Zbiórka Max waleczne serce - zdjęcie główne

Max waleczne serce

9 785 zł  z 16 000 zł (Cel)
Wpłaciło 207 osób
Kamila Gradek - awatar

Kamila Gradek

Organizator zbiórki

Aktualizacja.  Moi drodzy.

BARDZO dziękuję za całe WSPARCIE! To moralne i to finansowe. Maksik odszedł 19 lipca 2024 r. Dziś już jest 20 dzień bez Maksika. Każdy był tak samo trudny. 19 lipca chyba już na zawsze pozostanie najgorszym dniem mojego życia.Pozwólcie, że opiszę mniej więcej co działo się od maja. 4 maja, Maksik miał 12 wlew chemii. Ostatni z pierwszego cyklu. Cały cykl był już za nami. 🙏🤎 Czuł się dobrze. Jednak bardzo dokuczały mu problemy gastryczne. Wzdęty jak balon brzuch. I bardzo mocne gazy. Widać było, że troszkę się męczy. Dostał leki przeciwwymiotne, steryd i na perystaltykę jelit. Czekaliśmy. Pierwszy cykl ukończony między innymi dzięki PAŃSTWA wsparciu, zarówno tym finansowym jak i wsparciu mentalnym. Były bardzo trudne momenty, były dwa epizody ponad tygodniowych wymiotów i biegunek. Odmawiania jedzenia i nieustannych kroplówek. Był moment zawahania nad humanitarną eutanazję. Jeszcze się nie cieszyliśmy i nie składaliśmy broni. Musieliśmy odczekać ok 2.5/3 tygodni żeby powtórzyć przede wszystkim USG jamy brzusznej, biochemię, echo serca i ewentualnie biopsję. Dopiero ww wyniki badań miały potwierdzić lub wykluczyć remisję.Startowaliśmy 16 stycznia. Ostatni wlew pierwszej serii był 4 maja, czyli 12 wlewów, masa kroplówek, leków i wizyt na cito, zajęła mam wtedy 3 i pół miesiąca. Zatem krótkie podsumowanie.Plusy: Max nadal żył, odzyskał apetyt, nie lała się z niego krew ani biegunka, wymioty były sporadyczne, miał więcej chęci do życia.Minusy: znaczna utrata masy mięśniowej, zmiana kształtu czaszki, wyczuwalne wszystkie kości, wiotkość przednich łapek i ogona. Sterydy obowiązkowe do końca życia, wzmożone pragnienie, posikiwanie.Koszty na koniec pierwszej serii wlewów chemii: 14.5 tyś złCzy warto? ZDECYDOWANIE TAK!12 maja był pierwszy weekend bez chemii. Pierwszy od 16 stycznia!!!!! Aż było dziwnie! Nie wiedzieliśmy na jak długo; tydzień, dwa, może miesiąc? Czekaliśmy na badania: usg jamy brzusznej, echo serca, pełna biochemia i być może rtg lub tomograf płuc. Na stałe miał steryd 2x dziennie. Do tego dia doga, jeśli biegunka lub metokroplamid jeśli gazy i trudności z wydalanie i oczywiście elektrolity. Czasem też pasta na biegunkę. A także specjalistyczna karma, najlepiej gastro albo hypo z niewielką zawartością tłuszczu. Woda? Wypijał ok 5.5/6 litrów dziennie. BARDZO DUŻO!6 czerwca Pierwszy raz od miesiąca Maksik był na wizycie. Na pierwszy ogień poszło USG jamy brzusznej. Węzły zmniejszyły się! :) Jeszcze nie były idealne, ale były ładniejsze. Niestety wchodziło mu jakieś mocne zwapnienie.Miał dziwnie różową skórę na grzebiecie. Musieliśmy pilnie zrobić specjalistyczne badania krwi, w tym AP, rtg klatki piersiowej i echo serduszka. Była remisja. Niestety jak się okazało nasza radość była przedwcześna 😥🖤8 czerwca wróciły biegunki i to ze zdwojoną siłą!!! Były wszędzie i przez cały dzień!! Cały czas był wyczuwalny zapach świeżej krwi.Maks był dzielny. Wszystko znosił po cichu. Nie skarżył się. Robił wszystko z miłością w oczach. Nie miał już siły ale robił WSZYSTKO żeby dać nam jak najwięcej wspólnego czasu!!😥🖤🖤♥️9 czerwca była wizyta kontrolna. Miało być super. A ostatecznie zakończyło się pięciogodzinną kroplówką. I wtedy nikt się nie spodziewał, że to już początek końca. 😥😥🖤♥️Od 9 czerwca prawie codziennie były kroplówki. Badania. Wyniki wychodziły idealnie. Pojawił się więc epizod z drugą serię chemii. Najpierw kilka dni w tabletkach, żeby całkowicie odstawić sterydy. Potem już normalne wlewy. Organizm dzielnie walczył. Ale jelitka były w całkowitym rozpadzie jak się później okazało. Nie chciał już jeść ulubionego gotowanego mięska. Nic się nie wchłaniało. Ostatnie 3 tygodnie to mycie i smarowanie pupci kilka razy dziennie. Masaże. Przytulanie. Dużo płaczu z niemocy. Dzięki pomocy 2 wspaniałych osób które nas obserwowały i wspierały byliśmy w stanie kupić dla Maksika przyczepkę do roweru. Przez ostatnie półtora tygodnia na specjalnych kucykach z radością wsiadał do swojego rydwanu, jak nazywaliśmy przyczepkę, był szczęśliwy! I mimo że już na nic nie miał siły robił to dla nas. TAK BARDZO NAS KOCHAŁ 😭😭🖤🖤🖤🖤NIE będę opisywać tego jak BARDZO ciężko było przez ostatni tydzień! Uwierzcie mi, że nawet teraz płaczę kiedy to wszystko wraca!19 lipca wszystko działo się jakby nagle. Dzień wcześniej jeszcze funkcjonował w miarę możliwości normalnie. Chodził. A 19 lipca od samego rana chwiał się na łapkach. Zaczął się przewracał. Trochę próbował chować się w krzaki. Nagle przyszedł do domu. W korytarzu upadł kilka razy. Wydawał się być zdziwiony że nie może wstać. Leżał na boku. Oczka zaczęły mu płakać. Nie miał siły przełykać śliny. Zaczął sikać pod siebie. Miałam wrażenie że już nas nie poznaje. Płakałam. Przytuliłam go. Powiedziałam, że BARDZO GO KOCHAM i zawsze będę kochać i jeśli nie ma już siły to może spokojnie odejść. Język zaczął mu uciekać. Poprosiłam drugiego pieska żeby się pożegnał i na sygnale pojechaliśmy do weterynarza. 😭🖤💔

