Marta Olczyk
Hej!
Wracamy do was z aktualizacją.
Oczywiście nie moglibyśmy nie zacząć od naj-naj-największych podziękowań dla każdego z Was, kto przelał jakąkolwiek kwotę - Wasze wsparcie jest nieopisane i nie oszukujmy się, ale Robin zawdzięcza Wam życie!
Jeśli chodzi o jego stan to bywa różnie, szczególnie pierwsze dwa-trzy dni po przyjęciu chemii. Wtedy staje się cieniem tego radosnego pieska, którym jest zazwyczaj - na spacerach chodzi tak wolno, że muszę na niego czekać, załatwia tylko swoje sprawy, a w domu tylko śpi.
Ciężko jest mu pomóc, bo nie powie, czy dokucza mu migrena (jedna z częstszych dolegliwość po chemioterapii), ale co najważniejsze nie wymiotuje i biegunki zdarzają się dosyć rzadko.
Przestawiliśmy się na gotowany psi catering, który służy jego brzuszkowi i jest bardziej odpowiedni przy leczeniu onkologicznym, niż karma w puszkach.
Poza tym staramy się robić jak najwięcej fajnych rzeczy razem, chodzimy na psie eventy, a nawet udało nam się wygrać kilka fantów podczas Warszawskiego Dnia Zwierząt :)
W czerwcu był jedynym psim gościem na weselu!
Od około miesiąca Robin jest wujkiem czwórki kociąt, więc kiedy już musi zostać sam na pewno się nie nudzi.
Jemu samemu też nie brakuje pomysłów na brojenie - podczas majówki zwędził 13 KIEŁBAS i zjadł je wszystkie, co jakimś cudem nie skończyło się wizytą u weterynarza, ale jego brzuch mówi sam za siebie :P
Kwestia samego leczenia... tu także bywa różnie, ale jesteśmy już w ponad połowie drogi. Nie stosujemy jednego leku, a kilka różnych, na które organizm Robina reaguje lepiej lub gorzej.
Kilkukrotnie zdarzyło nam się wrócić z kwitkiem, czyli zbyt niską ilością białych krwinek, żeby móc przyjąć kolejną dawkę...
Pierwsza taka sytuacja zupełnie mnie załamała, powstrzymałam łzy do wyjścia z lecznicy i zupełnie pękłam.
Wiadomość, że coś poszło nie tak sprawiła, że zaczęłam myśleć o najgorszym (tu dziękuję mojemu partnerowi za postawienie mnie na nogi i wsparcie każdego dnia).
Teraz wiem, że to po prostu kolejna przeszkoda, którą musimy dosłownie przeczekać, bo w takim przypadku stawiamy się w lecznicy po trzech dniach i próbujemy dalej.
Dwa razy zauważyliśmy powiększenie węzłów chłonnych, ale na szczęście ustępowało samoistnie - wprowadzenie sterydu, by poprawić ich stan wiąże się z osłabieniem działania chemioterapii.
Robin najlepiej reaguje na lomustynę i jest ona podawana jako ostatnia, a po niej mamy trzy tygodnie przerwy (obecnie mamy te "wakacje").
I najgorsze - finanse. Mocno się przeliczyliśmy, podeszłam do tego zbyt optymistycznie, ale w zasadzie wcześniej mogłam opierać się tylko na szacunkowych obliczeniach.
Teraz wiem, że leczenie wyniesie o wiele więcej, a o ile? Tego do końca nie będę wiedzieć.
Na chwilę obecną średni koszt każdej chemii wraz z wizytą i ewentualnymi lekami to około 470zł, a nie 350zł, tak jak wyliczałam wcześniej.
W razie kolejnych "nieudanych" wizyt dochodzi koszt samej morfologii - około 50zł.
Robiliśmy też kontrolne usg jamy brzusznej - 180zł (wynikło z niego przewlekłe zapalenie przewodu pokarmowego i trzustki, dlatego konieczne będzie ponowne po zmianie karmy).
Nasza ukochana lomustyna jest najdroższym z leków, które otrzymuje Robin - ostatnia wizyta wyniosła nas 713zł.
Dodatkowo poprosiliśmy o lek na uspokojenie. Robciu od zawsze jest panikarzem, ale zauważyłam w ostatnich tygodniach większe zdenerwowanie. Nagłe reakcje na odgłosy, które wcześniej ignorował, szczekanie na wchodzenie do pokoju, częstsze warczenie i rozdrażnienie.
Po konsultacji nasz doktor postawił na Zylkene, delikatny suplement na bazie kazeiny (wprowadzamy go 22.07 po odczekaniu na działanie chemii).
Zylkene i Flora Defense (probiotyk podawany do każdego posiłku) kupimy na własną rękę, by nie przepłacać w lecznicy - miesięczny koszt to około 220zł.
Ciężko mi oszacować całkowity koszt i bardzo źle mi z tym, że jestem zmuszona podnieść zbiórkę, ale wiem, że jest mnóstwo osób, które nas obserwują i chcą pomóc Robinowi, a jednocześnie mi.
Tym razem zrobię większy zapas w kwocie, bo jestem pewna, że jest większa szansa, że leczenie wyniesie więcej, niż mniej...
Jeszcze raz dziękujemy każdemu z Was nie tylko za wpłaty, ale też mnóstwo ciepłych słów w wiadomościach na instagramie.
Nawet nie wiecie ile dało nam to sił do walki i sprawiło, że chcemy robić więcej fajnych rzeczy razem dla was!
Arbuz ze starą
Kochany Robinie.... 💔💔💔
Nami I Tanuki
❤️❤️❤️❤️
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia! Trzymany kciuki <3
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki za Robcia ❤️ Uwielbiam Waszego Instagrama ;)
Anonimowy Darczyńca
LSowe wsparcie