Zbiórka Na walkę Robina z chłoniakiem - zdjęcie główne

Na walkę Robina z chłoniakiem

14 008 zł  z 19 000 zł (Cel)
Wpłaciło 355 osób
Marta Olczyk - awatar

Marta Olczyk

Organizator zbiórki

Tak ciężko jest zacząć… Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi zakładać zbiórkę, a już na pewno nie na leczenie Robina. Nigdy nie chorował, był okazem zdrowia z perfekcyjnymi wynikami badań krwi, a teraz gaśnie mi w oczach, a ja razem z nim.

Ci, którzy nas znają wiedzą jaka łączy nas relacja, że to nie ta typu  pies-właściciel, a miłość i przyjaźń.

Zacznijmy od początku – poznaliśmy się w 2016 roku, trzy dni po moich osiemnastych urodzinach. Pies miał być moim prezentem, o którym marzyłam od zawsze. Co zabawne, ja wcale go nie wybrałam. Jestem tym typem osoby, który chciałby pomóc każdemu zwierzęciu w potrzebie i będąc w schronisku powiedziałam mojemu ówczesnemu partnerowi „Wybierz któregoś, bo ja stąd nie wyjdę”. Wskazał palcem małe, chude nieszczęście biegające przy bramie.

Przeznaczenie. Inaczej tego nazwać nie można. Już pierwszego wieczoru spał mi na kolanach.

Okazało się, że był cały zapchlony, a pobyt w schronisku tak go stresował, że odmawiał jedzenia (nasi znajomi mogą nie dowierzać, bo teraz niewiele jest rzeczy, których Robin nie chciałby zjeść). Od samego początku nie odstępował mnie na krok, musiałam siedzieć z nim przy misce, tak bardzo bał się jeść i łykał wszystko z prędkością światła, co pewnie było skutkiem wspólnych posiłków w schronisku.

Tak zaczęła się nasza wspólna przygoda. Mogłabym pisać o nas godzinami. Przeprowadzaliśmy się razem chyba kilkanaście razy, w zeszłym roku Robin pierwszy raz widział morze. Pracowaliśmy razem w dwóch stajniach, byliśmy Domem Tymczasowym dla ośmiu kotów, a obecnie pracujemy razem w Maxi Zoo, gdzie podjęłam pracę specjalnie, żebyśmy mogli być razem.

Robciu to anioł, najgrzeczniejszy pies świata. Jednocześnie paranoicznie wystraszony, a z drugiej strony odważny i dzielny. To odzwierciedlenie mnie i oboje dorastaliśmy razem radząc sobie z życiem, które nie było dla nas łatwe. Był przy mnie w najgorszych chwilach, a kiedy przez miesiąc byłam w szpitalu psa jakby nie było – spał, załatwiał się i jadł (czego dowiedziałam się po czasie) i wtedy obiecałam sobie, że już nie będę chciała odebrać sobie życia, bo on sobie beze mnie nie poradzi.

Teraz ja muszę oswajać się z myślą, że ja będę musiała żyć bez niego znacznie prędzej, niż się spodziewałam.


Wszystko zaczęło się w lutym tego roku. Robinowi spuchła łapka, zupełnie bez powodu. Wytworzył się dziwny, miękki obrzęk, który uznałam za stłuczenie. Niestety, kiedy zostawiłam go na kilka godzin samego wylizał sobie to miejsce do gołej skóry. Oczywiście udaliśmy się do weterynarza, gdzie zauważyliśmy, że dodatkowo ma bardzo powiększone węzły chłonne, głównie ze strony chorej łapki. Robciu dostał odpowiednie leki, a ja musiałam przemywać miejsce, z którego zaczęła się sączyć ropa. Dodatkowo po kilku dniach otrzymał steryd i jak to bywa w przypadku jego przyjęcia dużo pił i dużo sikał, nie alarmując o potrzebie i robiąc to w domu lub pracy. Wszystko na szczęście dobrze się zagoiło, problemy z utrzymaniem moczu ustały i czekaliśmy tylko na odrośnięcie futerka. Miesiąc później zostawiłam go na prawie dwa tygodnie pod opieką Magdy, mojej współlokatorki i kilka dni przed powrotem powiedziała mi, że Robin znowu mnóstwo pije i sika w domu. Po powrocie znów odwiedziliśmy weterynarza, a jego węzły przedłopatkowe (szczególnie lewy) były już wielkości niemalże piłki tenisowej. Zlecono usg jamy brzusznej  i wtedy zaczęło się najgorsze.