Chłoniak!

Chłoniak jelita! Taki wyrok usłyszałam 16ego stycznia 2024 roku.

Cześć, jestem Kamila. Zwracam się do Was przyjaciele i miłośnicy zwierząt, w imieniu mojego czworonożnego przyjaciela Maxa, o wsparcie w tej nierównej walce z nowotworem. 

Obecnie jesteśmy już po 8 wlewie chemii. Były lepsze i gorsze dni, z przewagą tych lepszych. Niestety, znowu mamy mocny spadek formy, a koszty nieustannie idą mocno w górę.

Ale po kolei, pozwólcie, że opowiem Wam o naszej batalii.

Na przełomie października i listopada Max zaczął coraz częściej mieć biegunki. Początkowo eliminowaliśmy kolejne karmy. Odstawiliśmy gotowanie. Szukaliśmy przyczyny. Morfologia wychodziła dobrze, biochemia również. Było odrobaczanie i sterydy. Była powiększona prostata. Kolejne antybiotyki. Biegunki stawały się coraz częstsze i bardziej wodniste. Max tracił apetyt i kilogramy. 

Połowa grudnia to skierowanie na pilne USG jamy brzusznej. Zaczęło się robić coraz trudniej. Trudniej dla niego i dla nas. Kolejne wieści nie napawały entuzjazmem, wręcz przeciwnie, podcinały skrzydła. Droga do lecznicy to odcinek może 10 km. Nie obyło się bez biegunki w samochodzie i w gabinecie. USG wykazało ZNACZNIE powiększone węzły krezkowe. NIKT jeszcze nie mówił wprost o tym, z czym przyjdzie nam się mierzyć. NIKT jeszcze nie wymówił tego na głos. Poproszono nas o wykonanie biopsji. Wszystko przesuwało się o kolejne tygodnie, ze względu na długi czas przyjmowania sterydu. Istniało podejrzenie, że wyniki wyjdą zafałszowane (tj. steryd "ukryje" ewentualnego chłoniaka). 

4tego stycznia 2024 roku stawiliśmy się na biopsję wykonaną pod narkozą, aby precyzyjne trafić we właściwe miejsce na węzłach krezkowych. Bałam się coraz bardziej, wszystko stawało się coraz bardziej realne, trochę jak samospełniająca się przepowiednia. 

