Wykazali się ogromną odwagą i poświęceniem. Zielonogórscy ratownicy WOPR nieustannie udowadniają, że mają ogromne serca. W obliczu powodzi, z narażeniem własnego życia, pomagali nie tylko w naszej społeczności, ale także w odległych regionach. Teraz aby kontynuować swoją misję, to oni potrzebują naszej pomocy, bo jak tak dalej pójdzie, zostaną bez dachu nad głową.
Kilkudziesięcioletni blaszak zielonogórskiego oddziału WOPR już przed powodzią był w opłakanym stanie. Po wielkiej wodzie, która przeszła przez lubuskie, jest jeszcze gorzej. Aby dostać się do środka, spuchnięte od wody drzwi trzeba otwierać młotkiem. W ścianach są prześwity. Podłoga się zapadła. A dach jest dziurawy. Sprzęt, który był w środku, ratownicy zabrali do domów i garaży, bo nie mieli gdzie. To, co zostało w środku - nie nadaje się do użytku. Ratownicy potrzebują więc materiałów budowlanych na remont.