Usg wykazało powiększenie wszystkich węzłów chłonnych i zmiany na śledzionie. Usłyszałam, że mogę zrobić biopsję, ale w zasadzie nie ma sensu, bo i tak nie da się nic z tym zrobić.

Chociaż zawalił mi się grunt pod nogami chciałam wierzyć, że nie jest tak źle i poszłam do najlepszego onkologa, którego poleciło mi kilka osób i takim sposobem trafiłam do dr. Dominiaka z DomVetu.

Dalej wszystko poszło szybko – biopsja, która potwierdziła jego wcześniejsze podejrzenia. Chłoniak. Na różnych forach i grupach czytałam o przypadkach, kiedy po chemioterapii następowała remisja i psiaki żyły kilka dobrych lat, więc nabrałam nadziei. Dalszym działaniem było kolejne pobranie próbek, żeby określić typ chłoniaka. Tego samego dnia została podana pierwsza dawka chemii. Przyjął ją bardzo dobrze, a wymioty i biegunka, które są jej skutkami ubocznymi wystąpiły na dwa dni przed datą kolejnej (co okazało się nietypowe, bo zazwyczaj są to pierwsze dni po podaniu). W tę środę (20.05) udaliśmy się na następną wizytę i odebrać wyniki cytometrii. To był najgorszy dzień do tej pory… Mamy do czynienia z gorszym typem chłoniaka, rokowania to 7-9 miesięcy. Serce pękło na pół, ale Robin przecież czuje się tak dobrze, gdyby nie ogromne, wyczuwalne węzły to zachowuje się jak zdrowy pies. Bawi się, biega, niezmiennie ma apetyt i wyłudza smaczki. Wszystko tak bardzo nie ma sensu. Tylko to jeszcze nie koniec… Przed każdą dawką chemii wykonywana jest morfologia, która w naszym przypadku wykazała neutropenię – skutek poprzedniej dawki i powód, dla którego nie mogliśmy wykonać drugiej.

Kolejna wizyta w poniedziałek 25 maja. Nadzieja nas nie opuszcza, ale słabnie…

Dotychczasowe leczenie wyniosło około 1500zł, a każda chemia (jeśli nie trzeba podawać dodatkowych leków) to koszt około 350zł. Cykli jest 16, Robin potrzebuje jeszcze 15, co daje łącznie 5250zł. To pieniądze, których nie mam, większość poprzednich rachunków jest zapłacona z pożyczonych pieniędzy.

Przez te wspólne lata starałam się dla nas o wszystko, co najlepsze. Walczyłam o awanse w miejscach pracy, żeby dawać Robinowi jak najlepszą karmę , mimo tego, że przez większość czasu ledwo wiązaliśmy koniec z końcem przed długi, które były pozostałością po okropnym dla nas czasie. Teraz, kiedy udało mi się z nich wyjść, awansować na stanowisko kierownicze i w końcu zarabiać lepsze pieniądze spotkało nas to wszystko. Miałam w planach przestawić Robcia na dietę BARF, zacząć karmić go jeszcze lepiej, więcej wspólnie podróżować. Nawet obecne zarobki nie pozwalają mi pokryć kosztów leczenia.

Jest mi z tym naprawdę źle i wstyd, że muszę prosić o pomoc, ale zrobię dla niego wszystko. Nawet jeśli to miały by być nasze ostatnie wspólne miesiące.