16 stycznia 2024 roku otrzymałam telefon z lecznicy. Głos pani doktor nie wskazywał na dobre wiadomości. I tak rzeczywiście było, potwierdziły się najgorszy scenariusz. CHŁONIAK  JELITA. Zaczęłam płakać tak bardzo, że nie mogłam zapytać co dalej.  Pani doktor bardzo spokojnie powiedziała, że mamy dwie opcje: podajemy sterydy i pomagamy mu funkcjonować bez większego bólu (lecz to mogą być tylko tygodnie) lub też możemy spróbować konsultacji z onkologiem.

Aż ciężko było mi złapać oddech, mówiłam coś od rzeczy, bez składu. Rozłączyłam się i opadłam bez sił. Taka stagnacja trwała dobrą godzinę. Świat był gdzieś zupełnie obok. Jakbym patrzyła na życie kogoś innego, nie mogąc mu przy tym podać ręki. 

Po jakimś czasie pomyślałam, że przecież ja się nigdy tak łatwo nie poddaję, walczę do końca, staję na głowie, żeby pomóc innym, stawiam ich potrzeby zawsze ponad swoimi, walczę rękoma i nogami, jak mnie wyrzucają drzwiami, to wracam oknem. Dlaczego więc nie zawalczyć tym razem o sobie? O swojego członka rodziny. Dzwoniłam do wszystkich możliwych specjalistycznych klinik w Łodzi i w Warszawie szukając najbliższego wolnego terminu do onkologa, najlepiej takiego który specjalizuje się w chłoniakach. Podawano mi terminy tak odległe, że można było od razu złożyć broń. 1,5/2/3 miesiące dla psa onkologicznego to wyrok już na starcie. Po ponad 2 godzinach na łączach telefonicznych, próbowałam przez rejestracje internetowe. I nagle JEST (!) jedna wolna godzina na konsultację onkologiczną jeszcze TEGO SAMEGO dnia!! UZNAŁAM to za CUD, za ZNAK z nieba, że może jednak los nam sprzyja, że może jeszcze jest skrawek nadziei. Pojechaliśmy do Warszawy z sercem na ramieniu i psem, który już leciał mi przez ręce, nie miał siły samodzielnie zrobić kilku kroków. Zdążyliśmy na styk, ręce nam się trzęsły, a głos łamał podając dane w rejestracji. Przywitała nas miła pani, która nawet nie złościła się kiedy Max zabrudził korytarz. I tu kolejna informacja, która zbiła mnie z nóg. "Droga pani, to nie tylko resztki biegunki z dużą ilością świeżej krwi, ale także JUŻ KAWAŁKI jelita"- powiedziała. Natychmiast podano pierwszy wlew chemii z winkrystyny. I tak zaczęła się nasza walka z tym podstępnym po_tworem, który odbiera mi Maxa każdego dnia. 

Po drodze było echo serca, kolejne dawki doksorubicyny, winkrystyny i endoksanu. 

Było też kolejne USG jamy brzusznej, niestety, na razie węzły chłonne się nie zmniejszyły. Zakończyliśmy dwa cykle po 4 wlewy. Przed nami jeszcze jeden lub dwa cykle, zależnie od tego jak będzie reagował i czuł się Max. Było bardzo dużo dobrych momentów. Do najważniejszych należał doskonały apetyt (przybrał prawie 4,5kg; gdzie wcześniej przez miesiąc stracił prawie 4kg), mniej spał, miał ochotę iść na spacer, cieszył się kiedy wracaliśmy do domu. Każdy mówił, że nie widać po nim choroby. Były też gorsze momenty, jak nawracające biegunki, szukanie karmy, którą akceptowałyby te biedne, wyniszczone antybiotykami, sterydami i biegunkami jelita. Była też leukocytoza (47 tys. leukocytów), monocytoza i neutrofilia. Teraz znowu powrócił gorszy apetyt, męczące, wodniste biegunki, duża senność, niechęć do zabawy. Był też pilne i awaryjne wizyty na "ostrym dyżurze". Nie jestem gotowa go żegnać, on, mam wrażenie też chce walczyć, chce jeszcze ŻYĆ. Morfologia jest bardzo dobra jak na psiaka onkologicznego, poza biegunkami i apetytem nikt nie przypisałby mu choroby. Jest cudowny, delikatny, wszystko znosi z godnością, po cichu 😥❤️❤️🐾🐾.

