Nasz przyjaciółka bardzo poważnie zachorowała, dlatego chcemy pomóc jej w zebraniu pieniędzy potrzebnych na leczenie. Oto historia jej choroby napisana przez nią samą:
,, Hej,
jestem Ewelina, mam 29 lat i (o zgrozo) dopadła mnie upiorna choroba, jaką jest rak. Moja historia jest pewnie nie bardziej zawiła od innych chorych, ale to co do tej pory przeszłam bardzo wykończyło mój organizm i zmieniło całe życie, które jak wiemy w tym wieku powinno wyglądać zupełnie inaczej.
Jako świeżo upieczona mężatka, wspaniale przeżywałam ten cudowny czas, ale z nawracającymi bólami w żołądku, dlatego w październiku wykonano u mnie gastroskopię, która wykazała wrzody na dwunastnicy. Leczenie przebiegało standardowo, wykurzanie helicobacter pylori ostrymi antybiotykami przez miesiąc, leki na obniżenie kawasów żołądka. Tyle tylko, że efektów brak. Zaczęłam chudnąć, coraz słabiej się czuć. Jeden lekarz zmienił leki, drugi zrobił dokładnie to samo. Dopiero trzeci wpadł na pomysł, że może przyda się USG brzucha. Na badanie czekałam miesiąc codziennie wymiotując i chudnąc 10 kg (przed chorobą ważyłam 60 kg). Po badaniu okazało się, że coś jest nie tak, dlatego dostałam skierowanie do szpitala. Operacja odbyła się na początku stycznia, miała polegać na częściowej resekcji żołądka, a skończyło się tylko na zespoleniu, które pozwoliło mi jeść. Okazało się, że to nie wrzody powodują moje problemy, ale WIELKI 8 CM GUZ umiejscowiony tak, że nie można go zoperować. Wyniki histopatologiczne rozwiały wątpliwości, że to nowotwór złośliwy z przerzutami na jelita. Po miesiącu, przy badaniu ginekologicznym okazało się, że zaatakowane są również jajniki.
Chemia, a co z chemią? W międzyczasie dochodząc do sił po operacji dostałam zakażenia krwi (sepsę). Ta sytuacja dodatkowo osłabiła organizm i bardzo wydłużyła czas regeneracji, który tak naprawdę nigdy nie nadszedł. W międzyczasie pojawiły się liczne problemy, skutki uboczne, liczne wizyty w szpitalu. To wszystko bardzo mnie osłabiło. W chwili obecnej, od 2 miesięcy żyję z sondą odciążającą żołądek. Mój przewód pokarmowy przestał zupełnie funkcjonować. Od 2 miesięcy nic nie jem, a żyję tylko dzięki żywieniu pozajelitowemu. Łatwo się domyśleć, że moja waga spadła jeszcze bardziej, dlatego od początku choroby schudłam 20 kg (teraz ważę 40 kg ) Moim nowym przyjacielem stał się też wózek inwalidzki bo jestem tak słaba, że mam problemy z samodzielnym poruszaniem się. A wracając do chemii - w chwili lekko lepszych parametrów dostałam 1 dawkę, ale gdy przyjechałam na drugi wlew, już nie można było go podać, a ja czekam na 2 dawkę od 1,5 miesiąca. Wspomnę jeszcze, że pojawiły się opinie, że po kolejnej chemii nie wyszłabym ze szpitala. Postanowiłam szukać pomocy gdzie się da, ale prywatne leczenie jest tak potwornie drogie, że nie ma możliwości, żebym sama z rodziną sobie poradziła. Dlatego chciałabym Was wszystkich gorąco prosić o wsparcie. Każda złotówka jest teraz dla mnie cenna, a wierzę w Wasze szczodre serca. "
Ewelina jest dla nas bardzo ważna, prosimy was z całego serca o wpłaty dla naszej przyjaciółki.
Ewelina z mężem widzą o prowadzonej przez nas zbiórce.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Justyna
Powodzenia!
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki! Powodzenia!
Natalia Kapuza
Dużo zdrowia
Kasia Zaniewska
Ewelina życzę Ci zdrowia , pamiętaj , że Bóg Cię kocha, że dla Niego jesteś kimś wyjątkowym i ważnym. Normalnie ciężko coś napisać , wiem tylko że sama za mało doceniam to co mam, bo przyjęłam jakieś rzeczy jako norme, choćby właśnie zdrowe oczy, nogi, i czasem gonie za tym co materialne, za jakąś pochwałą , uznaniem itd. czy czymś bez znaczenia , a zatracam to co jest istotne w życiu.
Anonimowy Darczyńca
Niedawno zostały mi wykryte wrzody, na szczęście tylko wrzody... Mam nadzieję, że guz zniknie jak najszybciej!