Wszystko jest tak dziwne, bo Robin czuje się naprawdę dobrze, jedynie więcej śpi i wieczoru są dla niego trudniejsze, przez ogromne węzły, które uniemożliwiają spanie w niektórych pozycjach.


W związku z poprawą naszej sytuacji materialnej chciałam nawet wziąć drugiego psa, który od dwóch lat „czeka” na mnie w schronisku. Teraz nie ma takiej opcji, ale jeśli Robina któregoś dnia zabraknie wszystkie pieniądze, które ewentualnie zostaną ze zbiórki zainwestuje w najlepszy start dla kolejnego psiego serduszka, bo wiem, że nie wytrzymam długo w samotności.


Łączna szacunkowa kwota leczenia, poprzednie rachunki i prowizja portalu to około 7000zł.


Dziękujemy wszystkim, którzy postanowią nam pomóc i zapraszamy na Robciowy instagram – tymczasem.u.robina, gdzie na bieżąco można obserwować jego dni i samopoczucie :)

AKTUALIZACJA PAŹDZIERNIK

Cześć!

Meldujemy się z kolejnymi wieściami, co u nas. Robin ma się dobrze, ale na nasze nieszczęście chłoniak też.
Musieliśmy wprowadzić agresywniejszy schemat leczenia i teraz oprócz wlewów w lecznicy podajemy pomiędzy nimi w domu chemię w tabletkach. Taki cykl trwa dwa tygodnie, a po nim następuje dwutygodniowa przerwa.

Wciąż zmagamy się z zapaleniem żołądka, dodatkowo ostatnio parametry wątrobowe wzrosły o ponad 100% dlatego do posiłków dołączamy kolejne leki regulujące te kwestie.

Po pierwszym cyklu, tuż przed kolejnym węzły chłonne znów się powiększyły… Chłoniak nie daje za wygraną. Wygląda na to, że szanse na remisje są słabe i jeszcze będziemy musieli szprycować Robina chemią.
Pocieszające jest to, że dobrze ją znosi, bez skutków ubocznych, jedynie zauważalne jest lekkie osłabienie kilka dni po chemiach w zastrzyku. Do tego wystarczy odpoczynek i dużo tulenia, a kilka dni później znów jest w dobrej formie gotowy do zabawy :)

Kocie dzieci zostały odchowane i wydane do nowych domów, teraz robimy sobie przerwę od tymczasowania kotów, ich harce napewno niejednokrotnie działały Robciowi na nerwy.
Przeprowadziliśmy się na Mokotów, gdzie w końcu mamy wokół siebie zieleń i parki, gdzie może swobodnie się wyszaleć.

Jeśli chodzi o nerwowość i stres, niestety Zylkene nie pomogło i zdecydowaliśmy się na podawanie Gabapentyny - leku przeciwbólowego, który ma też działanie uspokajające. Efekt był, ale z czasem się zmniejszał.
Mam wrażenie, jakby Robin zachowaniem i lękami cofnął się sporo do czasu po adopcji.
Niestety ze względu na leczenie nie za bardzo jest możliwość wprowadzenia leków psychotropowych, dlatego staram się zapewniać mu jak najwięcej spokoju. 

Obecnie mamy przerwę pomiędzy cyklami do 17 października.
Trzymajcie kciuki za remisję!


AKTUALIZACJA LIPIEC


Hej!
   Wracamy do was z aktualizacją.
Oczywiście nie moglibyśmy nie zacząć od naj-naj-największych podziękowań dla każdego z Was, kto przelał jakąkolwiek kwotę - Wasze wsparcie jest nieopisane i nie oszukujmy się, ale Robin zawdzięcza Wam życie!