Drodzy Państwo, zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w leczeniu Maxa. Piszę ten tekst dopiero teraz, kiedy nasze możliwości finansowe są już na skraju przepaści. Do tej pory na wizyty, badania, wlewy chemii, leki i specjalistyczną tylko karmę wydaliśmy już trochę ponad 9 tysięcy złotych. Nie wliczam w to paliwa, ani drobnych wydatków ponoszonych każdego dnia, jak np podkłady higieniczne stosowane przy krwistych biegunkach. Na wszystko mam paragony lub faktury. 







Aktualizacje


  • Kamila Gradek - awatar

    Kamila Gradek

    08.08.2024
    08.08.2024

    Moi drodzy. BARDZO dziękuję za całe WSPARCIE! To moralne i to finansowe. Maksik odszedł 19 lipca 2024 r.

    Dziś już jest 20 dzień bez Maksika. Każdy był tak samo trudny. 19 lipca chyba już na zawsze pozostanie najgorszym dniem mojego życia.

    Pozwólcie, że opiszę mniej więcej co działo się od maja.

    4 maja, Maksik miał 12 wlew chemii. Ostatni z pierwszego cyklu. Cały cykl był już za nami. 🙏🤎 Czuł się dobrze. Jednak bardzo dokuczały mu problemy gastryczne. Wzdęty jak balon brzuch. I bardzo mocne gazy. Widać było, że troszkę się męczy. Dostał leki przeciwwymiotne, steryd i na perystaltykę jelit. Czekaliśmy. Pierwszy cykl ukończony między innymi dzięki PAŃSTWA wsparciu, zarówno tym finansowym jak i wsparciu mentalnym. Były bardzo trudne momenty, były dwa epizody ponad tygodniowych wymiotów i biegunek. Odmawiania jedzenia i nieustannych kroplówek. Był moment zawahania nad humanitarną eutanazję. Jeszcze się nie cieszyliśmy i nie składaliśmy broni. Musieliśmy odczekać ok 2.5/3 tygodni żeby powtórzyć przede wszystkim USG jamy brzusznej, biochemię, echo serca i ewentualnie biopsję. Dopiero ww wyniki badań miały potwierdzić lub wykluczyć remisję.
    Startowaliśmy 16 stycznia. Ostatni wlew pierwszej serii był 4 maja, czyli 12 wlewów, masa kroplówek, leków i wizyt na cito, zajęła mam wtedy 3 i pół miesiąca. Zatem krótkie podsumowanie.
    Plusy: Max nadal żył, odzyskał apetyt, nie lała się z niego krew ani biegunka, wymioty były sporadyczne, miał więcej chęci do życia.
    Minusy: znaczna utrata masy mięśniowej, zmiana kształtu czaszki, wyczuwalne wszystkie kości, wiotkość przednich łapek i ogona. Sterydy obowiązkowe do końca życia, wzmożone pragnienie, posikiwanie.
    Koszty na koniec pierwszej serii wlewów chemii: 14.5 tyś zł
    Czy warto? ZDECYDOWANIE TAK!

    12 maja był pierwszy weekend bez chemii. Pierwszy od 16 stycznia!!!!! Aż było dziwnie! Nie wiedzieliśmy na jak długo; tydzień, dwa, może miesiąc? Czekaliśmy na badania: usg jamy brzusznej, echo serca, pełna biochemia i być może rtg lub tomograf płuc. Na stałe miał steryd 2x dziennie. Do tego dia doga, jeśli biegunka lub metokroplamid jeśli gazy i trudności z wydalanie i oczywiście elektrolity. Czasem też pasta na biegunkę. A także specjalistyczna karma, najlepiej gastro albo hypo z niewielką zawartością tłuszczu. Woda? Wypijał ok 5.5/6 litrów dziennie. BARDZO DUŻO!

    6 czerwca
    Pierwszy raz od miesiąca Maksik był na wizycie. Na pierwszy ogień poszło USG jamy brzusznej. Węzły zmniejszyły się! :) Jeszcze nie były idealne, ale były ładniejsze. Niestety wchodziło mu jakieś mocne zwapnienie.
    Miał dziwnie różową skórę na grzebiecie. Musieliśmy pilnie zrobić specjalistyczne badania krwi, w tym AP, rtg klatki piersiowej i echo serduszka.
    Była remisja.

    Niestety jak się okazało nasza radość była przedwcześna 😥🖤

    8 czerwca wróciły biegunki i to ze zdwojoną siłą!!! Były wszędzie i przez cały dzień!! Cały czas był wyczuwalny zapach świeżej krwi.

    Maks był dzielny. Wszystko znosił po cichu. Nie skarżył się. Robił wszystko z miłością w oczach. Nie miał już siły ale robił WSZYSTKO żeby dać nam jak najwięcej wspólnego czasu!!😥🖤🖤♥️

    9 czerwca była wizyta kontrolna. Miało być super. A ostatecznie zakończyło się pięciogodzinną kroplówką. I wtedy nikt się nie spodziewał, że to już początek końca. 😥😥🖤♥️

    Od 9 czerwca prawie codziennie były kroplówki. Badania. Wyniki wychodziły idealnie. Pojawił się więc epizod z drugą serię chemii. Najpierw kilka dni w tabletkach, żeby całkowicie odstawić sterydy. Potem już normalne wlewy. Organizm dzielnie walczył. Ale jelitka były w całkowitym rozpadzie jak się później okazało. Nie chciał już jeść ulubionego gotowanego mięska. Nic się nie wchłaniało. Ostatnie 3 tygodnie to mycie i smarowanie pupci kilka razy dziennie. Masaże. Przytulanie. Dużo płaczu z niemocy. Dzięki pomocy 2 wspaniałych osób które nas obserwowały i wspierały byliśmy w stanie kupić dla Maksika przyczepkę do roweru. Przez ostatnie półtora tygodnia na specjalnych kucykach z radością wsiadał do swojego rydwanu, jak nazywaliśmy przyczepkę, był szczęśliwy! I mimo że już na nic nie miał siły robił to dla nas. TAK BARDZO NAS KOCHAŁ 😭😭🖤🖤🖤🖤

    NIE będę opisywać tego jak BARDZO ciężko było przez ostatni tydzień! Uwierzcie mi, że nawet teraz płaczę kiedy to wszystko wraca!

    19 lipca wszystko działo się jakby nagle. Dzień wcześniej jeszcze funkcjonował w miarę możliwości normalnie. Chodził. A 19 lipca od samego rana chwiał się na łapkach. Zaczął się przewracał. Trochę próbował chować się w krzaki. Nagle przyszedł do domu. W korytarzu upadł kilka razy. Wydawał się być zdziwiony że nie może wstać. Leżał na boku. Oczka zaczęły mu płakać. Nie miał siły przełykać śliny. Zaczął sikać pod siebie. Miałam wrażenie że już nas nie poznaje. Płakałam. Przytuliłam go. Powiedziałam, że BARDZO GO KOCHAM i zawsze będę kochać i jeśli nie ma już siły to może spokojnie odejść. Język zaczął mu uciekać. Poprosiłam drugiego pieska żeby się pożegnał i na sygnale pojechaliśmy do weterynarza. 😭🖤💔

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Melania - awatar

    Melania

    18.07.2024
    18.07.2024

    Walcz, Maksiku, walcz, mamy jeszcze tyle do zjedzenia i obsiusiania!

  • Anna - awatar

    Anna

    28.03.2024
    28.03.2024

    🙏🏼❤️

  • Kluska the dog <3 - awatar

    Kluska the dog <3

    26.03.2024
    26.03.2024

    Wracaj do zdrowia mordeczko! ❤️❤️❤️

  • Andrzej - awatar

    Andrzej

    23.03.2024
    23.03.2024

    Dalmatyńczyk Max życzy imiennikowi szybkiego powrotu do zdrowia!

  • Dominika - awatar

    Dominika

    19.03.2024
    19.03.2024

    Walcz dzielnie!

9 785 zł  z 16 000 zł (Cel)
Wpłaciło 207 osób
Kamila Gradek - awatar

Kamila Gradek

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 207

Chłoniak to śmieć! - awatar
Chłoniak to śmieć!
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
5
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Gabrysia Ł. - awatar
Gabrysia Ł.
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
_jestemfranek - awatar
_jestemfranek
20
Oksana Sivashenko - awatar
Oksana Sivashenko
100

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

Animals
Logo Fundacji Pomagam.pl

Wspieraj inicjatywy bliskie Twojemu sercu. Wystarczy, że wpiszesz nasz numer KRS przy rozliczaniu podatku dochodowego PIT, by nieść pomoc tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna razem z nami.

Dzięki Tobie możemy zmieniać świat na lepsze. Dziękujemy ❤️

KRS 0000353888

Sprawdź, jak przekazać 1,5% podatku

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij