Mam na imię Psotka. Moja najukochańsza pani mówi do mnie pieszczotliwie Psotusia, Psoteczka , Tosieńka. To dla niej chce żyć!. Adoptowała mnie ze schroniska jak miałam 1,5 roku ( przebywałam ponad miesiąc w schronisku) odebrano mnie z interwencji od ludzi, którzy nie dbali o mnie, bili mnie , nie miałam co jeść. Pokochaliśmy się z moja pańcią od przysłowiowego "pierwszego wejrzenia", moja pani nauczyla mnie wszystkiego, otoczyła przeogromną miłością. W końcu miałam super życie, spokojne, nie brakowalo jedzonka a przede wszystkim miłości, chodziła ze mna na spacerki, na szczepienia, wizyty kontrolne u lekarzy wszystko było super. Aż do stycznia 2020 roku, kiedy zaczęlam chorować, ale może to opowie Wam juz moja ukochana Pani, która dba i kocha mnie bardzo, ale nie raz widzę ,że łza jej sie w oczku kręci.
Mam na imię Małgorzata jestem właścicielką i opiekunem suczki Psotka, jest to wspaniała , grzeczna i bardzo przyjazna psinka. Początek 2020 roku niestety nie był dla Nas dobry. u mojej suni po 2 wizytach u lekarz, po badaniach postawiono diagnozę guz na prostnicy - pilna operacja ( jako jedyna szansa na uratowania suczki). Po badaniach krwi ( morfologia , biochemia) , badaniu serducha echo) i kontrolnych zdjęciach Rtg płuc Psotkę zakwalifikowano do operacji .Operacja odbyla się w dniu 30 stycznia 2020 roku, lecz guza nie wycięto - brak dostępu. Sunia dochodziła po operacji, ale ja wiedziałam już , że muszę cos zrobić, szukać wyjścia z sytuacji, guz musi być usunięty inaczej nie uratuję jej. Po wielu poszukiwaniach znalazłam gabinet weterynaryjny w dość odległej od nas o ponad 300 km miejscowości. Pojechałyśmy z sunią na konsultację , wynik pozytywny Psotkę zakwalifikowano do zabiegu, wyznaczono termin na 11 marca 2020 roku. Pojechałyśmy z sunia pociągiem. Sunia przeszla operację rokowania były bardzo ostrożne, ale dała radę wola życia Psotki była wielka. . Operacja kosztowna i leczenie też , ale dałyśmy radę. Wynik niestety niezadowalający z badania guza mięśniakomięsak gładkokomórkowy- ale dobrze zróżnicowany na szczęście - niemniej jednak nowotwór złośliwy. Po operacji już w domku niestety po niecałym tygodniu zaczęła sie infekcja, otworzyła sie w jednym miejscu rana i nie goiła się, mnóstwo leków, wizyt u lekarzu , lęku o życie , badań , ale dałyśmy radę. Wydawalo sie , że już nic nas nie może spotkać, ale niestety życie napisało nowy scenariusz., otóż przy kolejnej wizycie z powodu alergii ( Psotka tez cierpi na alergię i przyjmuje dość drogie leki) oglądając podbrzusze pani weterynarz dostrzegła guz na listwie mlecznej suczki oraz wyciek podbarwiony krwią z sutków, obrzęk sromu i po dokładnym wywiadzie ze mną ( Psota wysterylizowana suczka - zabieg sterylizacji przeprowadzony w grudniu 2015 roku) w zbudza zainteresowanie u psów, stwierdziła , że być może po sterylizacji został kawałek jajnika ( odprysk). Zrobiliśmy test w skrócie AMH, dość drogi około 270,00 zł okazało się , ze wynik jest dodatni co wskazywałoby na zespół pozostawionego jajnika. Pozostawienie jajnika bez operacji ma wpływ na guza na listwie mlecznej , konieczna kolejna operacja znalezienie odprysku jajnika i zabieg usunięcia guza na listwie mlecznej. Konieczność wykonania szeregu badań , wczoraj tj 08.08.2020 wykonaliśmy Rtg płuc w 3 projekcjach oraz zabieg echo serca. Niezależnie od wyników zbiórki zrobię wszystko, aby ratować swojego przyjaciela na czterech łapach. Bardzo dziękuję za każde wsparcie zarówno dobrym słowem oraz finansowe . Będę informować Was o dalszym życiu i leczeniu mojej ukochanej suni Psoci. W imieniu Psotki proszę pomóżcie ! Za wszelką pomoc Wam dziękuję i pozdrawiam. Małgorzata i Psotka.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Marta Milewska-Ołów
Trzymam kciuki! Dużo zdrowia dla Pani i Psinki!