   Jeśli chodzi o jego stan to bywa różnie, szczególnie pierwsze dwa-trzy dni po przyjęciu chemii. Wtedy staje się cieniem tego radosnego pieska, którym jest zazwyczaj - na spacerach chodzi tak wolno, że muszę na niego czekać, załatwia tylko swoje sprawy, a w domu tylko śpi.Ciężko jest mu pomóc, bo nie powie, czy dokucza mu migrena (jedna z częstszych dolegliwość po chemioterapii), ale co najważniejsze nie wymiotuje i biegunki zdarzają się dosyć rzadko.
   Przestawiliśmy się na gotowany psi catering, który służy jego brzuszkowi i jest bardziej odpowiedni przy leczeniu onkologicznym, niż karma w puszkach.
Poza tym staramy się robić jak najwięcej fajnych rzeczy razem, chodzimy na psie eventy, a nawet udało nam się wygrać kilka fantów podczas Warszawskiego Dnia Zwierząt :)
W czerwcu był jedynym psim gościem na weselu!
Od około miesiąca Robin jest wujkiem czwórki kociąt, więc kiedy już musi zostać sam na pewno się nie nudzi.
Jemu samemu też nie brakuje pomysłów na brojenie - podczas majówki zwędził 13 KIEŁBAS i zjadł je wszystkie, co jakimś cudem nie skończyło się wizytą u weterynarza, ale jego brzuch mówi sam za siebie :P

    Kwestia samego leczenia... tu także bywa różnie, ale jesteśmy już w ponad połowie drogi. Nie stosujemy jednego leku, a kilka różnych, na które organizm Robina reaguje lepiej lub gorzej.
Kilkukrotnie zdarzyło nam się wrócić z kwitkiem, czyli zbyt niską ilością białych krwinek, żeby móc przyjąć kolejną dawkę...
Pierwsza taka sytuacja zupełnie mnie załamała, powstrzymałam łzy do wyjścia z lecznicy i zupełnie pękłam.
Wiadomość, że coś poszło nie tak sprawiła, że zaczęłam myśleć o najgorszym (tu dziękuję mojemu partnerowi za postawienie mnie na nogi i wsparcie każdego dnia ❤️).
Teraz wiem, że to po prostu kolejna przeszkoda, którą musimy dosłownie przeczekać, bo w takim przypadku stawiamy się w lecznicy po trzech dniach i próbujemy dalej.
Dwa razy zauważyliśmy powiększenie węzłów chłonnych, ale na szczęście ustępowało samoistnie - wprowadzenie sterydu, by poprawić ich stan wiąże się z osłabieniem działania chemioterapii.
Robin najlepiej reaguje na lomustynę i jest ona podawana jako ostatnia, a po niej mamy trzy tygodnie przerwy (obecnie mamy te "wakacje").
I najgorsze - finanse. Mocno się przeliczyliśmy, podeszłam do tego zbyt optymistycznie, ale w zasadzie wcześniej mogłam opierać się tylko na szacunkowych obliczeniach.
Teraz wiem, że leczenie wyniesie o wiele więcej, a o ile? Tego do końca nie będę wiedzieć.
Na chwilę obecną średni koszt każdej chemii wraz z wizytą i ewentualnymi lekami to około 470zł, a nie 350zł, tak jak wyliczałam wcześniej.
W razie kolejnych "nieudanych" wizyt dochodzi koszt samej morfologii - około 50zł.
Robiliśmy też kontrolne usg jamy brzusznej - 180zł (wynikło z niego przewlekłe zapalenie przewodu pokarmowego i trzustki, dlatego konieczne będzie ponowne po zmianie karmy).
Nasza ukochana lomustyna jest najdroższym z leków, które otrzymuje Robin - ostatnia wizyta wyniosła nas 713zł.
Dodatkowo poprosiliśmy o lek na uspokojenie. Robciu od zawsze jest panikarzem, ale zauważyłam w ostatnich tygodniach większe zdenerwowanie. Nagłe reakcje na odgłosy, które wcześniej ignorował, szczekanie na wchodzenie do pokoju, częstsze warczenie i rozdrażnienie.
Po konsultacji nasz doktor postawił na Zylkene, delikatny suplement na bazie kazeiny (wprowadzamy go 22.07 po odczekaniu na działanie chemii).
Zylkene i Flora Defense (probiotyk podawany do każdego posiłku) kupimy na własną rękę, by nie przepłacać w lecznicy - miesięczny koszt to około 220zł.
Ciężko mi oszacować całkowity koszt i bardzo źle mi z tym, że jestem zmuszona podnieść zbiórkę, ale wiem, że jest mnóstwo osób, które nas obserwują i chcą pomóc Robinowi, a jednocześnie mi.
Tym razem zrobię większy zapas w kwocie, bo jestem pewna, że jest większa szansa, że leczenie wyniesie więcej, niż mniej...

Jeszcze raz dziękujemy każdemu z Was nie tylko za wpłaty, ale też mnóstwo ciepłych słów w wiadomościach na instagramie.
Nawet nie wiecie ile dało nam to sił do walki i sprawiło, że chcemy robić więcej fajnych rzeczy razem dla Was!

_____________________________________________

Aktualizacje


  • Marta Olczyk - awatar

    Marta Olczyk

    18.07.2022
    18.07.2022

    Hej!
    Wracamy do was z aktualizacją.
    Oczywiście nie moglibyśmy nie zacząć od naj-naj-największych podziękowań dla każdego z Was, kto przelał jakąkolwiek kwotę - Wasze wsparcie jest nieopisane i nie oszukujmy się, ale Robin zawdzięcza Wam życie!

    Jeśli chodzi o jego stan to bywa różnie, szczególnie pierwsze dwa-trzy dni po przyjęciu chemii. Wtedy staje się cieniem tego radosnego pieska, którym jest zazwyczaj - na spacerach chodzi tak wolno, że muszę na niego czekać, załatwia tylko swoje sprawy, a w domu tylko śpi.
    Ciężko jest mu pomóc, bo nie powie, czy dokucza mu migrena (jedna z częstszych dolegliwość po chemioterapii), ale co najważniejsze nie wymiotuje i biegunki zdarzają się dosyć rzadko.
    Przestawiliśmy się na gotowany psi catering, który służy jego brzuszkowi i jest bardziej odpowiedni przy leczeniu onkologicznym, niż karma w puszkach.
    Poza tym staramy się robić jak najwięcej fajnych rzeczy razem, chodzimy na psie eventy, a nawet udało nam się wygrać kilka fantów podczas Warszawskiego Dnia Zwierząt :)
    W czerwcu był jedynym psim gościem na weselu!
    Od około miesiąca Robin jest wujkiem czwórki kociąt, więc kiedy już musi zostać sam na pewno się nie nudzi.
    Jemu samemu też nie brakuje pomysłów na brojenie - podczas majówki zwędził 13 KIEŁBAS i zjadł je wszystkie, co jakimś cudem nie skończyło się wizytą u weterynarza, ale jego brzuch mówi sam za siebie :P

    Kwestia samego leczenia... tu także bywa różnie, ale jesteśmy już w ponad połowie drogi. Nie stosujemy jednego leku, a kilka różnych, na które organizm Robina reaguje lepiej lub gorzej.
    Kilkukrotnie zdarzyło nam się wrócić z kwitkiem, czyli zbyt niską ilością białych krwinek, żeby móc przyjąć kolejną dawkę...
    Pierwsza taka sytuacja zupełnie mnie załamała, powstrzymałam łzy do wyjścia z lecznicy i zupełnie pękłam.
    Wiadomość, że coś poszło nie tak sprawiła, że zaczęłam myśleć o najgorszym (tu dziękuję mojemu partnerowi za postawienie mnie na nogi i wsparcie każdego dnia).
    Teraz wiem, że to po prostu kolejna przeszkoda, którą musimy dosłownie przeczekać, bo w takim przypadku stawiamy się w lecznicy po trzech dniach i próbujemy dalej.
    Dwa razy zauważyliśmy powiększenie węzłów chłonnych, ale na szczęście ustępowało samoistnie - wprowadzenie sterydu, by poprawić ich stan wiąże się z osłabieniem działania chemioterapii.
    Robin najlepiej reaguje na lomustynę i jest ona podawana jako ostatnia, a po niej mamy trzy tygodnie przerwy (obecnie mamy te "wakacje").

    I najgorsze - finanse. Mocno się przeliczyliśmy, podeszłam do tego zbyt optymistycznie, ale w zasadzie wcześniej mogłam opierać się tylko na szacunkowych obliczeniach.
    Teraz wiem, że leczenie wyniesie o wiele więcej, a o ile? Tego do końca nie będę wiedzieć.
    Na chwilę obecną średni koszt każdej chemii wraz z wizytą i ewentualnymi lekami to około 470zł, a nie 350zł, tak jak wyliczałam wcześniej.
    W razie kolejnych "nieudanych" wizyt dochodzi koszt samej morfologii - około 50zł.
    Robiliśmy też kontrolne usg jamy brzusznej - 180zł (wynikło z niego przewlekłe zapalenie przewodu pokarmowego i trzustki, dlatego konieczne będzie ponowne po zmianie karmy).
    Nasza ukochana lomustyna jest najdroższym z leków, które otrzymuje Robin - ostatnia wizyta wyniosła nas 713zł.
    Dodatkowo poprosiliśmy o lek na uspokojenie. Robciu od zawsze jest panikarzem, ale zauważyłam w ostatnich tygodniach większe zdenerwowanie. Nagłe reakcje na odgłosy, które wcześniej ignorował, szczekanie na wchodzenie do pokoju, częstsze warczenie i rozdrażnienie.
    Po konsultacji nasz doktor postawił na Zylkene, delikatny suplement na bazie kazeiny (wprowadzamy go 22.07 po odczekaniu na działanie chemii).
    Zylkene i Flora Defense (probiotyk podawany do każdego posiłku) kupimy na własną rękę, by nie przepłacać w lecznicy - miesięczny koszt to około 220zł.

    Ciężko mi oszacować całkowity koszt i bardzo źle mi z tym, że jestem zmuszona podnieść zbiórkę, ale wiem, że jest mnóstwo osób, które nas obserwują i chcą pomóc Robinowi, a jednocześnie mi.
    Tym razem zrobię większy zapas w kwocie, bo jestem pewna, że jest większa szansa, że leczenie wyniesie więcej, niż mniej...

    Jeszcze raz dziękujemy każdemu z Was nie tylko za wpłaty, ale też mnóstwo ciepłych słów w wiadomościach na instagramie.
    Nawet nie wiecie ile dało nam to sił do walki i sprawiło, że chcemy robić więcej fajnych rzeczy razem dla was!

    Zdjęcie aktualizacji 98 481

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Arbuz ze starą - awatar

    Arbuz ze starą

    12.12.2022
    12.12.2022

    Kochany Robinie.... 💔💔💔

  • Nami I Tanuki - awatar

    Nami I Tanuki

    09.12.2022
    09.12.2022

    ❤️❤️❤️❤️

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    27.11.2022
    27.11.2022

    Powodzenia! Trzymany kciuki <3

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    15.11.2022
    15.11.2022

    Trzymam kciuki za Robcia ❤️ Uwielbiam Waszego Instagrama ;)

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    03.10.2022
    03.10.2022

    LSowe wsparcie

14 008 zł  z 19 000 zł (Cel)
Wpłaciło 355 osób
Marta Olczyk - awatar

Marta Olczyk

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 355

Arbuz ze starą - awatar
Arbuz ze starą
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
PanPaddington - awatar
PanPaddington
100
Nami I Tanuki - awatar
Nami I Tanuki
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Ryśka - awatar
Ryśka
100
Wiktoria - awatar
Wiktoria
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Adrianna - awatar
Adrianna
35

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

Załóż swoją pierwszą zbiórkę

Zbieraj pieniądze na to, czego
najbardziej potrzebujesz już dziś!

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij