Być albo nie być nam grozi, zbliża się zima a my jesteśmy w rozsypce
Ruszyliśmy z kopyta. Z pasją zaczęliśmy grodzić padoki. To ciężka, mozolna praca wymagająca
specjalistycznego sprzętu. Wolontariusze często wykonywali je własnymi rękami. Korowanie i
osadzanie słupów za pomocą siekiery i łopaty, w 30 stopniowym upale. Ale warto! Dla Nich –
bezbronnych, pokrzywdzonych, traktowanych jak rzeczy, wykorzystywanych do granic wytrzymałości,
zaniedbywanych, bitych, rozmnażanych bez pamięci koni, których końcem miała być rzeźnia.
To dodawało sił. To nas napędzało. Pomagali Ludzie o wielkich sercach. Nasz sen zaczął nabierać
kształtu. Przyjechali pierwsi mieszkańcy. Iza – bardzo chora klacz. Jej opuchnięte, pokryte grudą nogi
bolały. Opatrywanie, przemywanie, smarowanie – leczenie wymagało bardzo dużo wysiłku. Ale jest
lepiej! Konisia powoli nabiera sił, chociaż jej i nasze zmagania z chorobą jeszcze się nie skończyły.
Wierzyliśmy i pracowaliśmy dalej, poświęcając czas, siły i każdy zdobyty grosz na budowę Azylu –
ostatniej szansy.
Nie spodziewaliśmy się tego, ani nie planowaliśmy. Ale jak powiedzieć NIE bezbronnym zwierzętom,
którym człowiek wyznaczył zły los? I tak zaopiekowaliśmy się byczkiem Jurkiem. Odebrano go mamie
zaledwie 2 godziny po narodzinach. Miał iść do rzeźni, jako odpad przy produkcji mleka. Więc co
mieliśmy zrobić? Pozwolić mu umrzeć? Kolejna była koza Kornelia, odebrana z fatalnych warunków.
Akcja – reakcja i mała trafiła do nas. Niedługo potem dołączyły do niej 3 koleżanki. Bo jak powiedzieć
NIE? Jak skazać na śmierć? Jak?! Skoro ciągle tli się w nas nadzieja, że Dom powstanie tak, jak
planowaliśmy, jak sobie wyśniliśmy.
Ale już nie możemy. Chce nam się płakać z bezsilności. Jest jeszcze tyle pracy. Grodzenie kolejnych
padoków, ogrodzenie siedliska, remont obórek, wiaty dla koni. To ogromne, ogromne koszty! Część
padoków już jest. Bezpiecznych, opatrzonych elektrycznym pastuchem. Biega po nich 8 szczęśliwych
koni, które połączyły się w stada. W ich życiu zapanował ład, porządek, spokój. Są najedzone,
zadbane, szczęśliwe. Mają to stracić bo musieliśmy kupić agregat? Bo w drogę zapadła się wielka
ciężarówka, zupełnie ją niszcząc? Bo brakuje nam pieniędzy na kolejne słupy, offlisy i elektryczne
zabezpieczenia? Bo nie mamy funduszy na wymianę dachu?
Czy to jest powód, dla którego nowe życie koni, psów, kóz, krów – już zamieszkujących Azyl – po raz
kolejny ma się załamać?
Kochani! Potrzebujemy Was! Potrzebujemy Waszego wsparcia w budowie Domu dla Zwierząt. Domu, który nie jest tylko budowlaną inwestycją. Ten DOM to ŻYCIE, okupione naszym potem i łzami oraz krwią zwierząt, które nie doczekały jego powstania.
Błagamy! Zamknijcie oczy, otwórzcie serca i zobaczcie to, co my zobaczyliśmy w naszym śnie.
OCALENIE, SZCZĘŚCIE, MIŁOŚĆ, OPIEKĘ, TĘTENT KOŃSKICH KOPYT, BEZPIECZEŃSTWO.
Ten sen kosztuje 30 tys. zł. aby przygotować się do zimy i przetrwać.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
isls
kiedyś obiecałam więc spełniam ...wiem, że niewiele ale nie mogę więcej
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki aby zbiórka się udała !
Anonimowy Darczyńca
:)
Jacek Gołębiowski
Proszę o wykorzystanie wpłaconych pieniędzy dla pieska Wally. Pozdrawiam! JG
Ania i Jaś
Daliśmy te pieniądze żeby zwierzęta też żyły, a nie były zabite. I żeby miały gdzie mieszkać. I żeby miały szczęśliwe życie. :)