Na imię mam Tomek.
Do sedna:
Kiedyś mój znajomek ze szpitala rehabilitacyjnego powiedział że nie wie jak i czy to w ogóle możliwe, ale JA - właśnie ja, się z tego gówna wyleczę. I po przygodach z niedowładami w nogach, przewracaniem się na równym chodniku, kłopotach z koncentracją i równowagą, szczaniem w gacie, pogorszeniem ogólnie pojętej koordynacji ruchowej, ból którego przyczyną może być atakowany układ nerwowy aż po zamiary samobója, w twarz uderzył mnie promyk nadziei. Takiej prawdziwej i realnej nadziei, że naprawdę mogę się z tego wyleczyć. Nie przykryć objawy nieustanną rehabilitacją tylko uderzyć w źródło tego całego syfu. A o co chodzi? Chodzi o całkowite rozwalenie układu odpornościowego chemioterapią i następnie wklejenie w niego komórek macierzystych. Taki reset.
Jestem bardziej niż gotowy na miesiące, a nawet lata jego odbudowy. Byleby tylko z całą mocą uderzyć w chorobę tak żeby nie było już co po niej zbierać.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!