Kamila Gradek
Moi drodzy. BARDZO dziękuję za całe WSPARCIE! To moralne i to finansowe. Maksik odszedł 19 lipca 2024 r.
Dziś już jest 20 dzień bez Maksika. Każdy był tak samo trudny. 19 lipca chyba już na zawsze pozostanie najgorszym dniem mojego życia.
Pozwólcie, że opiszę mniej więcej co działo się od maja.
4 maja, Maksik miał 12 wlew chemii. Ostatni z pierwszego cyklu. Cały cykl był już za nami. 🙏🤎 Czuł się dobrze. Jednak bardzo dokuczały mu problemy gastryczne. Wzdęty jak balon brzuch. I bardzo mocne gazy. Widać było, że troszkę się męczy. Dostał leki przeciwwymiotne, steryd i na perystaltykę jelit. Czekaliśmy. Pierwszy cykl ukończony między innymi dzięki PAŃSTWA wsparciu, zarówno tym finansowym jak i wsparciu mentalnym. Były bardzo trudne momenty, były dwa epizody ponad tygodniowych wymiotów i biegunek. Odmawiania jedzenia i nieustannych kroplówek. Był moment zawahania nad humanitarną eutanazję. Jeszcze się nie cieszyliśmy i nie składaliśmy broni. Musieliśmy odczekać ok 2.5/3 tygodni żeby powtórzyć przede wszystkim USG jamy brzusznej, biochemię, echo serca i ewentualnie biopsję. Dopiero ww wyniki badań miały potwierdzić lub wykluczyć remisję.
Startowaliśmy 16 stycznia. Ostatni wlew pierwszej serii był 4 maja, czyli 12 wlewów, masa kroplówek, leków i wizyt na cito, zajęła mam wtedy 3 i pół miesiąca. Zatem krótkie podsumowanie.
Plusy: Max nadal żył, odzyskał apetyt, nie lała się z niego krew ani biegunka, wymioty były sporadyczne, miał więcej chęci do życia.
Minusy: znaczna utrata masy mięśniowej, zmiana kształtu czaszki, wyczuwalne wszystkie kości, wiotkość przednich łapek i ogona. Sterydy obowiązkowe do końca życia, wzmożone pragnienie, posikiwanie.
Koszty na koniec pierwszej serii wlewów chemii: 14.5 tyś zł
Czy warto? ZDECYDOWANIE TAK!
12 maja był pierwszy weekend bez chemii. Pierwszy od 16 stycznia!!!!! Aż było dziwnie! Nie wiedzieliśmy na jak długo; tydzień, dwa, może miesiąc? Czekaliśmy na badania: usg jamy brzusznej, echo serca, pełna biochemia i być może rtg lub tomograf płuc. Na stałe miał steryd 2x dziennie. Do tego dia doga, jeśli biegunka lub metokroplamid jeśli gazy i trudności z wydalanie i oczywiście elektrolity. Czasem też pasta na biegunkę. A także specjalistyczna karma, najlepiej gastro albo hypo z niewielką zawartością tłuszczu. Woda? Wypijał ok 5.5/6 litrów dziennie. BARDZO DUŻO!
6 czerwca
Pierwszy raz od miesiąca Maksik był na wizycie. Na pierwszy ogień poszło USG jamy brzusznej. Węzły zmniejszyły się! :) Jeszcze nie były idealne, ale były ładniejsze. Niestety wchodziło mu jakieś mocne zwapnienie.
Miał dziwnie różową skórę na grzebiecie. Musieliśmy pilnie zrobić specjalistyczne badania krwi, w tym AP, rtg klatki piersiowej i echo serduszka.
Była remisja.
Niestety jak się okazało nasza radość była przedwcześna 😥🖤
8 czerwca wróciły biegunki i to ze zdwojoną siłą!!! Były wszędzie i przez cały dzień!! Cały czas był wyczuwalny zapach świeżej krwi.
Maks był dzielny. Wszystko znosił po cichu. Nie skarżył się. Robił wszystko z miłością w oczach. Nie miał już siły ale robił WSZYSTKO żeby dać nam jak najwięcej wspólnego czasu!!😥🖤🖤♥️
9 czerwca była wizyta kontrolna. Miało być super. A ostatecznie zakończyło się pięciogodzinną kroplówką. I wtedy nikt się nie spodziewał, że to już początek końca. 😥😥🖤♥️
Od 9 czerwca prawie codziennie były kroplówki. Badania. Wyniki wychodziły idealnie. Pojawił się więc epizod z drugą serię chemii. Najpierw kilka dni w tabletkach, żeby całkowicie odstawić sterydy. Potem już normalne wlewy. Organizm dzielnie walczył. Ale jelitka były w całkowitym rozpadzie jak się później okazało. Nie chciał już jeść ulubionego gotowanego mięska. Nic się nie wchłaniało. Ostatnie 3 tygodnie to mycie i smarowanie pupci kilka razy dziennie. Masaże. Przytulanie. Dużo płaczu z niemocy. Dzięki pomocy 2 wspaniałych osób które nas obserwowały i wspierały byliśmy w stanie kupić dla Maksika przyczepkę do roweru. Przez ostatnie półtora tygodnia na specjalnych kucykach z radością wsiadał do swojego rydwanu, jak nazywaliśmy przyczepkę, był szczęśliwy! I mimo że już na nic nie miał siły robił to dla nas. TAK BARDZO NAS KOCHAŁ 😭😭🖤🖤🖤🖤
NIE będę opisywać tego jak BARDZO ciężko było przez ostatni tydzień! Uwierzcie mi, że nawet teraz płaczę kiedy to wszystko wraca!
19 lipca wszystko działo się jakby nagle. Dzień wcześniej jeszcze funkcjonował w miarę możliwości normalnie. Chodził. A 19 lipca od samego rana chwiał się na łapkach. Zaczął się przewracał. Trochę próbował chować się w krzaki. Nagle przyszedł do domu. W korytarzu upadł kilka razy. Wydawał się być zdziwiony że nie może wstać. Leżał na boku. Oczka zaczęły mu płakać. Nie miał siły przełykać śliny. Zaczął sikać pod siebie. Miałam wrażenie że już nas nie poznaje. Płakałam. Przytuliłam go. Powiedziałam, że BARDZO GO KOCHAM i zawsze będę kochać i jeśli nie ma już siły to może spokojnie odejść. Język zaczął mu uciekać. Poprosiłam drugiego pieska żeby się pożegnał i na sygnale pojechaliśmy do weterynarza. 😭🖤💔
Melania
Walcz, Maksiku, walcz, mamy jeszcze tyle do zjedzenia i obsiusiania!
Anna
🙏🏼❤️
Kluska the dog <3
Wracaj do zdrowia mordeczko! ❤️❤️❤️
Andrzej
Dalmatyńczyk Max życzy imiennikowi szybkiego powrotu do zdrowia!
Dominika
Walcz dzielnie!