Kolejny kot… kolejna historia…
Kolejny wyrok… i kolejna walka o wszystko!
Czy czarne koty rzeczywiście przynoszą pecha? A może jest zupełnie odwrotnie? Naznaczone stereotypami i przesądami to one mają pecha? Kiedy myślę o małym Smoliku jestem prawie pewna tej drugiej opcji…

Pod naszą opiekę Smolik trafił w wakacje. Mały, niezwykle uroczy i przyjazny kociak. Czy to właśnie kolor futerka sprawił, że mimo otwartego i pogodnego charakteru nie znalazł domu? Że zaginął w setkach innych ogłoszeń, innych kotów o przyjaźniejszych kolorach? Z naszego domu tymczasowego oczywiście nikt go nie wyganiał. Bo koty, które do nas trafiają zostają z nami tyle, ile zadecyduje los… Niekiedy nawet całe życie… Ale dom tymczasowy to także zawsze wiele kotów. Jedne przychodzą, inne znajdują swoje nowe rodziny, w których zawsze mogą liczyć na miłość i 100% uwagi. Dlatego każda adopcja cieszy ogromnie i pozwala pomagać dalej.

A o Smolika nie pytał nikt… Mijały tygodnie, miesiące… Po letnich ciepłych dniach zostało tylko wspomnienie, nadeszły długie zimowe wieczory. Nadeszły także chłodne, deszczowe dni…To one przyniosły najgorszą chorobę…

Była niedziela. Kociaki w domu tymczasowym czekały na sesję zdjęciową. Bo przecież tak szybko rosną… Ale może nowe zdjęcia pomogą im znaleźć swoje szczęście i sprawią, że święta spędzą w nowych, kochających domach? Każdy z nich tak bardzo o tym marzy. Wśród nich był też mały Smolik, ale tego dnia jakby inny niż zawsze…
Choć grzecznie zjadł śniadanie a potem chwilę ganiał z innymi kotami, w oczy rzucał się jego nienaturalnie duży brzuszek. Trudno było mu się poruszać, szukał kryjówki, choć zdecydowanie to kot otwarty i kontaktowy. A w jego spojrzeniu było coś, co trudno opisać słowami… Coś między smutkiem i prośbą o pomoc… między bólem, a nadzieją…

Poniedziałkowa wizyta w lecznicy i wykonane badania szybko odarły nas ze złudzeń… Jasnym stało się, że piękne zdjęcia z sesji nie trafią do nowego albumu, ale tutaj do zbiórki, by pomóc zebrać środki na ratowanie życia!

Diagnoza była niemal natychmiastowa, wystarczyło przyłożenie sondy USG by odkryć, że cały koci brzuszek wypełniony jest płynem. Pobrany płyn był gęsty i cytrynowy, typowo fipowy. A wyniki badań krwi, które niedługo potem spłynęły z laboratorium, jednoznacznie potwierdziły podejrzenia lekarza i nasze…





FIP – trzy litery, które przerażają…
Przeraża fakt 3-miesięcznej walki, czuwania i troski. Ale jeszcze bardziej przeraża poczucie bezsilności, bo oto przed nami stoi życie, które właśnie usłyszało swoją cenę… ogromną cenę… Koszt kuracji FIP, diagnostyki i opieki weterynaryjnej to tysiące złotych, których nie mamy…

Do tej pory Smolik był niewidzialny pośród wielu. Co jeśli teraz także tak będzie? Bo skoro nikt nigdy o niego nie zapytał, to czy teraz KTOŚ pomoże mu w walce o życie? Ta myśl nie daje nam zasnąć… przynosi morze łez… Bo dla nas życie nie ma koloru futerka, każde ma taką samą wartość… Ale wiemy, że wielu zatrzyma się tylko tam, gdzie coś przykuje uwagę…
Ten pechowy, czarny kociak tak bardzo chce żyć!
I tak bardzo ma nadzieję, że uda mu się zebrać środki na leczenie, wyzdrowieć i móc znów być sobą – radosnym kociakiem, którego mruczenie wypełnia cały dom.

Prosimy – nie zostawiaj jego i nas samych w tej nierównej walce!
Twój jeden klik, jeden gest, może uratować życie!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Marti
❤️