Natalia Skierkowska
pracujemy dzień i noc dzięki potężnemu wsparciu wolontariuszy i wielkiemu sercu ludzi dobrej woli. Dziękujemy!
Witajcie,
Nazywam się Natalia Skierkowska (33l)
BĘDZIE DŁUGO (CHYBA) I EMOCJONALNIE (NA PEWNO), BO WŁAŚNIE ROBIĘ COŚ, CZEGO, MYŚLAŁAM, ŻE NIGDY NIE ZROBIĘ….
Od kilkunastu dni straciłam rachubę jaki jest dzień. Na szczęście mam blisko siebie ludzi, którzy dbają, żebym nie ominęła ważnego spotkania czy żebym oddzwoniła do kogoś w ważnej sprawie, a jest ich setki dziennie!
Osoby, które mnie znają, wiedzą, że jestem osobą potrafiącą robić wiele rzeczy na raz i raczej jestem typem człowieka, który radzi sobie ze wszystkim sam i skoro teraz nie jestem w stanie zapamiętać wszystkiego i sama poprosiłam o wsparcie najpierw Sandrę, a teraz Kasię, to znaczy, że musi być naprawdę dużo spraw do ogarnięcia w bardzo wielu różnych tematach.
Bardzo dziękuję w tym miejscu Dorocie, której brat stracił w Stroniu całą swoją firmę, a ona poświęca kolejne godziny, dni i własne pieniądze, aby pomóc ludziom, których często nie zna lub zna od niedawna. Sandrze i Alicji, które zostawiły swoje firmy we Wrocławiu i przyjechały od razu, jak opadła woda. Wielkie dzięki Tomkowi i Jackowi, którzy nawet nie zapytali czy trzeba pomóc, tylko zostawili wszystko, zorganizowali się i po prostu byli tu ze mną na początku. Przede wszystkim dziękuję naszym księgowym – pani Joli i panu Michałowi którzy, pomimo że doświadczyli powodzi we własnym domu i firmie pracują, analizują przepisy i ciągle na mnie krzyczą, że coś trzeba zrobić, żeby nasza firma nie zniknęła do końca z powierzchni ziemi. Dziękuję też Kasi, która dzielnie zjawiła się nie wiadomo skąd, a później okazało się, że widziałyśmy się niedawno w naszej zaprzyjaźnionej gminie! Dziękuję wszystkim, setkom, a może i tysiącom wspaniałych pań i panów z bardzo różnych formacji służb, wolontariuszy i mediów, z którymi dane mi było się spotkać – nasze wspólne zdjęcia i wspomnienia nigdy nie zginą!
.…ALE! najbardziej na świecie dziękuję mojej rodzinie – tej dalszej, która była tutaj pierwsza na miejscu z konkretną pomocą i rękami do pracy, bez pytania po co to robimy (ciężko zrozumieć po co budować pomoc dla ludzi w momencie kiedy twoja firma i dom praktycznie nie istnieje, a straty liczysz w milionach złotych). Najbardziej jednak DZIĘKUJĘ moim najdroższym na świecie córkom i mężowi,którzy znoszą kolejne dni działania, żeby pomóc naszym sąsiadom, znajomym, ludziom, którzy potrzebują pomocy, a nasze drogi się krzyżują.
Oni nie do końca rozumieją dlaczego zamiast skupić się na sobie, rodzinie i odbudowie wszystkiego, co straciliśmy, ich mama i żona pomaga innym ludziom. Lepiej lub gorzej znoszą fakt, że nie mamy bezpiecznego dachu nad głową, a zima coraz bliżej.
I właśnie tutaj wjeżdża sentyment – przedwczoraj kiedy przyjechała do Stronia nasza starsza córka (8 l) i uparła się, że ona chce zostać chociaż na chwilę, bo musi pomagać oraz dzisiaj, kiedy pierwszy raz po powodzi przyjechała do Stronia moja młodsza córka (6 l)….Zaczęłyśmy rozmawiać i dziewczynki uświadomiły mi, że są dużo starsze i mądrzejsze niż powinny być na swój wiek!
Starsza córka powiedziała, że bardzo chce pomagać, ponieważ widzi, że jestem już bardzo zmęczona i sama potrzebuję pomocy – czasem to kubek herbaty, a czasem para skarpet, ale wie, że im szybciej pomożemy ludziom, tym szybciej będziemy mogli pojechać na wymarzone wakacje bez telefonów, których ma już dość.
