaczął lepiej wyglądać. Niestety jego stan znów się pogorszył, kocurek już nawet nie reagował gdy podawało mu się leki, leżał jak szmatka... Trafił do lecznicy i po nocy spędzonej pod nadzorem otrzymaliśmy złe wiadomości. Chłopak miał zatkaną cewkę moczową, na dodatek duży pęcherz ze stanem zapalnym. Był cewnikowany pod narkozą, zostały mu podane silne antybiotyki oraz leki przeciwbólowe i rozkurczowe. Po dwóch dniach w szpitalu stan Barona poprawił się.
Już cieszyliśmy się, że jest lepiej. Kocurek ładnie jadł i zaczął się załatwiać do kuwety, więc weterynarze podjęli decyzję o wydaniu go do domu tymczasowego. Wszystko było ok, Baronek miał ciepełko, dodatkowe kocyki i specjalną troskę.
Niestety nasza radość nie trwała długo... Opiekunka zauważyła, że Baron znowu podsikuje, gdy próbowała go podnieść zaczął przeraźliwie miauczeć... wręcz wyć!!! Przestraszona zauważyła, że kocur oddaje MOCZ Z KRWIĄ!!!
Natychmiast zawieźliśmy kocurka do lecznicy, gdzie został ponownie zacewnikowany… Wróciliśmy do punktu wyjścia… Ostre zapalenie pęcherza.
Baronek kolejne noce musi spędzić w szpitaliku na intensywnym leczeniu, a to generuje ogromne koszty. Niestety jest coraz bardziej wyczerpany toczącym się stanem zapalnym, więc ma podawane kroplówki odżywiające... Biedak walczy o życie!!!!
BARON MA SZANSĘ NA GODNE ŻYCIE, jednak POTRZEBUJE WASZEJ POMOCY!!! Przy całym nieszczęściu jakie spotkało tego biednego kocura, nadal domaga się miziania, ciepła... po prostu miłości... Nie zostawiajmy go samego w tym kolejnym, trudnym momencie jego życia!!! Pozwólmy odczarować zły urok!!! Pokażmy Baronowi, że jest kochany, że jego los leży nam na sercu i jeszcze będzie szczęśliwy w ciepłym domu!!!
BARDZO PROSIMY O WSPARCIE, LICZY SIĘ KAŻDA ZŁOTÓWKA! POMÓŻCIE URATOWAĆ BARONA!!!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!