Filo, historia o bezdomności

Aktualizacja. Obniżam zbiórkę do 645 zł. Znalazcy Filo przekazali na jego leczenie 600 zł. Bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że uda się szybko zebrać pozostałą część kwoty. Filo liczy na Waszą pomoc. 
Filo przyszedł do innego stada, od razu było widać, że jest w kiepskim stanie. Został zabrany do gabinetu weterynaryjnego. Był bardzo osłabiony, odwodniony, zęby w fatalnym stanie, plazmocytarne zapalenie dziąseł. W gabinecie okazało się też, że ma czip. Coś co pozwoli mu wrócić do domu...

Numer czipa znajdował się w tylko jednej bazie. Zawiadomiliśmy o znalezieniu zwierzęcia z wpisanym czipem. Według procedury powinien skontaktować się z nami opiekun. Zadzwoniono do nas z bazy z informacją, że opiekun nie odpowiada. Telefon milczy. Ale dowiedzieliśmy się, a raczej potwierdziły się moje przypuszczenia skąd kot miał czip. Kto zwierzę wysłał do domu. Kolejny telefon z prośbą o ustalenie opiekuna, w umowie adopcyjnej jest masa informacji. Bez skutku.
Nawet czip jest nic nie wart. Telefon wyłączony, opiekun zniknął, umarł, porzucił. Przepisy chronią informacje o danych osobowych.
Zwierzę zdycha na ulicy.
Nie ma żadnej odpowiedzialności.
Każdy ma to tak naprawdę gdzieś.
Nie jego sprawa, nie ma czasu, nie ma możliwości, adopcja była. Wszyscy są szczęśliwi.
Ile tysięcy zwierząt spotkał dokładnie ten sam los. Ile z nich zdechło gdzieś w rowach, a ile miało tyle szczęścia co Filo?

Filo kilka dni spędził w gabinecie weterynaryjnym, był wzmacniany, przygotowywany do zabiegu. Ekstrakcje zawsze są kosztowne, leczenia też.
Kot adoptowany, miał opiekuna. Może nadal ma. A ja proszę o pomoc dla niego. Historia bezdomności, historia jakich wiele.

Filo obecnie przebywa w domu tymczasowym.