Młodsza, widząc jak pracują wolontariusze i służby, zapytała czy mogę poprosić któregoś pana, żeby wieczorem zrobił jej stoisko, na którym będzie mogła sprzedawać swoje laurki, żeby pomóc nam szybciej nazbierać pieniążki na nowy dom.
Właśnie te dwie rozmowy uświadomiły mi, że muszę zrobić to, czego nie chciałam zrobić za wszelką cenę – uruchomić zbiórkę na kupno domu, który znalazł mój mąż – jedynego na terenie gminy, w którym możemy zamieszkać „od zaraz” dając naszym dzieciom chociaż cień normalności. Jedynego który znajduje się na terenie naszej gminy (z której nie chcemy wyjeżdżać), jedynego, pod którym jesteśmy w stanie postawić to, co uratowaliśmy – ciężarówki, starą koparkę (spisała się na medal do ostatnich sekund ochrony przed wodą) i osobówek, które są już na wykończeniu, ale są!
Od kilkunastu dni to właśnie te pojazdy są naszą sypialnią, kuchnią, biurem i wszystkim innym, oczywiście wczoraj byli u nas jacyś ludzie, którzy powiedzieli, że możemy złożyć wniosek w urzędzie o lokal zastępczy, lecz znów ale… ale bez parkingu na duże pojazdy, ale bez ciszy i intymności, ale… ale nie nasz własny kawałek ziemi, tak aby nasze dzieci za chwilę znów nie przeżywały stresu kolejnej przeprowadzki.
Próbowaliśmy otrzymać kredyt, lecz przy naszym poziomie poniesionych strat nie jesteśmy wiarygodnym kredytobiorcą, dopóki nie wejdą w życie kolejne specustawy, a kiedy zostaną uchwalone i wejdą w życie, nikt nie wie. Na dziś, niestety, nie udało nam się skorzystać z żadnej pomocy od gminy ani państwa (i to nie jest żaden zarzut – podziwiam i szanuję urzędników, bo widzę jak bardzo starają się pomóc, ale…).
To, że chcę stworzyć mojej rodzinie bezpieczny ciepły dom, nie znaczy, że chcę zakończyć pomoc i wsparcie, lecz jeśli mam nadal dobrze funkcjonować potrzebuję pewnego rodzaju komfortu psychicznego i chociaż cienia normalności dla swoich bliskich.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was drodzy czytelnicy i zrozumiecie chociaż trochę, jak wygląda nasza sytuacja…
pracujemy dzień i noc dzięki potężnemu wsparciu wolontariuszy i wielkiemu sercu ludzi dobrej woli. Dziękujemy!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anonimowy Darczyńca
Szanuję Panią radną za pomoc mieszkańcom Stronia Śląskiego i za zaangażowanie od początku powodzi ale po przeczytaniu opisu jestem po prostu zawiedziona. Nie złoży Pani wniosku o lokal zastępczy, bo mieszkanie w bloku z innymi ludźmi nie jest zbyt przyjemne? To niech sobie Pani wyobrazi, że wielu ludzi mieszka teraz u znajomych/rodziny w małych mieszkaniach albo po hotelach z obcymi ludźmi i jakoś muszą sobie radzić. Nie dostali kontenera (na własnej działce, czyli ma Pani gdzie trzymać duże pojazdy), żeby poczuć odrobinę ciszy i intymności. Ale rozumiem, że zejście poziom niżej może być mocno odczuwalne dla osób które do czasu powodzi żyły w lepszej sytuacji ekonomicznej niż większość mieszkańców Stronia. Pragnę jeszcze zaznaczyć, że ustawianie celu zbiórki na półtora miliona i mówienie ludziom wprost, że zbiera się na dom, bo tylko to dla Pani wchodzi w grę jest zwyczajnie nie na miejscu. Proszę się zastanowić czy kwota i opis pomogą czy zaszkodzą Pani w uzbieraniu pieniędzy.Przykre
Anonimowy Darczyńca
Tak tylko zapytam, będzie nowa zbiórka na wymianę podstarzałych aut ? Co mają powiedzieć setki a może tysiące osób ,którzy stracili wszystko i zostali z marną emeryturą czy rentą. Trzeba mieć dużo tupetu.
Anonimowy Darczyńca
Dostajesz tyle, ile od siebie dajesz❤️ szybkiego uzbierania całej kwoty abyście znowu mieli swój DOM🫶🥰
Anonimowy Darczyńca
Bardzo ciężka sytuacja dotknęła powiat Kłodzki. Wiele osób odniosło straty w milionach, ale niestety nie wszyscy mieli to szczęście, że dostali kontener mieszkalny i chociaż na chwilę mają gdzie się podziać. Życzymy dużo siły!